Recenzja filmu Jeździec bez głowy (1999)

Bez bicia przyznaję, że gdy w obsadzie jakiegokolwiek filmu Tima Burtona widzę nazwisko Johnna Deppa, to moje oczy zaczynają jakoś tak dziwnie świecić. Nie ukrywam, że bardzo lubię tę dwójkę pracującą razem, bo wtedy mogę spodziewać się naprawdę niezłej dawki kina. Bądź co bądź bardzo lubię sobie wrócić do Alicji w Krainie Czarów czy Gnijącej panny młodej, a o Edwardzie Nożycorękim chyba nigdy nie pomyślę jak o zwykłym filmie, a prędzej jak prawdziwym dziele. Jeździec bez głowy również powstał w wyniku połączenia sił i talentów obu mężczyzn i podobał mi się, ale też nieznacznie zawiódł. Niestety.

Jeździec bez głowy opowiada historię policjanta Ichaboda Crane’a, który przyjeżdża do Sleepy Hollow, by rozwiązać zagadkę tajemniczych mordów. Od mieszkańców miasteczka dowiaduje się, że za zbrodniami stoi Jeździec Bez Głowy. Crane nie wierzy w siły nadprzyrodzone i postanawia udowodnić mieszkańcom, że mordercą jest zwykły człowiek, a nie upiór. Wraz z czasem młody policjant jest świadkiem przerażających wydarzeń, które sprawiają, że w końcu zaczyna wierzyć słowom ludności Sleepy Hollow.

jezdziecbezglowy

Zobacz więcej: Pacific Rim: Rebelia – recenzja kiepskiej kontynuacji filmu Guillermo del Toro

Produkcje Burtona są dosyć mroczne, często na pierwszy rzut budzą grozę i niekiedy potrafią nieźle przerazić. Do tego typu filmów raczej ciężko jest wcisnąć jakikolwiek wątek miłosny i ładnie go rozwinąć. Taki błąd popełnił jednak Burton w jego Jeźdźcu – dołączył romans, który kompletnie nie współgrał z resztą historii i jedynie ją pogorszył. Nie wiem, jak wyglądała relacja Crane’a i Katriny (Christina Ricci) w opowiadaniu, na którym opierał się Burton, ale jeśli i tam wyglądała tak dennie i pusto, to raczej nie skuszę się na jego lekturę. Nigdy.

Kolejnym niewypałem okazała się historia matki Ichaboda, która została posądzona o herezję przez własnego męża. Wydaje mi się, że poprzez przedstawienie tych wydarzeń w filmie Burton chciał dodać postaci Crane’a więcej dramaturgii (nic tak przecież nie zmienia człowieka jak traumatyczne dzieciństwo), ale finalnie średnio mu to wyszło. Sceny z malutkim Ichabodem i jego przedziwną matką przeplatają się z ważnymi wydarzeniami dziejącymi się w Sleepy Hollow i jedyne co robią, to tak naprawdę przeszkadzają – psują klimat bijący od miasteczka i jego mieszkańców.

jedziecbezglowy2

Zobacz więcej: Tamte dni, tamte noce – ścieżka dźwiękowa [Recenzja i odsłuch]

Tutaj właśnie kończą się jakiekolwiek wady Jeźdźca i bez skrępowania mogę zacząć wychwalać produkcję, bo – mimo wszystko – ma ona wiele zalet. Nikogo chyba nie zdziwi fakt, że największą będzie akurat Johnny Depp i jego świetne aktorstwo. Depp świetnie przedstawił postać Ichaboda i tak mnie urzekł, że przez cały seans nie mogłam oderwać od niego oczu. Oprócz tego mamy klimatyczną muzykę, która ładnie współgrała z działaniami bohaterów i nadała produkcji mrocznego i tajemniczego wyrazu. Melodie skomponowane przez Danny’ego Elfmana (który pracował również przy muzyce do fenomenalnego Edwarda Nożycorękiego) świetnie sprawdziły się przy budowaniu napięcia, które – nie oszukujmy się – w horrorach jest szczególnie ważne. Bo bez napięcia, dreszczyku emocji czy czegoś, co nas zaintryguje, film grozy nie ma szansy na powodzenie. Dlatego chwalmy niebiosa, że Burton skupił się bardziej na pracy nad klimatem filmu, a nie wątkiem miłosnym, który i tak miał marne szanse na jakiekolwiek powodzenie.

Jeździec bez głowy jest dobrą produkcją. Wyróżnia ją niezłe aktorstwo, nadzwyczajny klimat i dreszczyk emocji, który towarzyszy nam dzięki napięciu zbudowanym przez fenomenalną muzykę. Sleepy Hollow wyglądało jak prawdziwe, średniowieczne miasteczko, a jego mieszkańcy zachowali odpowiednie stroje, jak i zwyczaje panujące w tamtych czasach. Warto również wspomnieć o — na pierwszy rzut oka mało widocznym — podobieństwie między Ichabodem Cranem a Sherlockiem Holmesem. Obaj mężczyźni mieli podobny tok myślenia — w ich życiu było miejsce jedynie na fakty i racjonalne wyjaśnienia danych spraw. I mimo tych wszystkich zalet nie można również zapomnieć o wadach. Niepotrzebne i mało udane wątki trochę pogorszyły jakość Jeźdźca, ale i tak oglądanie go było dla mnie przyjemnością. Serdecznie wam go polecam! 

Stały współpracownik

Wielka fanka muzyki alternatywnej, jak i tej spokojniejszej. Wychowana na horrorach i książkach o słynnym Harrym Potterze. Najbardziej na świecie uwielbia Sherlocka Holmesa i Kapitana Amerykę. W wolnym czasie ogląda (lub czyta) produkcje typowo fantastyczne lub popija herbatkę z Bilbo Bagginsem w jego przytulnej norce.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?