Powrót do przeszłości – Recenzja „Don Juan DeMarco”

Film opowiada o perypetiach młodego chłopaka, który wierząc że jest Don Juanem postanawia zaspokoić ostatnią kobietę w życiu i popełnić samobójstwo – powodem jest nieszczęśliwa miłość. W tym momencie największego kochanka świata do zrezygnowania z śmiertelnego skoku namawia psychiatra kończący swoją karierę. Zaintrygowany przypadkiem młodzieńca bierze go pod swoje skrzydła jako ostatniego pacjenta. Ma dziesięć dni, po czym przejdzie na emeryturę a o losie chłopca zadecyduje sąd. Don Juan jest dziełem szczególnym choćby ze względu na to, że scenariusz do filmu pisał psycholog. Nie jest to jednak opowieść w stylu „Lotu nad Kukułczym Gniazdem”, raczej obraz różny o 180 stopni.

https://40.media.tumblr.com/tumblr_m5ebhruZOL1r5ig2go1_500.jpg

Depp zgodził się zagrać w filmie tylko pod warunkiem, że w psychiatrę wcieli się Brando. Okazało się to strzałem w dziesiątkę – stary wyjadacz przyćmił nawet wschodzącą gwiazdę kina, którą obecnie podziwiać można choćby w „Bezwstydnym Mortdecaiu”. Już wtedy jednak ulubieniec wielu kinomaniaków potrafił świetnie bawić się swoją rolą okraszając ją charakterystycznym hiszpańskim akcentem i manierami godnymi bujającego w obłokach don Kichota. Świetny tercet aktorski zamyka zawsze niezawodna Faye Dunaway. Co jednak poza aktorstwem może zaoferować film? Niebanalną, pozytywną historię, w której tak naprawdę nie uświadczymy zbyt wiele dramatu. Opowieści fantazjującego młodzieńca czarują, a jego kolejne dość naiwne przygody wywołują uśmiech na twarzy. Film nie jest typową komedią, na której ryczymy co chwilę ze śmiechu, ale wypełnia go pozytywna energia i pozostawia on widza w znakomitym humorze. Zwroty akcji w przygodach uzdolnionego kochanka świetnie grają absurdem, a jednocześnie mają dość specyficzny urok. Dużą zaletą filmu jest wysmakowanie w scenach erotycznych, które zostały zrealizowane ze smakiem.  Pozytywną aurę filmu utrzymują plenery i zdjęcia utrzymane w „wakacyjnej” kolorystyce. Szczególnie przyjemnie ogląda się sceny wystylizowane na Meksyk, ale nie byłoby to możliwe jedynie dzięki podróży w miejscu w filmie bowiem… podróżujemy również w czasie! Niedosłownie oczywiście, ale kolejne fantazje de Marco wyglądają jak wyjęte z historii Zorro, czy Baśni Tysiąca i Jednej Nocy. Momentami jednak film ściąga nas na ziemię, robi to jednak w dość łagodny sposób: ukazując reakcję przechodzącego na emeryturę psychiatry, który stojąc przed pytanie jak dalej żyć zaczyna inspirować się swoim szczególnym podopiecznym.

don004y
Po filmie nie należy spodziewać się pięknej romantycznej historii, ani zbytniego wgłębiania się w meandry psychiki ludzkiej. Jest w nim kilka poważniejszych momentów, nie wymazują one jednak pozytywnej, lekko abstrakcyjnej narracji. Może brakuje scen rozbawiających do rozpuku, ale całość jest zaskakująco sympatyczna i wystarcza by seans zapewnił zastrzyk endorfin. Zapewne niemały w tym udział miała świetna hiszpańska/meksykańska muzyka, czy dopracowane sceny rodem z filmu kostiumowego. Tak czy inaczej z czystym sumieniem mogę polecić tę produkcję.

Redaktor

Twórca cyklu "Powrót do przeszłości". Wielki miłośnik spaghetti westernów, kina szpiegowskiego i fantasy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?