Blood Father – recenzja nowego filmu z Melem Gibsonem w roli głównej!

Odkupienie

Mel Gibson potrafi zaskakiwać. Mimo iż rzeczonego aktora możemy już od długiego czasu jedynie sporadycznie podziwiać na srebrnych ekranach, to każdy kolejny film z jego udziałem trzyma przyzwoity poziom i zazwyczaj nie zawodzi oddanych mu fanów… a w każdym razie nigdy nie mogą być rozczarowani grą swojego ulubieńca. Blood Father tylko potwierdza powyższe słowa, ponieważ stanowi mocne, męskie kino akcji, jak również jest świadectwem fenomenalnej dyspozycji Mela Gibsona, który stworzył doprawdy porywającą kreację. Zacznijmy jednak od początku…

bf day 02 052014 uc 0145

Omawiana produkcja nie wzbudziła zbyt wielkiego zainteresowania wśród widzów, zresztą trudno się temu dziwić, materiałów promujących nowy film z zabójczą bronią w roli głównej było jak na lekarstwo, czego naprawdę nie potrafię zrozumieć. Szczerze powiedziawszy, po pierwszej zapowiedzi spodziewałem się przeciętnego kina klasy B z nastawieniem na akcję. Tymczasem dostałem krwisty thriller z umiejącą zaskoczyć fabułą, w którym dynamiczne sekwencje są jedynie dodatkiem do historii opierającej się na odbudowie relacji ojca z dawno utraconą córką oraz motywem odkupienia w tle. Zdziwieni? Gdyby spojrzeć na reżysera produkcji – Jeana-Françoisa Richeta, twórcy dwóch części filmu Wróg publiczny numer jeden, scenarzystów – Petera Craiga (Miasto złodziei) i Andreę Berloff (Straight Outta Compton), oraz utalentowaną obsadę – William H. Macy, Diego Luna czy wspomniany Mel Gibson, to o zaskoczeniu nie byłoby wręcz mowy. Słaby marketing w przypadku filmu Blood Father wydaje się nieuzasadniony, tak jakby producenci obawiali się jakości prezentowanego widzom obrazu, co jest kuriozalne, ponieważ dysponowali naprawdę solidnym kawałkiem brutalnego i niegłupiego kina.

bf day 16 061014 uc 1010

Opowiedziana przez scenarzystów historia to sprawnie uknuta intryga, która mimo wyraźnego uproszczenia potrafi w kilku miejscach pozytywnie zaskoczyć. W zasadzie może się wam wydawać, iż twórcy grają z widzami w otwarte karty, ponieważ już od samego początku, zresztą niezwykle brutalnego i pełnego napięcia, dają jasno do zrozumienia, w jakie kłopoty wpakowała się nastoletnia bohaterka. Potem przenosimy się do podstarzałego Johna Linka, który po wielu latach spędzonych w więzieniu i trudnym odwyku w końcu stanął na nogi oraz zaczął odbudowywać własne życie. Następnie pojawia się nieoczekiwany telefon, jesteśmy świadkami zjednoczenia ojca z córką i ucieczki przed problemami w postaci prawdziwego rollercoastera uczuć, napięcia czy nieoczekiwanych zwrotów akcji. Historia nabiera kolorytu, postacie zostają rozbudowane, a tempo diametralnie wzrasta. Trzeba przyznać, że im bliżej końca, tym film robi się ciekawszy i znacznie bardziej emocjonalny. Z kolei nieprzewidywalny, finałowy twist fabularny w połączeniu z gorzko-słodkim zakończeniem naprawdę ujmuje i wzrusza.

bf day 22 061814 uc 0024

Przez cały obraz przewija się motyw odkupienia zobrazowany na przykładzie postaci Mela Gibsona. Oczywiście nie ma tutaj mowy o dogłębnej dekonstrukcji bohatera i jego analizie, jednakże determinacja byłego skazańca i chęć, nie tyle naprawienia błędów przeszłości czy odmiany swojego życia, ile wykorzystania pozostałego mu czasu na wykonanie słusznych rzeczy i podjęcia właściwych decyzji, skłania do przemyśleń. Zresztą twórcy starają się nam uświadomić, że nie powinniśmy szukać przebaczenia za nasze postępowanie, patrzeć w znikające za horyzontem przeszłości wydarzenia, ale skupić się na teraźniejszości, ta bowiem zależy od nas, jak również zrobić to, co należy. Nie szukać aplauzu, a wręcz przeciwnie, z pokorą znieść przytrafiające nam się wypadki. Na tym opiera się cały film, powyższe refleksje można wyciągnąć z relacji Johna Linka z jego córką, którzy wraz z biegiem akcji zaczynają się do siebie coraz mocniej zbliżać. Praktycznie się nie znają, mają przed sobą wiele tajemnic, połączył ich przypadek, a jednak niemal przecięta nić porozumienia i ojcowski instynkt mają tutaj fundamentalne znacznie. Zatem to dzięki niej angażujemy się w przedstawioną opowieść i w napięciu śledzimy film do samych napisów końcowych. W obrazie trafia się również celne spostrzeżenie odnośnie życia. Mianowicie wpływa na nie wiele aspektów i tak po prawdzie nie należy tylko do nas. Mamy więc obowiązek życia. Jesteśmy to winni między innymi otaczającym nas ludziom. Ponadto każdy człowiek instynktownie pragnie przetrwać, ponieważ nieważne w jak opłakanej byłby sytuacji, to zawsze istnieje cień szansy na odmianę losu, coś dobrego. Tak więc myśl o tym, nadzieja na lepsze jutro trzyma nas przy życiu i skłania do szukania ratunku. To naprawdę ciekawe spostrzeżenia. Produkcja stanowi więc pewnego rodzaju uproszczone studium życia oraz doskonale obrazuje definicję przebaczenia i odkupienia.

v2

Zobacz również: Przełęcz ocalonych – przedpremierowa recenzja z festiwalu w Wenecji

Gra Mela Gibsona zwyczajnie powala na kolana. Aktor włożył ogrom pracy oraz pasji w odgrywanego bohatera, dzięki czemu John Link to postać niezwykle emocjonalna, zbudowana z krwi i kości, a co za tym idzie, bardzo bliska widzom – z pewnością wielu kinomanom nietrudno będzie się z nią zżyć i utożsamić.  Z muskularną sylwetką ozdobioną licznymi tatuażami, zapuszczoną brodą oraz lekko posiwiałymi włosami Mel Gibson sprawia wrażenie twardziela, któremu się w życiu nie przelewa; pewnego siebie, nieobliczalnego i wzbudzającego respekt faceta, z którym nie chcesz zadzierać. Taka aparycja aktora w połączeniu z jego imponującym wachlarzem umiejętności kreuje niezwykle wyrazistego bohatera, postać zapadającą po seansie w pamięć. Gibson od długiego czasu dostał w ręce rolę, w której ma ogromną swobodę. Dzięki temu widzowie mogą podziwiać różne oblicza odgrywanego przez niego bohatera – raz więc oglądamy spokojnego i zatroskanego ojca, starającego się zrobić wszystko, co w jego mocy, aby pomóc niewidzianej przez lata córce i naprostować jej życie na dobrą drogę, a następnie pełnego gniewu i pozbawianego litości weterana, niebojącego się poświęceń w obronie jedynej, ukochanej mu osoby. Brakuje po prostu słów, by w pełni docenić aktorski kunszt Mela Gibsona, który w przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu – Nicholasa Caga’e czy Bruce’a Willisa, wciąż trzyma niebotyczną formą, boleśnie ich deklasując.

v3

Na ekranie towarzyszy mu Erin Moriarty. Nieznana mi wcześniej nastolatka zaskakująco dobrze wpasowała się do filmu jako córka byłego skazańca. Co więcej, nie jest to płaska postać pozbawiona charakteru, dama do uratowania z opresji. Nic z tych rzeczy. Bohaterka to młodociana przestępczyni, cechującą się sporą inteligencją i niezłym wykształceniem. Stanowi zderzenie kilku sprzeczności. Z jednej strony to ułożona, w gruncie rzeczy dobra dziewczyna, z drugiej nieco zepsuta przez system i towarzystwo kandydatka do przestępczego półświatka, popełniająca przez swoją naiwność liczne błędy. Moriarty doskonale udaje się uchwycić tę skomplikowaną osobowość – niewinność umorusaną w brudzie przestępczości oraz smrodzie alkoholu i narkotyków. Przeciwwagą dla bohaterki jest postać odgrywana przez Diego Lunę, pozbawiony skrupułów cwaniaczek oraz manipulator bezbłędnie umiejący wykorzystać ludzką naiwność czy głupotę. Razem ze swoim zawodowym zabójcą na smyczy stanowi godnego wroga, z jakim musi się zmierzyć John Link, przeciwnika, z którym należy się liczyć, a nawet bać, ponieważ nic nie powstrzyma go przed osiągnięciem obranego wcześniej celu. O silnym aktorskim zapleczu produkcji świadczą William H. Macy i Michael Parks. Filmowcy udowadniają, że nawet odgrywając drugoplanowe role i występując na ekranie w zaledwie kilku scenach, można zabłysnąć nietuzinkowym talentem oraz wykreować ciekawą postać.

blood father lj 602

Obraz uzupełnia stojąca na wysokim poziomie oprawa audiowizualna. Na uwagę zasługuje przede wszystkim scenografia budującą napięcie oraz klimat osamotnienia i wyobcowania. W tych półpustynnych i górzystych terenach nikt nie usłyszy krzyku głównego bohatera, który zdany jest wyłącznie na własne umiejętności i niezawodny instynkt. Do tego film cechuje się mocnym słownictwem oraz ogromną brutalnością, co dodaje mu odpowiedniego wyrazu. Należy pamiętać również o zrealizowanych ponadprzeciętnie sekwencjach akcji, szkoda tylko, iż jest ich tak mało, Mel Gibson bowiem ciągle z wyrachowaniem i finezją trwale okalecza swoich wrogów.

bf day 22 061814 uc 1121

Podsumowując, Blood Father to przedstawienie Mela Gibsona. Magnetyzujący John Link hipnotyzuje widzów przed srebrnymi ekranami niczym rzucone zaklęcie. Dodatkowo w połączeniu z niegłupimi dialogami, sporą dawką krwi, ponadprzeciętną oprawą audiowizualną oraz stojącym na wysokim poziomie aktorstwem stanowi fundamenty solidnego thrillera akcji z elementami dramatu, który nie tylko dostarcza niezobowiązującej rozrywki, lecz również potrafi skłonić do przemyśleń. Na koniec chciałoby się jedynie rzec, aby wszystkie schodzące z hollywoodzkiej sceny gwiazdy robiły to w takim stylu, jak niezrównany pogromca szos. Blood Father polecam zwolennikom satysfakcjonującego kina rozrywkowego, a Melowi Gibsonowi życzę samych udanych projektów, nie tylko w aktorskim dorobku, lecz również na stołku reżyserskim, ponieważ jego najnowsze dzieło, Przełęcz ocalonych, od niedawna podbija serca kolejnych krytyków. Oby tak dalej!


Film aktualnie nie posiada polskiej daty premiery i prawdopodobnie trafi od razu na rynek DVD i Blu-ray w naszym kraju. Jego amerykańska premiera miała miejsce 12 sierpnia 2016 roku, a obecnie dostępny jest do obejrzenia w ofercie portalu Amazon czy iTunes.

Źródło: Ilustracja wprowadzenia oraz zdjęcia – materiały prasowe

Redaktor

Miłośnik kina akcji lat 80., produkcji młodzieżowych oraz wysokobudżetowych filmów przygodowych, fantasy i science-fiction. Widz szczególnym podziwem darzący oldskulowe animacje, a także pełne magii i wdzięku obrazy Disneya. Ukończył Politechnikę Gdańską i z wykształcenia jest specjalistą w dziedzinie szeroko pojętej chemii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?