Powrót do Przeszłości – recenzja filmu Gdzie jest Nemo? (2003)

Łukasz Kołakowski, 15 czerwca 2016

Jako że premiera filmu Gdzie jest Dory?, najnowszej animacji studia Pixar już na dniach, myślę że jest to bardzo dobry moment na podróż w czasie. Dlatego dziś, kilka dni przed wyruszeniem w poszukiwania Dory, cofniemy się 13 lat wstecz, by jeszcze raz sprawdzić Gdzie jest Nemo? Jeszcze raz, ponieważ bajka ta jest jednym z klasyków współczesnych animacji i nieznajomość jej uważam za mało prawdopodobną. Oprócz wygrania Oscara w kategorii najlepszy film animowany, może także cieszyć się tytułem najlepiej sprzedającego się wydania DVD w historii kina.

Zaczyna się to wszystko prawdziwym trzęsieniem Ziemi, bo już w pierwszych scenach oglądamy jak narodził się nasz tytułowy bohater oraz jak to się stało, że jego ojciec Marlin wychowuje go samotnie. Mając w pamięci traumę, a także przez wzgląd na to, że Nemo nie ma ukształtowanej jednej płetwy, starszy z błazenków nie pozwala synowi oddalać się od domu i jest wyraźnie nadopiekuńczy. Taki stan rzeczy jednak w żadnej relacji rodzicielskiej nie może trwać wiecznie, dlatego po kolejnym z konfliktów Nemo buntuje się i odpływa, zostając od razu porwany przez płetwonurka. I tutaj rozpoczyna się wyścig z czasem.

Tytuł może być od początku mylący dla widza, bo oglądający animacje wie Gdzie jest Nemo?, jednak bardzo daleko od tej wiedzy, dosłownie i w przenośni, jest Marlin. Aby odnaleźć syna musi odbyć pełną przygód podróż, która, jak to zazwyczaj bywa, jest okazją do wykazania się dla twórców filmu. Cały ocean, łącznie ze wszystkimi zagrożeniami w nim pływającymi, rekinami, meduzami itp. jest tutaj wykreowany kapitalnie. Potrafi być pięknie i kolorowo, potrafi być mrocznie, potrafi być tajemniczo. Świat stworzony przez Andrew Stantona i spółkę można nazwać pełnoprawnym bohaterem tej animacji. I to jednym z ciekawszych.

Zobacz również: Gdzie jest Dory? – przedpremierowa recenzja animacji

Nie oznacza to wcale, że ciekawych bohaterów tu nie spotkamy. Zarówno Marlin jak i Nemo, ale także rekiny, ptaki latające blisko portu czy mieszkańcy akwarium z którego musi się wydostać nasz błazenek to postacie świetnie napisane. Główni bohaterowie w dodatku w zgoła różnych sytuacjach muszą wykazać się podobną postawą, co ostatecznie bardzo może ich do siebie bardzo zbliżyć. Marlin pokonuje wszelkie niebezpieczeństwa oceanu aby odnaleźć syna, Nemo zaś ma w perspektywie zostanie prezentem dla dziewczynki, która z rybkami obchodzi się mniej więcej tak samo, jak Sid w Toy Story ze swoimi zabawkami.

Oddzielny akapit należy się jednak towarzyszącej Marlinowi w wyprawie Dory. Nie tylko dlatego, że to o niej już zaraz obejrzymy film, ale przede wszystkim dlatego że już w tym często wysuwa się na pierwszy plan. Bo ta zapominalska rybka jest bardzo głośna, bardzo żywa, jednak niestety potrafi być irytująca. Mimo iż wiemy, że jej zachowanie wynika z problemów z pamięcią, nie potrafi wzbudzić w widzu ani wielkiej sympatii ani tymbardziej empatii. Choć prawdopodobnie takie było założenie, Dory wcale nie jest najlepiej wspominaną postacią w tym filmie. A o konkurowaniu z bohaterami innych animacji Pixara, takimi jak Wall-E czy szczur Remy to już w ogóle nie ma mowy. Dlatego bardzo ciekawi mnie jak twórcy poradzili sobie z jej solowym filmem.

Jeśli chodzi o wady Gdzie jest Nemo? przychodzi mi jeszcze na myśl dość niewielka oryginalność tej historii. Tutaj wszystkie motywy są umiejętnie wykorzystane, ciekawe postacie pomagają w opowiadaniu, dzieje się także sporo interesujących rzeczy, jednak główne koncepty to schematy w kinie już utarte. Jak na fakt, że mówimy tutaj o studiu, które później zrobiło bajki o gotującym szczurze, siediemdziesięciolatku, czy robocie zbierającym złom po apokalipsie, to troszkę mało. W zupełności wystarczy jednak na rodzinny seans, który czegoś nauczy młodszych i starszych, da piękną galerię barw i sporo akcji. Dlatego mnie nie pozostaje już nic innego, jak zaprosić państwa do oceanu.

ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Przeczytaj więcej
Łukasz Kołakowski Redaktor prowadzący działu recenzji filmowych

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *