Powrót do przeszłości – „Pula śmierci”

Piotr, 22 kwietnia 2015

Brudny Harry coraz bardziej rozpoznawalny po swoich ostatnich sukcesach zajmuje się sprawą morderstw lokalnych sław. Całej sprawie smaczku dodaje fakt, że inspektor… również znajduje się na liście celów w chorej grze, która jest wymysłem filmowców kręcących kiczowate horrory.

Tak jak zwykle abstrahuję od czasów, w których kręcono film i oceniam go z perspektywy współczesnego widza. Niestety dla Puli śmierci nie wróży to zbyt pochlebnej oceny. Zacznę jednak od pozytywów: jest to jeden z tych filmów Liama Neesona, gdzie nie gra on bezwzględnego zabijaki i ze swojej roli wywiązuje się całkiem dobrze. Fani Eastwooda również nie powinni być zawiedzeni – chociaż jego gra aktorska jest nieporównywalna z najlepszymi, to nie sposób mu odmówić charakterystycznej kreacji bardzo nieszablonowego (anty?)bohatera. Poza tym istotnym pozytywem produkcji jest igrająca z widzem, podrzucająca mylne tropy intryga, która niestety wyróżnia się na tle toku wydarzeń. Chodzi o to, że o ile szukanie podejrzanego zostało zrealizowane w naprawdę ciekawy sposób, to już skłonność brutalnego gliniarza do znalezienia się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie jest momentami aż nadto eksploatowana. Do tego należy wspomnieć o muzyce, która towarzyszy wydarzeniom momentami próbując tworzyć klimat i napięcie – o ile to pierwsze jako tako udaje się zrealizować, to w scenach akcji czy grozy brzmi ona nieco tandetnie. Niestety nie tylko brzmienia są kiczowate – strzelaniny i typowy dla starych filmów montaż może nie łechcą oczu, ale najgorsze są sceny pościgu, gdzie mamy jakieś sześć ujęć podskakujących samochodów (wliczając w to samochód zabawkę), co wygląda jakby zostało żywcem wyjęte z jakiejś komedii z Leslie Nielsenem.

http://i2.wp.com/cineplex.media.baselineresearch.com/images/237370/237370_full.jpg?resize=735%2C481

Warto obejrzeć grę Neesona zanim zaczął wcielać się w „troskliwego” ojca

Niestety całościowo kryminał prezentuje się dość przeciętnie. Archaiczne technicznie kino ratuje historia i dość osobliwy główny bohater.  Warto go jednak obejrzeć choćby dla Liama Neesona, by przypomnieć sobie, w jaki sposób gra postacie nie trudniące się na co dzień obijaniem pysków wszelakiej maści kryminalistów i Sithów. Jeżeli ktoś nie gustuje szczególnie w smaku starego kina sensacyjnego, to Pula śmierci nie zapisze się jakoś szczególnie w jego pamięci. Może gdyby wykonanie przenieść parę lat do przodu i usunąć kilka kiczowatych elementów konwencji, to ogólny obraz byłby naprawdę pozytywny. Niestety jest tylko całkiem niezły.

Piotr Redaktor

Twórca cyklu "Powrót do przeszłości". Wielki miłośnik spaghetti westernów, kina szpiegowskiego i fantasy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *