Modelka – recenzja DVD dramatu Madsa Matthiesena

Wbrew pozorom Modelka nie jest opowieścią o kulisach świata mody. To raczej alegoryczna historia, jakich w kinie nakręcono już wiele: o zgubnym połączeniu dziewczęcej – żeby nie powiedzieć: dziecięcej – naiwności z pokusami, którym uleganie słono kosztuje.

Emma (Maria Palm) w rodzinnej Danii jest wyśmiewana, za to w stolicy Francji ma szansę zostać odnoszącą sukcesy modelką. Podczas swojej pierwszej sesji przekonuje się jednak, że osiągnięcie celu nie będzie takie łatwe; dla dobra kariery musi nauczyć się przekraczać granice. Dla własnego dobra powinna także potrafić je wyznaczać, ale widz od samego początku nie ma wątpliwości, że to tylko życzeniowe myślenie.

Romans z Shade’em (Ed Skrein), wziętym fotografem, na pozór otwiera dziewczynie wiele drzwi naraz: do świata mody, do dowartościowania, do kobiecości. Niespodziewana wizyta Frederika (Marco Ilsø), jej duńskiego chłopaka, to pierwsza z wielu sytuacji obrazujących zgubną przypadłość głównej bohaterki: niedojrzałość. Początkowo Emma jest rozdarta między dwoma rzeczywistościami i dwoma wersjami siebie: tą małomiasteczkową i wielkomiejską. Szybkość, z jaką zaczyna grać według określonych zasad, czyli nieczysto, może niepokoić, może także zasygnalizować, że wznoszony przez nią domek z kart długo się nie utrzyma. Nietrudno się domyślić, kiedy i w jakich okolicznościach sielanka dobiegnie końca. Dlaczego? Bo wszyscy bohaterowie to typy, które dobrze znamy z tego typu opowieści. Nie tylko Emma i jej atrakcyjny kochanek, także jej (były) chłopak, współlokatorka Zofia (Charlotte Tomaszewska), właściciel mieszkania, które wynajmują dziewczęta (Thierry Hancisse) czy pracujący dla marki Chanel Sebastién (Dominic Allburn). 

Zgodnie z przewidywaniami, pierwsze tąpnięcie nie jest ostatnim, a niefortunne zdarzenia następują po sobie jak w efekcie domina. Od oglądania swoich zdjęć na łamach Vogue’a do niemożliwości spojrzenia w lustro droga krótka: w gruncie rzeczy prowadzi od niewinności do moralnego upadku. Jak przystało na Kopciuszka, którego karoca w końcu okazuje się być dynią, Emma zachowuje się coraz bardziej infantylnie; jest coraz bardziej zagubiona i zdesperowana; raz owładnięta obsesją, innym razem otępiała. Bo Shade to nie książę z bajki, bo Zofia to nie przyjaciółka od serca, bo na coraz więcej trzeba (?) pozwalać sobie samej i innym względem siebie, żeby nie wypaść z gry. Pytanie, którego oczywiście nie zada sobie główna bohaterka, brzmi: czy ta gra jest warta świeczki? 

Choć Matthiesen decyduje się na otwarte zakończenie, mocno stereotypowa i pod każdym względem przewidywalna fabuła zawęża krąg interpretacji finałowej sceny. Oczywiście, można być optymistą. Można jednak podejsć do sprawy racjonalnie i wyciągnąć prosty wniosek, że to błędne koło; że nie wszyscy potrafią powstrzymać się przed ponownym sięgnięciem po zakazany owoc, nawet, jeśli już wiedzą, z ilu stron jest nadgniły. W pewnym momencie szef agencji modelek zapewnia główną bohaterkę, że nie chce demonizować świata mody. Zapewne intencja reżysera również była inna: nie zależało mu na negatywnym obrazie konkretnego środowiska, raczej na pokazaniu, że prowadzenie swojego życia konkretnym torem prędzej czy później prowadzi do wykolejenia. I to nie kwestia wieku czy otoczenia, tylko usposobienia i słabości charakteru. Niby racja, ale… No właśnie. Zasadnicze ale. Ale to już było.

https://www.youtube.com/watch?v=jZpsgpxTN7Q

W dodatkach do wydania DVD (do wyboru: wersja oryginalna z lektorem lub z napisami) znalazł się zwiastun filmu. 

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe 

Dziennikarz

Studentka czwartego roku Tekstów Kultury UJ.
Ze świata literatury najbardziej lubi powieści, ze świata muzyki - folk, ze świata kina - (melo)dramaty oraz indie. I Madsa Mikkelsena, oczywiście.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?