Teledyski przebyły długą drogę aby stać się tym, czym są dzisiaj. Począwszy od skromnych nagrań koncertowych, czy telewizyjnych występów live, poprzez pierwsze próby zmontowania videoclipów, aż do momentu kiedy faktycznie stały się one samodzielną formą sztuki i na stałe zagościły w popkulturze. Spora w tym zasługa zespołu Queen oraz Michaela Jacksona, który swoim Thrillerem przeniósł teledyski na kompletnie nowy poziom. Coraz więcej ludzi zaczęło się tym interesować, coraz więcej kapel chciało mieć swój clip. Później nadeszła era MTV, doszły nagrody Grammy i kategoria Best Short Film Music Video, na tym etapie clip przestał być dodatkiem a stał się integralną częścią świata muzyki. Większość filmików stanowi głównie czysto audiowizualne przeżycie estetyczne, niektóre jednak są w stanie w tym krótkim czasie opowiedzieć jakąś historię, czy poruszyć jakiś problem. Postanowiłem więc sporządzić listę najciekawszych według mnie pozycji wartych sprawdzenia. Lista jest oczywiście w stu procentach subiektywna i w sporej części będzie się skłaniać ku moim upodobaniom stylistycznym, ale postaram się mimo wszystko zahaczyć o każdy z gatunków tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. Nacisk będzie położony głównie na wykonawców i clipy, które są raczej mało znane, unikając przy tym tytułów, które każdy zna. Lista będzie na bieżąco aktualizowana, tak więc kolejność nie ma znaczenia. Jeśli więc pojawi się na moim radarze coś, co będzie warte uwzględnienia, to z pewnością nie omieszkam dodać. Tak więc zakładamy słuchawki, podkręcamy volume, ustawiamy 720p i jedziemy z tą listą.
1. Caravan Palace – Lone Digger
Electro swing stanowi idealną podwalinę pod energetyzujący, rytmiczny clip i Caravan Palace dobrzy o tym wiedzą. Na dobrą sprawę mógłbym tu wrzucić jakieś 80% ich teledyskowej twórczości, gdyż każdy z filmików jest inny i w jakiś sposób inaczej podchodzi do gatunku. Stawiam jednak na klubowo-neonowe cudo jakim jest Lone Digger. Kolorystyczna otoczka przywołująca wspomnienia z Red Circle z Johna Wicka oraz zwierzęcy motyw który nie może się kojarzyć z niczym innym jak ze świetnym Hotline Miami. Proste, krwawe, świetne.
https://www.youtube.com/watch?v=UbQgXeY_zi4
2. Radiohead – Daydreaming
Głównym z powodów dla których umieszczam ten tytuł na liście jest fakt, że został wyreżyserowany przez samego arcymistrza Paula Thomasa Andersona. Nie jest to jednak jakaś niespodzianka, w końcu Jonny Greenwood, gitarzysta Radiohead brzdękał już nie raz w filmach Andersona współtworząc soundtracki. Teledysk jest o tyle świetny, że ukazuje właściwie wszystkie markowe zabiegi reżysera, tzw. tracking shots, długie ujęcia i ciekawe przejścia. Można wręcz powiedzieć, że ten clip jest jego uniwersalną wizytówką. Na pytanie – Paul, w jaki sposób kręcisz filmy? mógłby zwyczajnie odpowiedzieć – Właśnie tak:
https://www.youtube.com/watch?v=TTAU7lLDZYU
3. Rone – Bye Bye Macadam
Stylistyczne i kontrastowe użycie czerni i bieli przypomina tutaj bardziej zabawy z tuszem na kartce papieru. Brak detali i ogólny minimalizm cieszy oczy, zwłaszcza kiedy jest zsynchronizowany z samym utworem. I właśnie to ostatnie nadaje mu dynamiki, która wręcz podbija ten pulsujący w tle bass i sprawia, że całość zwyczajnie wydaje się lepsza. Stankowicz (twórca animacji) lubi nakreślać wyraźnie kolory, aby potem całkowicie zalać nimi kadr, więc tym bardziej imponujące jest, że udało mu się stworzyć coś w podobnej estetyce, używając tej najskromniejszej z palet kolorów.
https://www.youtube.com/watch?v=kfoJUeyMsOE&index=521&list=LL1GOJQFvjQxtR9KdYxhKKdQ
4. Noisia – Collider
Surrealizm i wszelkiego rodzaju dziwności na pewno na tej liście będzie sporo. Surrealizm można powiedzieć doczekał się pięknych czasów, ponieważ clipy muzyczne stanowią świetne narzędzie dla tego typu twórczości. Oto więc prezentuję wszystkie odloty Noisii w kawałku promującym ich ostatnią płytę. Jest dziwnie, jest niesmacznie, a sensu brak. Idealnie.
https://www.youtube.com/watch?v=8Pb-MQCPQsc
5. The Blaze – Virile
Gwarantuje, że ten kawałek poprawi Wam humor. Dawno nie widziałem czegoś tak przepełnionego pozytywną energią i dobrym vibe’em. Na te pięć krótkich minut oderwać się i przenieść do świata z teledysku. Dość trafna próba ukazania tego, co kryje się pod hasłem szczęście. Co ciekawe, sam utwór usłyszany przeze mnie za pierwszym razem nie zrobił na mnie większego wrażenia. Teraz za każdym razem kiedy go słyszę, gromadzą się we mnie pozytywne emocje, które pochłonąłem oglądając ten właśnie teledysk i od razu komunikacja miejska wydaje się do zniesienia. Taka pamięć mięśniowa, tylko że emocjowa.
https://www.youtube.com/watch?v=UivZrL2znh0
6. Arctic Monkeys – Do I Wanna Know
A propos idealnie zsynchronizowanych clipów z kawałkiem. Najbardziej chyba jednak podoba mi się w jaki sposób dodawane są poszczególne elementy do video. Zaczyna skromnie, później dochodzi więcej kształtów, kolory, później więcej kolorów, aż do końcówki która jest przepiękną jazdą po bandzie. W tej stylistyce tak naprawdę ciężko czymś zabłysnąć, te nakładające się na siebie kalejdoskopowo-fraktalowe animacje są dość popularne. Jeśli mają jednak wyglądać tak jak ten, to jestem jak najbardziej za.
https://www.youtube.com/watch?v=bpOSxM0rNPM
7. Momoiro Clover Z vs KISS – Yume no Ukiyo ni Saite Mina
Nie mam pojęcia kto i jak wpadł na pomysł, żeby to połączyć i że to się uda, ale cholera, ale to jest świetne. Ten utwór jest trochę jak ananas na pizzy, dla wielu zapewne kompletnie nie idzie to w parze, ale znajdą się wielbiciele. Członkowie KISS wyglądają rewelacyjnie jako anime odpowiedniki, zwłaszcza Gene Simmons. Oglądając takie teledyski, wraca nadzieja na to, że jeszcze nie wszystko zostało wymyślone. Co dalej, Cara Delevingne i Marilyn Manson w jednym clipie? Zaraz..
https://www.youtube.com/watch?v=ivJZljEostE
8. Die Antwoord – Ugly Boy
Generalnie wszystko co wydaje ta afrykańska ekipa jest warta uwagi. I Fink U Freeky i Pitbull Terrier wychodząc budziły kontrowersje i robiły furorę w internecie. Ugly Boy to nawet nie jest ich najbardziej kreatywny czy stylistycznie dopracowany clip, podobają mi się jednak występy gościnne. Jak widzę tańczącego na drugim planie Flea, Jacka Blacka i uroczą Delevingne w jednym filmiku to po prostu jak go tu nie lubić. Die Antwoord z całą pewnością nie jest dla każdego, ale nie można im odmówić jednej rzeczy, mają swój styl i nie boją się w nim zagłębiać.
https://www.youtube.com/watch?v=uMK0prafzw0
9. Tenacious D – Rize Of The Fenix
Jak już się nam Jack Black nawinął, to grzechem byłoby nie wspomnieć o Tenacious D. Wszystkie utwory z The Pick of Destiny większość z nas zna już na pamięć i pewno nie raz w pijackiej atmosferze odśpiewywała Kickapoo czy Beelzebossa. Wielu osobom zdaje się umknął jednak ten całkiem udany powrót w tym jakże pięknie przesadzonym filmiku. Sam clip zdaje się być swojską satyrą teledysków ogółem, podchodząc zarazem z dystansem do swojej własnej twórczości. Brawo.
https://www.youtube.com/watch?v=ls3rD8VfiSY
10. Lorn – Until There Is No End
Tym razem polski twórca, którego animacja wydaje się być dosłownym przekładem słów bass tak soczysty, że aż zrywa skórę. Piękna i pomysłowa stylistyka. Dobrze zagrały tutaj kolory, a właściwie brak ich nasyconych odpowiedników, przez co ta cała cielesność nie wydaje się taka cielesna, czy odpychająca. Ciężko mi to nawet wyjaśnić, ale ta właśnie wyblakła kolorystyka, która kojarzy się bardziej z czymś obumierającym, albo mało żywotnym, świetnie kontrastuje się z tymi właśnie żywymi organami. Jakkolwiek by tego nie interpretować, wygląda rewelacyjnie.
https://www.youtube.com/watch?v=YoZHqykR04k&index=511&list=LL1GOJQFvjQxtR9KdYxhKKdQ
11. Portugal. The man – The Sun
Wizualizacja życiowego nieogaru w postaci faceta przebranego za owcę. Każdy z nas ma go w sobie, u jednych wychodzi na wierzch bardziej niż u innych. Nasza wewnętrzna owca przemawia do nas w przypływach bezradności i pogodzenia się ze swoim ciężkim żywotem. Abstrahując od samych interpretacji, jest w tym clipie jakaś swojska lekkość i beztroska. Twórczość Portugal. The Man to coś, z czym koniecznie trzeba się zapoznać. Chłopaki z Alaski mają dość dobre statystyki jeśli chodzi o procent dobrych utworów na album.
https://www.youtube.com/watch?v=dZS7-y45Vsc
12. Slipknot – Wait And Bleed
Nie jest to w żaden sposób szczyt szokujących doznań. Ba, jak na Slipknot to wydaje się wręcz bardzo ugrzecznione. Nawet wokalista na potrzebę clipu trochę zbił z tonu, względem pierwotnej wersji, tak jakby w studiu siedział ze swoimi rodzicami i nie chciał ich wystraszyć. Tak więc zarówno pod względem samej jakości jak i pomysłowości nie jest to po prostu żadna rewelacja. Dlaczego więc go tutaj umieściłem? Pod jednym względem ten clip robi robotę, jest świetną wizualizacją i przeniesieniem stylistyki zespołu Slipknot na obraz. Zarówno ich charakteryzacji jak i samej muzyki.
https://www.youtube.com/watch?v=YPhvqP-eWWM
13. Minor Victories – Folk Arp
Z tym kawałkiem jest dość ciekawa sprawa. Ciężko go w ogóle nazwać teledyskiem, jest to bardziej ruszająca się okładka. Pierwszy raz zapoznałem się z takim czymś przy okazji pokazów wideoklipów na katowickim Ars Independent (któremu zawdzięczam de facto kilka wpisów na tej liście). Zaintrygował mnie sam pomysł na tego typu clipy i doszedłem do wniosków, że powinno być ich zdecydowanie więcej! To chyba idealna opcja na puszczanie muzyki na imprezie, kompromis pomiędzy ciekawym teledyskiem, gdzie wszyscy w ciszy oglądają a zwyczajną okładką albumu. Muzyka sobie leci, wszyscy sobie rozmawiają i raz na jakiś czas można zerknąć co tam się dzieje na filmiku. Sprawia to takie fajne wrażenie jakby ci goście tam faktycznie siedzieli po drugiej stronie monitora i coś tam sobie robili. Z podobnych pozycji warto też sprawdzić Death Grips – On GP oraz Barachetti/Ruggeri – White Out
https://www.youtube.com/watch?v=OkBW7e28LkM
14. Tame Impala – Mind Mischief
Jeśli istnieje coś takiego jak teledysk idealny, to najbliżej chyba dla mnie byłby właśnie ten. Podoba mi się w nim absolutnie wszystko, od dwuczęściowej, kontrastującej ze sobą struktury, poprzez poszczególne zabiegi stylistyczne, aż po najdrobniejsze detale. Nawet aktorzy dają radę, co też nie jest tak częstym zjawiskiem w środowisku videoclipowym. Uwielbiam takie drobnostki jak 2:46, twarz tego gościa próbująca powstrzymać dym lecący do oczu a zarazem obrać minę absolutnego kozaka, udowadniając, że nie jest to jego pierwsze rodeo. Nie mówiąc już o samej animacji, która jest nie z tej ziemi. Tame Impala to Floydzi naszych czasów.
https://www.youtube.com/watch?v=BgK_Er7WZVg
15. Blockhead – The Music Scene
Wracając do kolorów. Tym razem bardziej w stronę lawiny kredek świecowych. I za to jak ładnie i do rytmu. Oglądając ten teledysk łącznie bodaj ze 20 razy, za każdym razem starałem się wymyślać coraz to różniejsze interpretacje, każda dziwniejsza od poprzedniej. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że żadna z nich nie ma sensu, a zarazem wszystkie go mają. Nie jest to zresztą tak istotne, mając przed sobą taką tęczową ucztę, nie ma co zagłębiać się niepotrzebnie. Pod względem łączenia kolorów i synchronizację z dźwiękiem – absolutny majstersztyk. Czapki z głów i jointy w ruch.
https://www.youtube.com/watch?v=NhheiPTdZCw
16. Perturbator – Sentient
Cyberpunk? Jest. Japońskie znaczki? Są. Fiolet? Obecny. Pixelart? Jak najbardziej. Czy potrzeba czegoś więcej? Absolutnie nie. New Retro Wave to gatunek który od dłuższego czasu już jest u szczytu popularności, podbijając serca wszystkich fanów neonowej stylistyki kiczu z lat 80. W tym temacie jest sporo pola do popisu, aby stworzyć coś w duchu synthów z przed trzech dekad, zarazem w nowej oprawie. Sentient oprócz tego, że powala pod względem graficznym, to jeszcze zachwycił mnie niektórymi zabiegami nazwijmy je, montażowymi. Takie jak 1:30, gdzie wchodzi pierwszy raz dzielony kadr, akurat w takim momencie, że wygląda jakby to była inna osoba, która stoi za gościem na motorze i przegląda portfel. Następne przejście pokazuje nam właśnie, że to tylko zabieg. Podobnie później wygląda sprawa ze stopniowym wprowadzaniem glitch artu. Wszystko tu działa rewelacyjnie.
https://www.youtube.com/watch?v=oTN6cGmH2yM
17. Carpenter Brut – TURBO KILLER
Skoro już jesteśmy przy new retro, to nie należy pominąć tego przesadzonego do bólu, aktorskiego clipu. Renesans i barok w jednym. Ten clip jest tak bardzo 80s, że uwzględnili nawet te śmieszne kółeczka w prawym górnym rogu, które sygnalizowały ongiś zmianę taśmy. Ponadto bardzo zręcznie łączy elementy które są typowo filmowe, z tymi bardziej energicznymi, teledyskowymi. Nie niesie żadnego przesłania, próżno w nim doszukiwać się sensu, ale cieszy oko, a o to chyba głównie chodzi, prawda?
https://www.youtube.com/watch?v=er416Ad3R1g
18. Red Cafe – Heart & Soul of New York City
Pomimo tego, że nie byłem nigdy w NY, ten utwór sprawia, że jestem w stanie się tam przenieść na te 4 minuty. W jakiś sposób udało mu się uchwycić koszykówkę, jako nieodłączny element kultury zarówno Stanów jak i NYC. I pomimo tego, że skupia się bardziej właśnie na tym koszykarskim aspekcie, te wszystkie ujęcia nocnych uliczek, metra i przechodniów sprawiają jednak wrażenie, że to wszystko jest częścią czegoś większego. Młodzi podziwiają starszych i chcą kiedyś grać tak jak oni. Starsi po pracy biorą sobie kiełbachę z grilla i siadają, oglądając dobry basket w sobotnie popołudnie. Basketball is love, basketball is life.
https://www.youtube.com/watch?v=h42PnXSMwjE
19. Gorillaz – On Melancholy Hill
Długo się zastanawiałem nad tym, który z ich clipów podoba mi się najbardziej. Ze Stylo i Dirty Harrym mam miłe wspomnienia, El Manana wygląda rewelacyjnie, ale ostatecznie stawiam jednak na On Melancholy Hill. Głównie ze względu na ciekawą hybrydę stylów i animacji, która powinna się gryźć, ale mimo wszystko współgra ze sobą. Dodatkowo bardzo miłe cameo’a. I kolorystyczne przejście z czerwieni na błękit, tak, to też.
https://www.youtube.com/watch?v=04mfKJWDSzI
20. Nosaj Thing – Eclipse/Blue
Rzadko kiedy taki performance wychodzi stricte pod teledysk. Głównie są to jakieś mini spektakle same w sobie, które używają już istniejących utworów. Przynajmniej te, które miałem okazję oglądać. Tak więc pewno znalazłoby się kilka pozycji, które mogłyby zastąpić ten tytuł, ale jednak to Eclipse/Blue wygrywa u mnie. Choreografia jest po prostu idealnym odzwierciedleniem muzyki, nie ubrałbym tego lepiej w ruchy. Oglądając ten clip bez dźwięku, wiem dokładnie w jakim momencie utworu się znajduję i jestem w stanie odtwarzać go sobie w głowie bazując jedynie na aspekcie wizualnym.
https://www.youtube.com/watch?v=_woNBiIyOKI&index=507
21. Metronomy – On the Motorway (JUL & MAT)
Zrobimy raz wyjątek dając nieoficjalny clip utworu, ponieważ jest świetnym przykładem na to, że można stworzyć coś fajnego przy minimalnych kosztach. Twórcy pewno i tak mieli z tego tyle frajdy, szukając tylko pretekstu do tego, aby się wyżyć, babrając farbkami. Tak więc wszyscy producenci, zanim zaczną marudzić, że nie zmieścili się w budżecie, albo że kończą im się pomysły, powinni obejrzeć ten zainspirowany pracą na zaliczenie 5 latka w przedszkolu teledysk i przemyśleć swoje podejście.
https://www.youtube.com/watch?v=FqQi2EEx9QI
22. Caravan Palace – Rock It For Me
Rewelacyjnie uchwycona stylistyka starych kreskówek w nowej oprawie. Ponadto sporo ciekawych nawiązań, jak te ujęcia z fabryki i właściwie cała reszta inspirująca się Metropolis (1927) Fritza Langa. No i oczywiście spodki UFO i stalowy gigant wspinający się na wieżę Eiffla, wszystko to stanowi zgrabny hołd do klasyków klasyki, której swingowe dźwięki pasują najbardziej.
https://www.youtube.com/watch?v=fBGSJ3sbivI
23. Huoratron – XXVI Crimes Of Love
Jedna z tych stylistycznych prób oddania jakichś uczuć. Interpretowanie tego typu clipów po prostu mija się z celem. David Lynch mnie nauczył, że czasami nie warto się skupiać na tym, aby coś miało sens, tylko podejść do czegoś właśnie pod kątem emocji. Tak więc przy tego typu produkcjach jedyne co nam zostaje, to nasze stuprocentowo subiektywne odczucia. Osobiście Crimes of Love kojarzy mi się z takim niezaspokojonym pragnieniem. Coś jak scena z Constantine’a, gdzie gość dostał nagłego ataku pragnienia i zarazem każdy napój po którego sięgał nie był wstanie uronić ani jednej kropli, ostatecznie utopił się na śmierć. I właśnie jakbym miał nagrywać teledysk, który miałby oddać tą scenę, to właśnie ten. Jeśli miałbym jednak sprowadzić go do jednego słowa, to byłaby to świeżość.
https://www.youtube.com/watch?v=ThIfdG8enSU&index=70
24. Coldplay – Strawberry Swing
Nie za bardzo lubię Coldplay, uważam, że to kapela absolutnie zbędna w czasach kiedy mamy Radiohead. Nie mogłem jednak przejść obojętnie obok Strawberry Swing, który rzuca mnie na głęboką wodę wspomnień związanych z tego typu kredowo-malowanych na ulicy animacji. Oczywiście za dzieciaka, nikt z nas nie kreował tak ogromnych i szczegółowych tworów mażąc kredą po ziemi. W naszych głowach jednak tak właśnie one wyglądały. Stworzenie tejże animacji po-klatkowej zajęło cały rok. Pogratulować wizji i cierpliwości.
https://www.youtube.com/watch?v=h3pJZSTQqIg
25. The Alan Parsons Project – Don’t Answer Me
Dzisiaj, kiedy poznajemy nową piosenkę, robimy to najczęściej za pośrednictwem internetu, czy youtube’a, więc teledysk jest od razu w pakiecie. Są jednak na świecie takie utwory, których słuchamy z uwielbieniem tyle lat, aby potem się przekonać że jak się okazuje mają jednak swój clip. Tym właśnie był dla mnie Don’t Answer Me. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy okazał się faktycznie dobry. To bardzo sztampowa, klasyczna wręcz historyjka ubrana w komiksową stylistykę, która zestarzała się zaskakująco nie najgorzej.
https://www.youtube.com/watch?v=JLvFbBR4XOg
26. Bonobo – Cirrus
Mam słabość do tych fraktalowych animacji i nic nie potrafię na to poradzić. Wszystkie te zapętlające grafiki mają w sobie coś, co sprawia, że ma się ochotę obejrzeć jeszcze raz, tym razem skupiając się na czymś innym. W tym wypadku teledysk przedstawia świat złożony ze światów, złożonych z ludzi, którzy są złożeni z maszyn, które są złożone z ludzi, którzy..
https://www.youtube.com/watch?v=WF34N4gJAKE
27. The Chemical Brothers – Let Forever Be
Podobnie jak wyżej, mnogość zapętleń i tzw match frame’ czyli nakładających się na siebie kadrów łączących dwie odrębne lokacje albo sceny. Z tą jednak różnicą, że tutaj się bardziej postarali, bo efekt jest osiągnięty przez synchronizację różnych osób. Sam zabieg też nie jest użyty dla jakiejś tam wizualnej uczty, tylko też w pewien sposób prezentuje jakiś brak czasu i pośpiech w naszym codziennym życiu, czy zapętlające i powtarzające się dni. Chyba. W każdym razie jest energicznie i tanecznie.
https://www.youtube.com/watch?v=s5FyfQDO5g0
28. XXYYXX – About You
W zasadzie sam koncept nie jest wybitnie kreatywny, ani nawet nie wnosi zbyt dużo do gatunku. Na tym etapie listy, każdy z aspektów najprawdopodobniej już widzieliście. Ciężko się jednak oprzeć temu masywnemu slow motion, które w połączeniu z samym utworem po prostu wgniata w fotel. Kojarzy mi się bardzo z Dreddem (2012), a to zawsze dobre skojarzenie. Tam właśnie efekt potężnego slow mo towarzyszył scenom zażywania narkotyków, które właśnie w ten sposób działały. Czyli bardzo podobnie + maski zwierząt.
https://www.youtube.com/watch?v=lG5aSZBAuPs
29. Noisia – Split The Atom
Dynamiczny montaż to coś, co powinno być zarezerwowane w większości jedynie do produkcji teledysków. Przyznaję, czasami w dobry sposób można nim nadać tempo akcji, czy ukazać jakiś upływ czasu, ale przeważnie jest to niezrozumiały chaos. Chaos, który rewelacyjnie sprawdza się w Split The Atom, albowiem pod względem montażu to kawał dobrej roboty. Zsynchronizowany z obrazem dźwięk tylko nadaje mu należyty rytm, przez co w tym wypadku jesteśmy w stanie pochłonąć wszystko co dzieje się przez te niecałe 4 minuty. Hollywood, błagam, to nie działa przy 15 minutowych sekwencjach akcji.
https://www.youtube.com/watch?v=VSfEkuIkWGA
30. The Maccabees – Toothpaste Kiss
Raz na jakiś czas, przy okazji tworzenia tego artykułu lubiłem sobie obejrzeć jakiś konkretny teledysk wyłączając kompletnie muzykę, albo podkładając inną. I czasami jestem zaskoczony, a wręcz nawet przerażony jak radykalnie zmienia się ich wydźwięk. Ten jest jednym z nich. W oryginale generuje jednak raczej pozytywne, beztroskie emocje, bardzo podobne do The Knife – Pass This On, o którym nieco niżej. Toothpaste Kiss z kolei wyznaje zasadę, że kocha się człowieka, a nie płeć.
https://www.youtube.com/watch?v=8SJmWSWQgdM
31. RIO WOLTA – Through My Street
Podtrzymując pozytywny nastrój, teledysk który można określić najbardziej ogólnym wyrazem, którego zazwyczaj staram się unikać. Jest po prostu fajny. Mówią, że miłości i zrozumienia nie da się wytłumaczyć. Jak widać jednak można i to za pomocą koparek. Pozytywny, bezpretensjonalny ton tego filmiku sprawia, że rozstajemy się z nim z uśmiechem na twarzy.
https://www.youtube.com/watch?v=FINLMoU28hE
32. DyE – Fantasy
Nikt na świecie nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji i tego, w jakim kierunku ostatecznie pójdzie ten clip. Wzorując się bardzo na japońskich animacja i w pewien sposób wręcz wyśmiewając wszystkie te niezrozumiałe obrzydlistwa i macki, z których internet żartuje od długiego czasu. Animacja szokuje, aczkolwiek robi to w tak przesadny, wystylizowany sposób, że nie sposób nie obejrzeć do końca.
https://www.youtube.com/watch?v=6QFwo57WKwg
33. The Knife – Pass This On
Najchętniej zostawiłbym pod tym tytułem miejsce opisu kompletnie puste, ponieważ absolutnie nie mam pojęcia, dlaczego ten teledysk mi się podoba. I nie jestem w tej opinii sam, gdyż większość moich znajomych ma podobne odczucia. Nie wiem, może jest w nim jakaś taka aura braku uprzedzeń i utopijna rzeczywistość, gdzie wszyscy, niezależnie od rasu, upodobań czy statusu po prostu sobie tańczą. No i do tego sama estetyka jest subtelna, dopiero za którymś razem zauważyłem te wszystkie odcienie zieleni które gdzieś tam się komponują i mi się podobały, z czego nie zdawałem sobie nawet sprawy wcześniej.
https://www.youtube.com/watch?v=gKhjaGRhIYU
Ulubione teledyski ekipy Moviesroom
Tymoteusz Górski – stały współpracownik
Pezet x JIMEK – Nie Muszę Wracać
Jest to mój ulubiony teledysk zarówno w Polsce jak i na świecie. Nie raz to właśnie dzięki niemu powracałem do muzycznej kompozycji duetu Pezeta i Jimka. Artystyczna forma zniewala z nóg a motyw krat, za którymi zmienia się obraz nadaje wszystkiemu płynne i dynamiczne tempo. Podzielenie obrazu na kilkadziesiąt części dało duże pole do popisu i wykorzystania „maskowania” do tworzenia niesamowitych obrazów. 11/10 IGN
https://www.youtube.com/watch?v=3BLj9PVlLEw
Tomasz Małecki – redaktor współprowadzący dział publicystyka
Rammstein – Mein Teil
„Kiedy słyszę muzykę Wagnera, mam ochotę najechać Polskę” – oto słynne słowa Woody’ego Allena na temat twórczości niemieckiego kompozytora okresu romantyzmu. Czy w ogóle muszę tłumaczyć, dlaczego użyłem tego cytatu w kontekście Mein Teil? Wystarczy sam początek, aby skutecznie dojść do wniosku, iż zniewalająca potęga siermiężnego acz nieprostackiego riffu trafia w nas z siłą rozpędzonej kuli do wyburzania. I tak jak Walkiria Richarda Wagnera wzbudza w nas iście heroicznego, zdolnego do przeciwstawienia się wszelkim przeciwnościom ducha walki, o tyle utwór Rammstein powoduje, że z wielką chęcią usiedlibyśmy do stołu zastawionego kilogramami ludzkiego mięsa … Napisałem to głośno? Ups … No ale cóż począć, gdy całe to przedstawienie zaczyna się od dźwięku ostrzenia noży? Niezwykle istotny przy analizie piosenki, teledysku oraz mych krwiożerczych zapędów jest ponadto fakt, iż cała historia opowiedziana w tej 4-minutowej etiudzie inspiruje się „dokonaniami” tak zwanego kanibala z Rotenburga. Kim był, co zrobił, te informacje możecie znaleźć bez problemu w sieci, natomiast mając świadomość niniejszych wydarzeń będziecie w stanie wychwycić bardziej lub mniej jawne nawiązania i ogrom przewrotnych (jak na Rammstein przystało) komentarzy oraz interpretacji. Bo zastanówcie się, jak w tym przypadku wybrzmiewa werset refrenu „ponieważ jesteś tym, co jesz”? Dodając do tego sugestywne wykonanie wokalne Tilla Lindemanna, otrzymujemy całościowy obraz bestialskiej, dzikiej i przede wszystkim czarnej uczty. I właśnie na tym polega fenomen Mein Teil – opowiada o sprawach całkowicie odhumanizowanych, niegodnych nawet zwierzęcia, a mimo to trafia w czuły punkt serca każdego człowieka, wydobywając z niego najmroczniejsze żądze oraz fascynacje. I w to mi graj.
https://www.youtube.com/watch?v=PBvwcH4XX6U
Laibach – Tanz Mit Laibach
Był Rammstein, to i Laibach nie mogło zabraknąć. W końcu to właśnie od Słoweńców Niemcy zaczerpnęli pomysł na image, styl oraz metody prowokacji. Niezwykle znamienny jest to fakt, szczególnie biorąc pod uwagę nazwę zespołu naszych słowiańskich braci – Laibach to po niemiecku Lublana, stolica Słowenii, a cały ten zabieg lingwistyczny miał na celu wzbudzenie skojarzeń z nazistowską okupacją miasta podczas II wojny światowej. W podobnym tonie utrzymany jest teledysk do Tanz Mit, w którym wokalista Milan Fras przebrany w do złudzenia przypominający odzienie członka Wehrmachtu mundur, dziarsko maszeruje w rytm laibachowego industrialu. I rzeczywiście – pierwsza część utworu odnosi się do historii europejskich reżimów totalitarnych, zarówno nazizmu („Wir tanzen mit Faschismus…”) jak i komunizmu („… und roter Anarchie”), w czym sekundują pojawiające się w tle ujęcia dokumentalnych nagrań. Druga natomiast nawiązuje już do imperialistycznych zapędów Stanów Zjednoczonych czasów obecnych (stan na 2003 rok) i w prześmiewczy sposób porównuje oba wspomniane systemy polityczne – totalitaryzm i amerykańską demokrację podboju („Wir tanzen nach Bagdad”). Całość jest utrzymana w przesadnie gloryfikującej zwyrodnienie niniejszych ustrojów postawie, dzięki czemu otrzymujemy oryginalny efekt groteski oraz przewrotnej krytyki – nie otrzymujemy bowiem bezpośredniego potępienia, lecz zawoalowaną karykaturę, a w warstwie wizualnej wyraża się ona za pomocą wszechobecnych, animowanych szkieletów, co w połączeniu z tytułowym tańcem nasuwa skojarzenia z średniowieczną alegorią danse macabre. A no i oczywiście kadr „maszerujących nóg” – jawna inspiracja pochodem młotków z teledysku Another Brick in The Wall zespołu Pink Floyd. Nie jest to jednak cytat czysto estetyczny, gdyż sens obu utworów można de facto sprowadzić do jednego mianownika. To właśnie dla takich klipów warto odpalać Youtube’a.
https://www.youtube.com/watch?v=Glu9wA4HjE0
MESHUGGAH – Demiurge
Czołowy przedstawiciel i de facto inicjator podgatunku metalu alternatywnego jakim jest djent, również zasłużył sobie na miejsce pośród tych jakże szlachetnych pozycji. Teledyski Meshuggah znane są ze swojej prostoty, momentami wręcz ordynarnej prostoty, ale jest w tej prostocie jakaś metoda. Połączenie warstwy muzycznej z wizualną w przypadku Demiurge skutkuje bowiem u widzów/słuchaczy doznaniem stanu ocierającego się o hipnozę. Jednostajny acz rytmiczny, zniekształcony acz dosadny, podporządkowany metodzie palm mutingu (tłumieniu strun przy mostku gitary) dźwięk, wydobywający się ze sprzętu muzyków zostaje podkreślony i zarazem spotęgowany przez iście refnowski pokaz neonów (trochę uboższy, ale jednak) oraz statyczne ujęcia „z ręki”. Trans – to chyba najlepsze słowo, które opisuje doświadczenie obcowania z tym utworem. Pokuszę się również o subiektywną interpretację, która choć zapewne daleka jest od prawdy (choć prawda to też jest pojęcie subiektywne), to posiada pewne podłoże logiczne. Otóż tak jak Demiurge cechuje gwałtowność i brak okiełznania, a z drugiej strony formuła gatunkowa i konkretne prawidła, tak i szaleństwo (Meshuggah w języku jidysz oznacza właśnie „szaleństwo”) oraz wynikający z niego chaos (który znowuż jest jednym z podstawowych tematów poruszanych przez teksty zespołu) opierają się na pewnych założeniach. Innymi słowy chaos – podobnie jak ład (używając terminologii religijnej odpowiednio piekło i niebo) – rządzony jest bliżej nieokreślonymi prawami, utrzymującymi go w schematach oraz ryzach. W skrócie – wszystko podporządkowane jest regułom. A to wszystko w niecałych 4 minutach teledysku. Trzymajcie mojego domorosłego filozofa pod kluczem …
https://www.youtube.com/watch?v=zg2076b5Lqc
Bartosz Tomaszewski – redaktor prowadzący działu recenzje
David Hasselhoff – True Survivor (Kung Fury)
Tego teledysku nie mogło tutaj zabraknąć. Zacznijmy od tego, że David Hasselhoff, a od jakiegoś czasu David Hoff, to człowiek legenda. Michael Knight, Nick Fury czy wreszcie Mitch Buchannon otoczony garstkę seksownych ratowniczek. I do niego właśnie skierował się z prośbą o nagranie piosenki promującej film krótkometrażowy Kung Fury niejaki David Sandberg, reżyser tegoż przedsięwzięcia. Efekt? Chyba lepiej być nie mogło. Mamy tu mieszankę wszystkiego tego, za co kochamy lata 80. Muzykę opartą na syntezatorach, neonowe oświetlenie, plastikowe efekty specjalne, sztuki walki, strzelaniny, superszybkie bryki i oczywiście szanownego pana Davida na niezgrabnym wokalu. Przy okazji jest to też kawałek, który szybko wpada w ucho i za cholerę nie chce z niego wypaść.
https://www.youtube.com/watch?v=ZTidn2dBYbY
Dominik Dudek – redaktor
Slash – World on Fire
Fani pewnego gitarzysty z cylindrem na głowie i szlugiem w ustach zapewne słyszeli bądź czytali o jego wybrykach dokonanych na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat hedonistycznego życia. Co by nie powiedzieć, niedawno jeszcze ex, a dzisiaj nie ex muzyk Guns n’ Roses przeżył całkiem sporo i zalążek jego erotycznych przygód możemy doświadczyć dzięki klipowi promującemu utwór z jego najnowszej solowej płyty o tytule World on Fire. Niewątpliwie materiał jest prowokujący, ale przecież znakomicie oddaje utarty slogan SEX, DRUGS, ROCK N’ ROLL!
https://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=MZNH0sBmbRI
Kamil Serafin – dziennikarz
Jamiroquai – Deeper Underground
Magia kina wyrażona w formie muzyki.”Deeper Underground” w wykonaniu Jamiroquai powstał jako element albumu do Godzilli Rolanda Emmericha z 1998 roku – filmu, który uwielbiałem jako dziewięciolatek i do którego nadal wracam po dziesięciu latach. Energiczny, rytmiczny i elektryzujący utwór zapisał się już w historii najlepszych kawałków filmowych końcówki XX wieku. Sam zaś klip, choć z dzisiejszej perspektywy mocno przestarzały pod względem efektów specjalnych, pozostaje utrzymany w konwencji monster movie – tandetny, kiczowaty, ale na swój sposób piękny, przywołujący mimowolny uśmiech na twarzy, czy to z politowania czy też dzięki wpadającej w ucho muzyki.
https://www.youtube.com/watch?v=WIUAC03YMlA
Agnieszka Bar – stały współpracownik
Coldplay – Up&Up
Sam utwór może nie jest szczytowym osiągnięciem tego zespołu, ale teledysk, w reżyserii Vanii Heymann i Gala Muggia to prawdziwe arcydzieło. To tylko piosenka, jedna z wielu ładnych i przyjemnych utworów Coldplay’a i aż wierzyć się nie chce, że komuś chciało się włożyć w jej zwizualizowanie tyle pracy. Niezwykły kunszt graficzny artystów pozwala widzowi na wyprawę do pięknego, surrealistycznego świata jak ze snów, gdzie wszystko jest do poprzewracane góry nogami, a w morzu pływają wielkie orły. Ten teledysk jest synestezją muzyki zespołu, ponieważ artystom w wizualny sposób udało się uchwycić duszę Coldplay’a; sprawili, że muzyka zaczęła wyglądać i nabrała pięknych, kolorowych kształtów. Miło jest myśleć, że ktoś w tej całej popkulturze jeszcze się stara. Oglądając videoklip do Up&Up widz uśmiecha się mimowolnie, czuje ciarki na krzyżach i pieczenie pod powiekami. Dlaczego rzadko oglądam teledyski? Bo takich jak ten jest stanowczo za mało.
https://www.youtube.com/watch?v=BPNTC7uZYrI