Recenzja filmu RoboCop (1987)

Czy jest na sali ktoś, kto nie oglądał RoboCopa, bądź o nim nie słyszał? Śmiem twierdzić, że każdy szanujący się fan kina sci-fi powinien tę produkcję znać. RoboCop to dzieło Paula Verhoevena. Jest to film sensacyjny z domieszkami kina sci-fi. Obraz powstał w 1987 roku pod szyldem legendarnego studia Orion Pictures Corporation. To oni dali nam też m.in. Terminatora i Rambo. Filmy, które na karku mają już więcej wiosen niż moja skromna osoba. To obrazy, które w niektórych kręgach zyskały status wręcz dzieł kultowych.

robo1

RoboCopa pierwszy raz oglądałem za małolata. Jako mały dzieciak nie dostrzegałem pewnych przesłań jakie ten obraz zawiera. Dopiero teraz gdy dorosłem, uświadomiłem sobie jak ogromne ma on przesłanie i jak wiele ukrytych wiadomości w sobie zawiera. Paul Verhoeven w swoim filmie w sposób niezwykle inteligentny (genialna reklama planszówki dla całej rodziny, wiadomości TV) przemycił jakże ważne i istotne problemy otaczającego nas świata. Korupcja, chciwość, bezprawie, zagrożenie konfliktem zbrojnym, śmierć. To tylko niektóre z nich.

Film holenderskiego reżysera to obraz niezwykle brutalny. Na całe szczęście w tamtych czasach studia filmowe patrzyły przede wszystkim na realistyczność i przesłanie filmów, a nie na potencjalne zyski. Także w filmie nie brakuje krwi, a nawet pourywanych kończyn. Ponadto RoboCop zawiera jedną z najbardziej drastycznych scen śmierci. Główny bohater, Alex Murphy, grany przed Petera Wellera, zostaje w niej dosłownie zmasakrowany przez napastników. To po tym wydarzeniu, z pomocą zaawansowanej technologii przeistacza się w tytułowego super glinę.

robo3

Murphy zostaje wpakowany w stalową zbroję, jednak jak się okazuje w trakcie filmu, nie pozbywa się swojego człowieczeństwa. Wspomnienia, które powinny być teoretycznie wymazane, powracają z ogromną siłą. RoboCop zaprogramowany jest tak, by przestrzegać 3 dyrektyw. Jednak pod wpływem emocji, bohater zaczyna prowadzić swoją prywatną wojnę przeciwko zbirom panoszącym się po Detroit. Na ich czele stoi niejaki Clarence Boddicker. Jeden z największych skurczysynów jakich dane mi było oglądać. To wcielone zło. Szarlatan, którego ma się ochotę rozszarpać gołymi rękoma. Ogromna w tym zasługa kapitalnego Kurtwooda Smitha, którego możecie kojarzyć z roli ojca głównego bohatera serialu Różowe lata 70. Nie wyobrażam sobie innego aktora, który mógłby w tak genialny sposób wzbudzić we mnie tyle emocji.

RoboCop to już dzieło kultowe. Film prosty w swej budowie, a jednak zawierający masę przesłań w stronę widza. Obraz posiadający kapitalny klimat, ze ścieżką dźwiękową która go jeszcze potęguje. Chyba każdy z Was kojarzy genialny w swej prostocie, stworzony przez Basila Poledourisa motyw przewodni tego filmu. Aż ciarki przechodzą po plecach. RoboCop to jeden z najlepszych filmów gatunku. Film, który może odrobinę się zestarzał, jednak nie można mu odmówić tego, że pomimo upływu czasu ma się ochotę do niego wracać. Era kaset VHS wiecznie żywa. Aż mi się łezka w oku zakręciła. 

Redaktor

Miłośnik kina, gier wideo i komiksów. Online 24/7. Redaktor prowadzący działów: Recenzje premier, Powrót do przeszłości.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?