Powrót do przeszłości – Recenzja „Wroga publicznego”

Punktem zero fabuły filmu jest scena, w której zamordowany zostaje kongresmen sprzeciwiający się wprowadzeniu pewnej ustawy. Akt prawny, o którym mowa ma pozwalać na inwigilację obywateli na wyższym niż do tej pory poziomie. Inicjatorem zabójstwa opornego polityka jest Thomas Reynolds – urzędnik Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. W polityczną intrygę zostaje wmieszany bogu ducha winny prawnik, który przypadkowo zostaje właścicielem taśmy dokumentującej kompromitujące Reynoldsa wydarzenie. Główny bohater Robert Dean ma przeciwko sobie technologię oraz bezwzględnych agentów czyhających na jego życie.

Film uderza w temat, który współcześnie jest chyba nawet bardziej na czasie niż w momencie kręcenia filmu. Podczas seansu może nas najść ponura refleksja na temat otaczającej rzeczywistości, gdzie co jakiś czas przebijają się afery takie jak ta Snowdena, czy Assange’a. Pod względem konstrukcji fabuły wygląda podobnie do chociażby „Trzech dni Kondora”, ale główny bohater wyróżnia się swoją nieporadnością i wyraźnymi skazami charakteru. Jest to plus, choć chwilami grany przez Willa Smitha protagonista niestety irytuje. Na szczęście akcja filmu jest solidnie poprowadzona choć razi czasem nieskuteczność ścigających prawnika cyngli oraz fura szczęścia jaką czasami posiada. Próba przedstawienia potęgi technologii z jednej strony udała się: sprzęt jakim dysponują agencje przytłacza, jednakże wiele wykorzystanych w filmie rozwiązań jest nierealistycznych. Na szczęście dobre tempo filmu i poprawna muzyka pozwalają nie skupiać się na technologicznych detalach tylko obserwować z napięciem rozwój sytuacji. Brakuje mi jednak we „Wrogu publicznym” trochę ostrzejszych scen i większego poczucia realizmu. Aspekty bardziej techniczne takie jak montaż, efekty specjalne i rekwizyty zostały przygotowane w fachowy sposób – tutaj zdecydowanie nie ma na co narzekać.

Sceny pościgów, przesłanie polityczne i opowiadana historia to plusy „Wroga”. Film nie jest arcydziełem przez nieco przesadzony obraz nowoczesnych technologii oraz typową dla amerykańskiego kina średniej klasy nieudolność antagonistów. Niby da się ją w pewien sposób wytłumaczyć, nie zmienia to jednak tego, że wygląda to słabo. Podobnie sprawa ma się z zachowaniem głównego bohatera. Bardzo fajnie, że nie zachowuje się on jak zawodowiec jednakże ilość łutów szczęścia jest odrobinę za duża. Mimo wszystko film należy do tych, których obejrzenie można zarekomendować, gdyż nie będzie to czas stracony. Poniżej absolutnej klasyki gatunku, ale zdecydowanie wyżej niż szmirowaty plankton produkowany masowo w Hollywood.

Redaktor

Twórca cyklu "Powrót do przeszłości". Wielki miłośnik spaghetti westernów, kina szpiegowskiego i fantasy.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?