Geniusz to nie tylko – oparta na faktach – historia pewnej przyjaźni. To również historia o skomplikowanym literackim świecie, w którym debiutującym pisarzom niełatwo się odnaleźć; w którym ci święcący triumfy muszą mierzyć się z wieloma pokusami; w którym presja czytelnicza może okazać się dla twórcy gwoździem do trumny; w którym potrzebny jest ktoś, kto z morza słów potrafi wyłowić to jedno, warte tysiąca innych.
Debiutancką powieść Thomasa Wolfe’a (Jude Law) odrzucają wszystkie nowojorskie oficyny wydawnicze. Prawie wszystkie, bowiem Max Perkins (Colin Firth), człowiek mający na swoim koncie odkrycie F. Scotta Fitzgeralda czy Ernesta Hemingwaya, po przeczytaniu Spójrz ku domowi, aniele, postanawia wziąć debiutującego, intrygującego twórcę pod swoje edytorskie skrzydła. O tym, jak bardzo zapoczątkowana przez tę decyzję relacja okaże się absorbująca, stosunkowo szybko przekonają się kobiece bohaterki, ewidentnie stojące w cieniu swoich mężczyzn: Louise Perkins (Laura Linney), niespełniona autorka dramatów oraz Aline Bernstein (Nicole Kidman), która dla romansu z Wolfe’em poświęciła rodzinę i dobre imię.
Choć po grę przeciwieństwami filmowi twórcy sięgali niezliczoną ilość razy, w Geniuszu sprawdza się ona bez zarzutu – kontrast między pełnym ekspresji, niemal nadpobudliwym Wolfe’em a opanowanym, niemal flegmatycznym Perkinsem nadaje dynamiki historii pozbawionej wartkiej akcji i ciągłych plot twistów. Na pierwszym planie od początku do końca znajduje się tutaj współpraca pisarza i edytora, którą widz może podglądać niejako zza kulis. Literackie smaczki przeplatają się z wątpliwościami natury etycznej, ze sztuką dokonywania właściwych wyborów, ale także z kwestią pokory i pychy. Poszczególne elementy schematu fabularnego również wydadzą się do bólu znajome – zarówno pod względem konstrukcji postaci (charyzmatyczny artysta, pokorna i cicha gospodyni domowa, rozhisteryzowana kochanka), jak i łączących ich zależności (relacja mistrz-uczeń, ojciec-syn, geniusz-jego odkrywca, kochanek-kochanka, mąż-żona, przyjaciel-wróg). Chapeau bas należy się twórcom przede wszystkim za to, że oddali opowiadanej historii sprawiedliwość; wątki rodzinne, romansowe, te dotyczące konsekwencji sławy czy zgubnej niewdzięczności nieustannie krążą wokół centralnego – powieściopisarskiego i edytorskiego. Nie zostaje on ani przez chwilę zepchnięty na boczny tor ani potraktowany pretekstowo, co dla niektórych może być największą wadą produkcji, zaś dla innych – jej największą zaletą.
Jude Charyzmatyczny Law ma na ekranie tyle energii, że postawi Was na nogi jak porządna kawa; ma w sobie także czar Piotrusia Pana, który z łatwością tak zdobyłby, jak i złamał niejedno kobiece serce. Z kolei Colin Firth, pomimo iż z początku znajomo powściągliwy, z właściwym sobie wdziękiem zdoła wykrzesać z Perkinsa odpowiednią dozę luzu. Zarówno w pojedynkę, jak i w duecie potrafią rozbawić, rozjuszyć i rozczulić widza, toteż sceny z ich udziałem ogląda się z największym zainteresowaniem (przyznać jednak trzeba, że sposób montażu, polegający na przenikaniu się kolejnych ujęć, po pewnym czasie zaczyna irytować). Na uznanie zasługują również aktorzy drugoplanowi – wcielający się w pogrążonego w kryzysie twórczym autora Wielkiego Gatsby’ego Guy Pearce oraz Dominic West, powołujący do życia granego wcześniej między innymi przez Clive’a Owena Hemingwaya. Niestety, dwie, a właściwie trzy, postaci kobiece nie bardzo miały jak się wykazać. Linney to wspomniana już wyrozumiała żona i matka, Kidman – popadająca w coraz większą frustrację i histerię kochanka, Vanessa Kirby zaś – pogrążona w chorobie psychicznej Zelda Fitzgerald.
Nie jest tajemnicą, że reżyserski debiut kinowy Michaela Grandage nie zachwycił krytyków. Z całą pewnością nie porwie tłumów – przeciwnie! Większość odbiorców raczej znudzi, nawet rozczaruje czy zirytuje. Dlatego przed zdecydowaniem się na ten, a nie inny tytuł, warto wziąć pod uwagę, że Geniusz raczej nie pretenduje do miana kolejnego hollywoodzkiego blockbustera. Powstała w oparciu o książkę A. Scotta Berga Max Perkins: Editor of Genius produkcja przemówi raczej do wąskiego grona odbiorców. Zapewne wzbudzi w nich również poseansową chęć sięgnięcia do źródeł celem zgłębienia szczegółów tej frapującej historii. I jako takiej wartościowości nie sposób jej odmówić.
https://www.youtube.com/watch?v=36uweMhDKYg
W dodatkach do wydania DVD znalazł się zwiastun filmu.
Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe