Message from the King – recenzja filmowej nowości od Netflixa

O ile nie jestem wielkim fanem seriali, o tyle nie mam jakichkolwiek wątpliwości co do tego, że Netflix robi je naprawdę dobrze. Odnoszę jednak wrażenie, że – nie wiadomo dlaczego – dużo gorzej radzi sobie z filmami. Message From The King z pewnością nie jest kawałkiem kupy, bo nie uważam, że niespełna dwie godziny spędzone przed ekranem były całkowicie zmarnowane, ale cóż… mogło być dużo lepiej. Potencjał został nieco zmarnowany, a sytuacji nie uratowała nawet przyzwoita kreacja Chadwicka Bosemana, znanego z chociażby Filmowego Uniwersum Marvela, gdzie wcielił się w rolę Czarnej Pantery.

messagefromtheking 23

Fabuła wydaje się niezbyt skomplikowana. Pochodzący z RPA Jacob King wybiera się do Los Angeles, by spotkać się ze swoją młodszą siostrą. Szybko okazuje się jednak, że jedynym możliwym miejscem spotkania jest kostnica, gdzie leżą jej zwłoki – wyglądają paskudnie, jest okaleczona i prawdopodobnie była torturowana. Naszemu bohaterowi nie pozostaje nic innego, niż pomścić śmierć siostry. Z tego powodu coraz głębiej wnika w miejscową siatkę przestępczą, usiłując znaleźć winnych jej zamordowania. Jacob jest kozakiem, jakich mało. Wychowywał się w rejonie, gdzie przestępczość jest największa w kraju, doskonale opanował sztukę walki wręcz i inne umiejetności konieczne do bliskiego obcowania z miejscowymi gangsterami. Nie jest może najmilszym protagonistą w historii kinematografii, bo ani nie jest szczególnie miły, ani nie należy do najbardziej przysiadalnych – ale musimy brać poprawkę na to, że chwilę wcześniej ktoś zamordował mu siostrę. 

Jeśli zaś chodzi o inne postacie – te są mocno przerysowane i w znacznej większości po prostu wybitnie nieciekawe. I tutaj uwypukla się olbrzymi błąd twórców, czyli redukcja scen akcji na rzecz dialogów. Nie są one ani nad wyraz błyskotliwe, ani nie wnoszą zbyt wiele do fabuły, a oliwy do ognia mojego rozsierdzenia pod tym względem dodaje płytkość i sztampowość osób, jakie napotka King na swej drodze. Okej, film nie należy do najnudniejszych. Sceny bijatyk i ucieczek są zrealizowane naprawdę dobrze, jestem w stanie także zrozumieć konieczność przystopowania akcji w pewnych momentach, aby skupić się nieco na intrydze. Mimo to uważam, że narracja mogłaby być poprowadzona w dużo bardziej interesujący, o wiele bardziej dynamiczny sposób; tak, by tacy malkontenci jak ja nie ziewali co jakiś czas.

message from the king movie screencaps

Muszę pochwalić jednak ścieżkę dźwiękową. Muzyka, którą słyszymy, jest nastrojowa i idealnie wpasowuje się w klimat filmu. Na plus zasługuje również fabuła. Intryga, choć niezbyt zawiła, została ciekawie skonstruowana, a zakończenie zaskakuje. Kreacja Jacoba Kinga również nie należy do najgorszych i możemy utożsamiać się z głównym bohaterem, z zapartym tchem kibicując mu w walce o zemstę.

Podsumowując – najnowszą produkcję Netflixa jestem w stanie polecić fanom tego typu kina, ale tylko wtedy, jeśli akurat nie mają nic lepszego do obejrzenia. Message From The King to film, który ogląda się całkiem przyjemnie, ale nie należy oczekiwać po nim tak zwanych fajerwerków. Jestem zdania, że Netflixowi po stokroć lepiej wychodzi produkcja seriali.

Ilustracja wprowadzenia i pełnego tekstu: Netflix

Stały współpracownik

Fan Tarantino, Kubricka i Kazika. Autor "Kalesonów Sokratesa". Jedyny członek redakcji urodzony w XXI wieku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?