Recenzja filmu Everest (2015)

Mamy rok 1996. Grupa śmiałków pod dowództwem niejakiego Roba Halla (Jason Clarke), wprawionego w boju himalaisty, imającego się organizacją wypraw górskich, postanawia zdobyć szczyt Mount Everest. Wśród wycieczkowiczów znajdują się m.in. pewny siebie Teksańczyk Beck Weathers (Josh Brolin), listonosz Doug Hansen (John Hawkes) oraz dziennikarz Jon Krakauer (Michael Kelly). Nasi wybrańcy, po wyłożeniu na stół kilkudziesięciu tysięcy dolarów oraz przebrnięciu przez serię testów sprawdzających ich wytrzymałość fizyczną, ruszają ku górze. Jednakże reżyser wie, co robi i nie rzuca nas od razu w wir nieuchronnie nadchodzącego ludzkiego dramatu. Przez dość długi okres raczy nas nieśpiesznymi ujęciami przygotowań i wspinaczki himalaistów. Podczas wędrówki otrzymujemy możliwość lepszego poznania bohaterów oraz tego, co motywuje ich do sięgnięcia szczytu najwyższej góry świata. Jak również tego, jaki mają stosunek do życia i śmierci.

Everest 1

Pomimo skompletowania naprawdę obszernej grupy znanych i cenionych artystów, główną gwiazdą Everest jest tytułowa góra. To ona ustala reguły gry i karze za każdy najmniejszy błąd. Reżyser ma tego świadomość i bardzo dobrze to wykorzystuje. Efektem tego są przepiękne naturalne zdjęcia, nieprzepuszczone przez ręce sztabu grafików komputerowych. Do tego zapierające dech w piersiach efekty dźwiękowe, wywołujące w widzach dreszcze nie mniejsze, niż te u bohaterów filmu.

Everest 2

Gdy już dobrniemy wraz z bohaterami na szczyt góry, paradoksalnie dopiero wtedy zaczyna się robić pod górkę. Brak tlenu, ostatnie resztki sił i… burza. Potężny żywioł nieubłaganie nadciągający wprost na grupę bohaterów. Zaczyna się horror, przy którym nawet największy chojrak staje się maluczkim pionkiem w tej nierównej walce z matką naturą. W walce o przetrwanie, o powrót do bliskich i satysfakcję z pokonania góry.

Everest 3

Bohaterowie filmu Baltasara Kormákura to nie superbohaterowie, tak bardzo modni w ostatnich latach. To zwykli ludzie z krwi i kości. Czy wyjdą z tego cali? Kto z nich przeżyje, a kto pożegna się na zawsze z tym światem? Kto poczuje spełnienie i osiągnie swój cel? Tego nie wypada zdradzać. To, drodzy czytelnicy, musicie koniecznie zobaczyć sami, bowiem Everest to film, którego największą mocą – tuż obok trzymającej w napięciu fabuły – jest warstwa wizualna, która dopieści wasze zmysły.

Redaktor

Miłośnik kina, gier wideo i komiksów. Online 24/7. Redaktor prowadzący działów: Recenzje premier, Powrót do przeszłości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?