Coś, z czym Polska powinna być mile kojarzona, to na pewno nasi narodowi reżyserzy. Najsłynniejsi – Roman Polański wraz z Andrzejem Wajdą (o nim może kiedy indziej) od wielu lat goszczą na ustach krytyków filmowych i nie są to bynajmniej negatywne opinie. Pianista Polańskiego był – i z pewnością będzie – produkcją, o której się mówi i wspomina. Swoją premierę miał w czerwcu 2002 roku i wywalczył reżyserowi szereg prestiżowych nagród — w tym najważniejszego Oscara. Film opowiada autentyczną historię Władysława Szpilmana, polskiego pianisty o żydowskim pochodzeniu. W głównej roli – Adrien Brody. Rodzinę głównego bohatera zagrali Frank Finlay, Maureen Lipman, Ed Stoppard, Julia Rainer i Jessica Meyer.
Zobacz również: Professor Marston & The Wonder Women – Luke Evans tworzy superbohaterkę wszechczasów w finalnym zwiastunie!
Pianistą Roman Polański udowodnił, że nie trzeba włączyć strasznego filmu grozy, by w trakcie seansu zacząć się bać. Nazistowska brutalność i niewinność Szpilmanów, połączona z nadzieją i strachem, sprawiają, że produkcja potrafi silnie oddziaływać na emocje oglądającego. I tak było też ze mną — zdarzyły się wzruszenia, ale też chęć odwrócenia wzroku od ekranu. Niektóre sceny były po prostu zbyt ciężkie do oglądania, zwłaszcza po kompletnym wczuciu się w sytuację żydowskiej rodziny i zrozumieniu jej problemu. Już w pierwszych minutach dostajemy jedną ze smutniejszych scen — Szpilmanowie słuchający najświeższych informacji z radia. Dowiadują się, że Wielka Brytania wraz z Francją planują zakończyć samoprawie Hitlera i wypowiedzieć mu wojnę. Rodzina jest szczęśliwa; wspólnie świętuje przy stole, oczekując na nadejście lepszych dni. Te jednak nie nadeszły — nie dla nich. To było dość przykre, jak z dnia na dzień działania nazistów skutecznie wypruwają nadzieję z każdego członka rodziny i napawają ją obawami oraz strachem.
W dalszej części Pianisty obserwujemy, jak Władysław próbuje przetrwać w całkowicie pochłoniętej przez wojnę Polsce. Romański naprawdę dobrze przedstawił postać mężczyzny jako człowieka o silnej chęci przeżycia. Pod koniec filmu dostajemy szereg takich ujęć, ale – według mnie – sytuację najlepiej ukazała scena, w której pianista siada przy fortepianie i w swojej wyobraźni gra jeden z ulubionych utworów. To było jedno z tych wzruszających ujęć w filmie; mężczyzna bezgranicznie zakochany w muzyce, który zginąłby, gdyby wydobył najcichszy chociaż dźwięk z instrumentu. Ta scena kojarzy mi się w niewielkim stopniu z greckim mitem o Orfeuszu i Eurydyce – parze, która miała szansę na pojednanie tylko wtedy, jeśli Orfeusz pokona drogę, nie oglądając się na swoją żonę. Mężczyzna złamał zakaz i już nigdy nie zobaczył ukochanej. Tragiczny los z pewnością spotkałby również Władysława, gdyby nie oparł się pokusie i zagrał na ulubionym instrumencie – wtedy wrogowie na pewno odkryliby jego kryjówkę.
Pianista to opowieść o nadziei, strachu i wytrwałości. Główna postać, jej historia i piękne ujęcia Warszawy podczas wojny dają nam fenomenalną produkcję wartą każdej prestiżowej nagrody z dziedziny filmu. Produkcja pokazuje nam, jak ciężkie i pełne obaw było życie Żydów w Polsce podczas II wojny światowej. Pianista dostarcza nam wiele wspaniałych scen – tych okrutnych jak i wzruszających. Wraz z głownym bohaterem przeżywamy jego troski i ciężkie chwile w okupowanej przez Niemców Polsce. Produkcja kładzie wyraźny nacisk na problem nietolerancji religinej dziejącej się za czasów Hitlera. Przekaz jest jednak aktualny również teraz. Niestety, rasizm i brak akceptacji innych wierzeń dzielą ludzi od wielu lat i najprawdopodobniej nie przestaną w niedalekiej przyszłości.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe