Recenzja filmu Zimowa opowieść (2014)

Czasami w świecie filmu dzieje się tak, że scenarzyści, którzy naprawdę rzetelnie wykonują swoją robotę, biorą się za coś, od czego prawdopodobnie powinni trzymać się z daleka. Jednym z takich przykładów może być nasz dzisiejszy (anty)bohater, Akiva Goldsman. Gość jest naprawdę niezłym scenarzystą. Ma na koncie takie produkcje, jak Piękny umysł czy Człowieka Ringu. Coś mu jednak strzeliło do łba i postanowił wyreżyserować film. Nie byle jaki, bo oparty na znanej powieści pt. Zimowa opowieść autorstwa Marka Helprina. Książka określana jest mianem jednej z najwspanialszych historii w literaturze amerykańskiej. Ujmującego i pięknego arcydzieła. Jak przy tych pochwałach wygląda wersja filmowa? Szkoda gadać…

Zimowa opowieść 1

Zimowa opowieść rozgrywa się w Nowym Jorku na przestrzeni ponad stu lat. To historia o cudach, przeplatających się losach i odwiecznej walce dobra ze złem. Opiera się ona na postaci Petera Lake’a (Colin Farrell), złodzieja doskonałego w swym fachu. Już na początku filmu dowiadujemy się, że chce go dorwać pewien… nazwijmy to gang, pod dowództwem Pearly’ego Soamesa (Russel Crowe). Z opresji ratuje go latający koń. Następnie tenże koń „zachęca” bohatera do obrabowania pewnej posiadłości. Podczas rabunku Peter natyka się na chorującą na suchoty córkę właściciela, Beverly (Jessica Brown Findlay) i… zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Co z tego, że on ma ze 40 lat, a ona wygląda na nastolatkę. Kochają się i już! Ogólnie cała fabuła stara się nam zasugerować to, że każdy ma w życiu do wykonania pewną misję. Nikt nie żyje na marne, a jeśli nie uda mu się spełnić przeznaczenia, to może pozostać wśród żywych grubo ponad sto lat. Broń Boże nie krócej!

https://www.youtube.com/watch?v=J6LPc7si-I4

Ten film to niewypał. Akiva Goldsman powinien mieć masę koszmarów za to, co sprezentował nam, widzom. Dawno nie widziałem tak niespójnego filmu, tak absurdalnego filmu! W tej produkcji scenariusz nie trzyma się żadnej kupy. Sprawia wrażenie, jakby reżyser i scenarzysta w jednej osobie na planie zdjęciowym, na kolanie, wprowadzał coraz to nowsze poprawki, które wnoszą więcej złego niż dobrego do zawartości scenariusza. Dialogi w tym filmie to porażka na całej linii. Zarówno one, jak i historia, zamiast interesować, wzbudzają coraz to większe zażenowanie. Takiej ilości absurdu nie widziałem już dawno. Wisienką na torcie jest dla mnie magiczny pies, który ukazuje się pod postacią białego konia ze skrzydłami, który potrafi latać, a na końcu okazuje się tak naprawdę być… Ja rozumiem, magia i te sprawy, ale bez przesady.

Zimowa opowieść 2

Do listy całkowicie nieudanych rzeczy należy też dopisać fatalnie dobraną obsadę. Osoba odpowiedzialna za casting powinna stracić prawa do wykonywania swojego zawodu. To, że Colin Farrell jest naprawdę dobrym aktorem, wiadomo od dawna. Jednak podczas seansu miałem nieodparte wrażenie, że ten biedak sam nie wie, w czym, do cholery, gra. Stroi takie miny, jakby chciał uciec z planu zdjęciowego. On tutaj po prostu nie pasuje, a na domiar złego ekipa odpowiedzialna za charakteryzacje strzeliła mu tak fatalną fryzurę, że szkoda gadać. Bardzo lubię Russela Crowe’a, ale to, co zaprezentował w tym filmie, to jakiś marny żart. Usilnie próbował stworzyć postać złą do szpiku kości, a wyszedł z tego kabaret. Kropkę nad „i” stawia WILL SMITH OBSADZONY W ROLI LUCYFERA! Poważnie?! Jedynym plusem obsady jest młoda Brytyjka, Jessica Brown Findlay, która wypada naprawdę dobrze na tle całej reszty.

Zimowa opowieść 3

Jeśli już miałbym za coś pochwalić ten film, to za ścieżkę dźwiękową Hansa Zimmera. Jest naprawdę niczego sobie i próbuje wprowadzić trochę klimatu. Tragiczna nie jest też scenografia, za to efekty specjalne pozostawiają wiele do życzenia. Film powstał w roku 2014, a nie 1994 – to do czegoś zobowiązuje. Charakteryzacja bohaterów też może być zaliczona do nielicznych plusów filmu, jeśli totalnie zapomnimy o lamerskiej fryzurze Farrela.

Film reklamowany jest hasłem: „To nie jest prawdziwa historia. To prawdziwa miłość”. Na litość boską, to nie jest prawdziwie dobry film. On jest ledwo średni. Nie radzę wam puszczać go waszej drugiej połówce, bowiem po seansie może was oskarżyć o zbrodnię. Mam nadzieję, że Akiva Goldsman wyciągnie należyte wnioski z porażki, na jaką zasługuje ta produkcja. Jestem totalnie rozczarowany!

Redaktor

Miłośnik kina, gier wideo i komiksów. Online 24/7. Redaktor prowadzący działów: Recenzje premier, Powrót do przeszłości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?