Belle opowiada historię młodej dziewczyny Suzu, która poznaje wirtualny świat U. W U awatary pokazują nas, ale z uwypuklonymi, ukrytymi zdolnościami. Zaczyna tam się naszej Suzu coraz lepiej powodzić, zdobywa sławę. Niestety z czasem pojawia się niejaki Smok, będący strachem owej, wirtualnej rzeczywistości. Nasza kochana Belle (czy też Suzu) stara się okiełznać jego złość i poznać go w rzeczywistości.
Może i brzmi to z lekka sztampowo, lecz mimo to jest bardzo pięknie. Historia nie powala na kolana, lecz to właśnie cały przekaz, a także piękno ukazane w tym anime buduje całą ocenę i odbiór. Niesamowite krajobrazy, wyróżniająca się kreska czy też bajeczne wokale nadrabiają prostą fabułę. Nie mogę nie wspomnieć też o fantastycznym przekazie uczącym odbiorców, że w Internecie nie zawsze jesteśmy tymi samymi osobami co w rzeczywistości. Wszystko pokazane w typowy, azjatycki sposób. Jako niedzielny fan anime, muszę przyznać, że jest to jedna z najlepszych odsłon, z którymi obcowałem.
Sama Suzu jest niezwykle urocza. Półsierotka jest lekko niezdarna na początku produkcji, lecz z czasem stara się zmienić. Pracuje nad sobą, a gdy widzi wielkie poparcie jej awatara staje się coraz pewniejsza i oddana swojej sprawie znalezienia wcześniej wspomnianej Bestii. Nie mam zamiaru Wam spoilerować tego niezwykłego przeżycia, lecz powiem jedynie tyle, że się popłakałem. No ale teraz pada pytanie – czy my już tego gdzieś nie widzieliśmy? Otóż tak. Gdy oglądałem ten film, miałem wielce podobne odczucia jakbym oglądał jeden z klasyków Disney’a. Mowa tu o Pięknej i Bestii. I nie boje się powiedzieć, że jest to właśnie Piękna i Bestia, lecz zrobiona po azjatycku. Czy lepsza? To już zostawiam do oceny każdemu z Was.
Niestety muszę troszkę ponarzekać, lecz nie na sam film. Boli mnie to, że na naszym rynku to anime nie zostało wydane. Pytanie tylko – dlaczego? Rozumiem, że produkcja nie była tak napompowana jak blockbustery pokroju Marvela czy DC, ale czy to oznacza, że nie sprzeda się? Podobnie z polskim soundtrackiem. Można było przecież puścić to maleńkim nakładem, by fani mogli cieszyć się niesamowitym wokalem Darii Zawiałow, a nie ukrywajmy – obecnie to co ta artystka wypuszcza, sprzedaje się na pieńku. Każda z jej płyt okryła się platyną – skąd więc taki ruch? Na Spotify możemy przesłuchać dwa utwory w naszym rodzimym języku, przez co tym bardziej nie mogę pojąć dlaczego jest tak a nie inaczej. Na obecną chwilę nawet nie wiem czy doczekamy się kiedykolwiek polskiej wersji w naszych domostwach.
Jakaż ta recenzja, była dla mnie trudna. Przepraszam Was jeśli wyjdzie na nieprofesjonalną, lecz piękno tego filmu trudno opisać w jakichkolwiek słowach, wręcz mi ich brakowało. Kino to jest wielce ambitne (momentami aż przerastało mnie), daje do myślenia. Próbuje czegoś nas nauczyć. Nie patrzmy na siebie jak na instagramowe awatary, gdyż to nie jest życie. Spójrzmy lepiej w głąb siebie. Przeanalizujmy każdy centymetr swojego ciała i powiedzmy – to mi się w sobie podoba. Ludzie są piękni, lecz nie zawsze to dostrzegają poprzez retuszowane zdjęcia robione przez profesjonalnych fotografów. Właśnie to Belle chce nam przekazać. Obcowanie z tym filmem to był za krótki sen…