Park to dość przełomowy film, który stał się memento Stevena Spielberga. Fundamentem fabuły jest tutaj ingerencja człowieka w naturę, która prowadzi do sklonowania ogromnych bestii rządzących planetą wiele lat przed dominacją człowieka. „Wyprodukowane” dinozaury mają stanowić atrakcję w parku autorstwa wizjonera John’a Hammonda.
Po takim filmie od pierwszej minuty spodziewałbym się trzęsienia ziemi w stylu Hitchcocka. To, że scenarzyści postawili na długie budowanie wstępu jest raczej dość zaskakującym, choć przekonująco wykonanym zabiegiem. Z jednej strony widz stopniowo wchodzi w historię, spokojnie poznając detale dotyczące Parku, z drugiej: momentami dzieje się niezbyt wiele. Gdy jednak zaczyna się dziać napięcie do samego końca jest podtrzymane na wysokim poziomie, a sceny akcji wgniatają w fotel zupełnie jakbyśmy mieli do czynienia ze świetnym thrillerem. Choć w niektórych scenach montaż pozostawia nieco do życzenia to wizualnie Park stoi na bardzo wysokim poziomie. Mamy tu do czynienia nie tylko z dobrymi zdjęciami, ale przede wszystkim efektami specjalnymi, które wciąż się nie zestarzały. Na pewno zestarzeli się aktorzy wcielający się w dość nieoryginalne postaci (wyjątkiem jest bohater Jeffa Goldbluma). To że bohaterowie są schematyczni to jednak nie do końca wada – zastosowano tu bowiem klisze, które dobrze się sprawdzają. Sama fabuła choć nie jest zbyt wyrafinowana to została dobrze przedstawiona. Dziwi jedynie to, że twórcy z jednej strony umieścili w produkcji dużo dość brutalnych scen przełamując je jednak ujęciami typowymi dla kina familijnego.
Park Jurajski na swoje lata był filmem przełomowym. Choć dziś rozmach tego widowiska nie jest już tak przytłaczający to wciąż ogląda się to zaskakująco dobrze. Niektóre elementy straciły nieco na „sile wrażenia” jak np. muzyka, która w dobie współczesnego kina brzmi momentami zaledwie lekko ponadprzeciętnie (choć dobrze buduje niepokój), ale całość prezentuje się więcej niż przyzwoicie. Szkoda tylko, że nie zdecydowano się pójść jednoznacznie w jakimś kierunku tylko balansowano między filmem dla dzieci a cięższym kinem.