Powrót do przeszłości – recenzja filmu Pitbull (2005)

W czasach pierwszego Pitbulla polskie kino było dość kiepskie, mówiąc elokwentnie. Jakby ktoś pytał, teraz jest bez dwóch zdań lepsze. Wtedy jednak, nie licząc Karola, wyniki finansowe rodzimych produkcji przyprawiały o co najwyżej uśmiech politowania na twarzy. Nawet świetny Skazany na Bluesa z dzisiejszego punktu widzenia miał żenująca frekwencję. Mimo to debiut Patryka Vegi dawał nadzieję na lepszą przyszłość, bo przynajmniej próbował nadawać się do oglądania.

Zobacz również: Pitbull. Nowe porządki już do kupienia na DVD i Blu-ray!

Niewątpliwie posiadał też najlepszą grupę policjantów, jaka tylko kiedykolwiek w całej serii zaistniała. Benek, Metyl, Gebels, Nielat i oczywiście Despero to zestaw absolutnie genialnych kreacji zmęczonych życiem policjantów z wydziału zabójstw, którzy muszą walczyć nie tyle co z przestępcami, ale przede wszystkim z absurdami administracyjnymi (tygodniowe koncerty muzyczne, których sensu nawet wariat nie zna) i wiecznym niedofinansowaniem. Głodowa pensja, nadużywanie alkoholu i pomieszkiwanie na komendzie – obraz policjantów przedstawiony w Pitbullu daleki jest od romantyzmu. Główni bohaterowie nie raz mają więcej wad niż zalet, a trudne okoliczności sprawiają, że stanie po właściwej stronie barykady kosztuje ich sporo wyrzeczeń, w żaden sposób nierekompensowanych godną pożałowania pensją. Tym swoistym realizmem tytuł wyróżniał się spośród konkurencji, która notabene była w tamtym czasie spora.

Główny wątek fabularny dotyczy śledztwa w sprawie zabójstw u społeczności ormiańskiej. Lokalny przywódca Said nie honoruje wcześniejszych ustaleń i wprowadza własne porządki, mordując przy okazji nieposłusznych Ormian. Despero (Marcin Dorociński) dostaje od rosyjskich samozwańczych sędziów ofertę 200 tysięcy za śmierć Saida z rąk policji. Niestety zbój się schował i nie ma jak go znaleźć, jedynym sposobem pozostaje uwiedzenie córki gangstera, Dżemmy (weronika Rosati).

Absolutnie wszystko, co widać na ekranie, już praktycznie dorobiło się statusu kultowego. Stąd wszelkie oceny ograniczają się praktycznie do pisania panegiryków. Aktorzy stworzyli zapewne jedne z najlepszych kreacji w swojej karierze, szczególnie Andrzej Grabowski, który nie tyle co odszedł tym filmem od wizerunku Ferdka Kiepskiego, co autentycznie wykreował bezwzględnego twardziela ze sztywnym kręgosłupem moralnym. Mimo to nawet tak posępna postać pokazuje swoją ludzką naturę i próbuje łączyć obowiązki zawodowe z wychowaniem kilkuletniego synka, nawet największe problemy w życiu prywatnym nie pozwolą jej iść na łatwiznę i dopuszczać się złych czynów. Silne tło obyczajowe tyczy się wszystkich bohaterów Pitbulla. Film pokazuje ich jako zwykłych ludzi, a nie gwiazdorów kina akcji i cały obraz sam w sobie nie jest gatunkowym zastrzykiem adrenaliny, lecz rzetelnym dramatem obyczajowym nastawionym nie na strzelaniny i pościgi, tylko dialogi oraz ludzkie tragedie w obliczu codziennych spraw.

Mimo tego wśród tekstów trafiają się absolutne perełki, które ukazują absurd prezentowanych, notabene bardzo realistycznych sytuacji. Pewien dystans i humor do przedstawianych okropieństw pozwala bohaterom przetrwać kolejne dni, a widzom ułatwia odbiór i uwierzenie w zaprezentowane wydarzenia. Całość również jest spójna, posiada jeden dominujący wątek, a pomniejsze sprawy nie służą tylko temu by zaszokować widzów, lecz również odpowiedniemu przedstawieniu policjantów z wydziału zabójstw i pokazaniu, że wbrew opinii przełożonych nie tylko chleją wódę i bujają się z gangusami.

https://www.youtube.com/watch?v=6eh_FVf3aOs

Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, pierwszy Pitbull naprawia wszystkie błędy, które popełniono przy okazji Nowych porządków. Aczkolwiek z czystym sercem i absolutnie nikomu nie polecam oglądać tego filmu. To zwyczajnie wersja skrócona, bardzo pobieżna, okrojona i uboga. W 2005 roku nie opłacało się kręcić produkcji tylko do kina, bo wiadome było, że ludzie nie pójdą. Stąd faktycznie prawdziwy pierwszy Pitbull to 5 odcinków najlepszego polskiego serialu XXI wieku. Film jest jedynie marnym skrótem i poznawanie go tylko psuje obiór pełnej wersji. W sytuacji, gdy seria dostępna jest legalnie za darmo w sieci, oglądanie kinowego Pitbulla z 2005 roku nie ma żadnego sensu.

Dziennikarz

Miłośnik prawdziwego kina, a nie tych artystycznych bzdur.
Jeśli masz ciekawy temat do opisania, pisz tutaj - [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?