Łowca i Królowa Lodu – recenzja DVD siostrzanego widowiska!

Zlodowaciałe serce 

Gdy usłyszałem, że w planach wytwórni pojawił się projekt będący kontynuacją Królewny Śnieżki i Łowcy traktujący tym razem o przygodach tytułowego obieżyświata, nie posiadałem się z radości, wyczekując jego premiery. Mój entuzjazm ostudziły skandalicznie niskie noty filmu i skrajne negatywne recenzje, lecz nie odpuściłem seansu, po którym wyszedłem nieco zmieszany. Z jednej strony omawiany film sprawdził się w kategorii przyjemnego kina rozrywkowego osadzonego niemalże w baśniowym świecie, z drugiej zawiódł na całej linii, jako kontynuacji mrocznej opowiastki fantasy mieszającej radość ze smutkiem, spokój z grozą oraz piękno ze zniszczeniem…

Wszyscy znacie zapewne legendę Śnieżki, dziewczynki o czarnych włosach i białym licu, jednakże to nie o nią teraz chodzi… Zanim narodziła się zbawicielka królestwa, istniały dwie siostry – Freya i Ravenna. Pierwsze była wrażliwą oraz kochającą dziewczyną z radością spoglądającą w przyszłość. Druga, wyrachowana oraz nieobliczalna, w dążeniu do własnych celów, zdolna było poświęcić wszystko i każdego… Pewnego dnia nieszczęśliwy wypadek skuł lodem serce kochającej Freyi, która dotkliwie zraniona opuściła swoim dom, stając się Królową Lodu, otoczoną przez garnizon oddanych i wiernych jej Łowców.

625240 2.1

Pomysł opierający się na połączeniu mitu Śnieżki z legendą Królowej Lodu dawał ogromne pole do popisu, niestety posłużył jedynie zawiązaniu akcji, po czym zniknął w zimowej nawałnicy, niczym ziarno, które padając na nieurodzajny grunt, skazane jest na obumarcie. Naprawdę szkoda, że twórcza impotencja scenarzystów praktycznie zabiła film. Historia jest prosta i przewidywalna, mimo to nie brakuje w niej uczuć i prawdziwych emocji, lecz potraktowane po macoszemu postacie nie dostają wystarczającej ilość czasu na związanie się z widzem, przez co ich losy nie szargają nami tak mocno, jak powinny. Pochwalić należy nawiązania do poprzedniej części i próbę jednoczesnego wykonania prequela i sequela w jednym filmie, ale… całość wydaje się pozszywana grubymi nićmi, a niespójność stylistyczna tylko potęguję wspomniane, niepożądane przecież wrażenie (więcej na ten temat w kolejnym akapicie). Marudzę tutaj niemiłosiernie, a w gruncie rzeczy bawiłem się całkiem nieźle, śledząc przedstawioną mi opowieść. Posiada ona bowiem dobre tempo i potrafi zaciekawić, szczególnie wielbicieli fantasy, pomijając nawet fakt, że fabularne zwroty da się odgadnąć na pół godziny przed ich pojawieniem się w obrazie.

627214.1

Film ogromnie stracił na klimacie tajemniczości i mroku. To, co wyróżniało pierwotną odsłonę od morza jej podobnych produkcji fantasy, było zawarte w atmosferze ciągłego niepokoju, strachu i przemijania. Z ekranu biła trwoga tysięcy mieszkańców podupadającego królestwa, zniszczonego, niemal dekadenckiego. Ten rozkład moralny społeczeństwa widać było nawet na przykładzie tytułowego łowcy. Kontynuacja zaś utrzymana jest w znacznie lżejszym tonie. Czasy się poprawiły, królestwo wróciło do normy, zapanował względny spokój. Mrok i dekadencki nastrój zastąpiła zatem sielankowa śnieżyca, co związane jest z licznymi akcentami humorystycznymi (często naprawdę udanymi) i unoszącymi się w powietrzu romansami. Odejście od stylistycznej kompozycji pierwowzoru jest zarówno zaletą, jak i wadą. Z jednej strony trudno zarzucić twórcom powtarzalność i bazowanie na sprawdzonym pomyśle, z drugiej nowej rzeczywistości zabrakło pasji i polotu poprzednika. Mamy więc familijną baśń z dreszczykiem emocji dla niewymagających, z prostym, niektórzy powiedzą, że wręcz z banalnym, przekazem dotyczącym potęgi miłości. Ckliwe to i strasznie naiwne, lecz summa summarum przepiękne i pokrzepiające. Mając zatem w pamięci, że twórcy tym razem obrali kierunek familijnej baśni, gloryfikacja jednego z najpopularniejszych, jak również najwspanialszych uczuć, wydaje się zrozumiała i można ją łatwo przeboleć. Ponadto, któż z nas nie chciałby doświadczyć na własnej skórze idealnej miłości wyjętej ze stronic książki, która uszlachetnia i motywuje do działania, jak również czyni z nas lepszego człowieka, odmieniając nasze serce? Nie ma w tym przecież nic śmiesznego, a marzyć każdy może.

627213.1

Wizualnie jest dobrze, chociaż bez szału. Spodziewałem się porywającej, końcowej batalii, w końcu scenarzyści dysponowali dwiema siostrami o zróżnicowanych mocach, a otrzymałem zadowalającą potyczkę, sprawnie wyreżyserowaną, lecz oszczędną w magiczne sztuczki lub oryginalne pomyły inscenizacyjne. Zatem Scenografia jest przepiękna, kostiumy wręcz bajeczne, udźwiękowienie spełnia swoją funkcję, a efekty są jak najbardziej przyjemne dla oka. Wszystko jest na swoim miejscu, brakuje tylko pomysłowości. Denerwuje również zmarnowanie napisanego specjalnie na potrzeby filmu utworu Halsey pt. Castle. Taka klimatyczna nuta, która poleciała jedynie podczas napisów końcowych, a mogła z powodzeniem dodać obrazowi charakteru, a tego niestety produkcja desperacko potrzebuje.   

627215.1

Film nie zawodzi od strony aktorskiej. Charlize Theron to po prostu etatowa zołza. Aktorka doskonale radzi sobie z odgrywaniem czarnych charakterów, co potwierdza w omawianej produkcji. Zwolennikom Szybkich i wściekłych pozostaje zacierać ręce przed premierą kolejnej części ich motoryzacyjnego widowiska, ponieważ, jeśli Charlize Theron uda się połączyć szaleństwo i odwagę cesarzowej Furiosy z wyrachowaniem oraz okrucieństwem  Ravenny, to szykuje się badass dekady. Wracając do Łowca i Królowa Lodu… W roli Ravenny aktorka jest jednocześnie hipnotyzująca, jak i przerażająca. Podobnie do pierwszej części, gdzie złowieszcza królowa zdecydowanie kradła show Śnieżce, tak i tym razem potrafi szturmem wparować pomiędzy znajdujących się na planie filmowców, spychając ich bez większego problemu na drugi plan. Jednakże tym razem widowisko zostało zbudowane na chłodnej, wypranej niemalże z uczuć władczyni mrozu, której serce skute jest lodem od wielu lat. W tej roli występuje niezwykle stonowana Emily Blunt, będąca idealnym połączeniem delikatności z obojętnością. Pod tą kamienną twarzą kryje się przecież skrzywdzona dziewczyna krzycząca z bólu i rozpaczy po stracie swojego dziecka, która w akcie desperacji decyduje się zamknąć w lodowej twierdzy, a co za tym idzie, odgrodzić siebie samą od ludzi, w obawie przed kolejnym zranieniem. To ogromne cierpienie i rozczarowanie związane z wiarą w miłość boleśnie rozdziera duszę bohaterki, przysłaniając rozsądek i współczucie, a w konsekwencji kreując prawdziwego, bezdusznego potwora. W trakcie seansu byłem olśniony grą  Emily Blunt; ona po prostu nigdy nie zawodzi.

625239 1.1

Z kolei tytułowy łowca, czyli Chris Hemsworth to uroczy przystojniak, który wie, w jaki sposób wykorzystać dzierżoną w ręku broń, Jessica Chastain (filmowa Sara) natomiast to charakteryzująca się sokolim okiem łuczniczka, prawdziwy Legolas w spódnicy. Oboje nie wyróżniają się niczym szczególnym, lecz stanowią wzbudzającą sympatię parę ekranową, a niemalże namacalna chemia pomiędzy aktorami sprawia, że filmowy morał traktujący o potędze miłości, mogącej stopić każdy lód w sercu, jak również przełamać wszystkie, nawet najbardziej wytrzymałe bariery, zyskuje na wiarygodności, szczęśliwie unikając losu pustego frazesu. Jak więc możecie przeczytać, przygody i przekomarzania dwójki bohaterów śledzi się z dużą przyjemnością, szczególnie dlatego, że Chris Hemsworth skutecznie wypełnia aktorskie braki wrodzonym urokiem, nigdy nie popadając w sztuczność. Rzeczonym łowczym na ekranie towarzyszy grupa karłów, odpowiadających w dużym stopniu za komediową otoczkę dzieła. Warto tutaj dodać, że twórcy pokusili się o wprowadzenia do serii kobietę karła, czego w innych opowieściach o Śnieżce raczej nie znajdziecie.

627216 2.1

Szczęśliwie ewidentne braki filmu zostają zrekompensowane przez bogate wydanie DVD. Dodatki naprawdę rozpieszczają widza. Znajdziecie tam całe mnóstwo usuniętych scen (m.in. Eric znajdujący wejście do ukrytego lasu, Freya żegnająca się z Ravenną), błędy z kręcenia filmu oraz serię klipów z Making of.

Łowca i Królowa Lodu to film o zmarnowanym potencjale, uderzający w znane tony i momentami cechujący się brakiem własnego charakteru. Wyraźna absencja Ruperta Sandersa sprawia, że obraz jest jedynie poprawną imitacją poprzednika, a mógł go zdecydowanie przebić. Nie zrozumcie mnie źle, śledząc kolejny rozdział przygód łowcy, bawiłem się naprawdę dobrze (to przyzwoita i niezobowiązująca, jak również bardzo zabawna, rodzinna rozrywka, przy której nie spogląda się na zegarek z nudzenia), ale nie mogę być ślepy na widoczne braki i słabości kontynuacji. Produkcja posiada pewien familijno-przygodowy urok z domieszką fantasy, jednakże czegoś tutaj brakuje – ostatecznego szlifu, który miała jedynka. Stąd też liczne głosy krytyki, publiczność spodziewała się brutalnej i mrocznej opowieści o łowcy. Niestety otrzymała po prostu inne widowisko.

Źródło: Ilustracje – Universal Pictures

Redaktor

Miłośnik kina akcji lat 80., produkcji młodzieżowych oraz wysokobudżetowych filmów przygodowych, fantasy i science-fiction. Widz szczególnym podziwem darzący oldskulowe animacje, a także pełne magii i wdzięku obrazy Disneya. Ukończył Politechnikę Gdańską i z wykształcenia jest specjalistą w dziedzinie szeroko pojętej chemii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?