To (1990) – recenzja miniserialu

Jeśli mowa o twórczości Stephena Kinga, nie sposób nie wspomnieć o jednej z jego najobszerniejszych powieści zatytułowanej To. Nie ulega wątpliwości, że w ostatnim czasie książka ta doczekała się wielkiego grona nowych odbiorców, a wszystko za sprawą adaptacji filmowej, która ma premierę 8 września. Warto jednak zauważyć, że powieść została już raz przeniesiona na ekrany telewizorów – konkretniej za pośrednictwem miniserialu, który ujrzał światło dzienne w 1990 roku. W kontekście nadchodzącej wielkimi krokami premiery remake’u ponownie zabrałem się za serial i… cóż, nie jestem tak zachwycony, jak jeszcze jakiś czas temu, ale mogę śmiało stwierdzić, że to całkiem przyzwoita produkcja, nieco już trochę zapomniana i pomijana podczas omawiana adaptacji dzieł Mistrza Grozy. A szkoda!

To zostało podzielone na dwa odcinki, a całość trwa łącznie nieco ponad trzy godziny, można więc obejrzeć całość za jednym posiedzeniem. Fabuła została oparta, rzecz jasna, na wydarzeniach z książki i trzyma się ich zaskakująco przyzwoicie. Wiadomo, bardzo ciężko przenieść cegłę liczącą dużo ponad tysiąc stron na ekran z zachowaniem wszystkich wątków, ale twórcy zrobili, co mogli. Czytelnik napotka mnóstwo ciekawych smaczków, a osoba niezaznajomiona z książką nie powinna narzekać na to, że nie jest w stanie nadążyć za fabułą i wszystkiego zrozumieć. 

https://www.youtube.com/watch?v=m5JO8wtNnzQ

Odnoszę wrażenie, że pierwsza część została zrealizowana dużo lepiej od drugiej. Opowiada o przeżyciach młodych jeszcze bohaterów związanych z nawiedzaniem przez tytułowe monstrum. Klimat został oddany znakomicie, a do gry aktorskiej nie sposób się przyczepić – zwłaszcza biorąc pod uwagę wiek aktorów. Podczas oglądania pierwszej części, wiele razy przyjdzie nam się wzdrygnąć. Wydarzenia śledzimy z zapartym tchem i przerażeniem, a wszystko za sprawą niezwykle zgrabnej narracji i zręcznego budowania napięcia. 

Druga część przenosi nas trochę ponad dwadzieścia lat później, kiedy to wszyscy nękani w dzieciństwie przez To odkrywają, że ów klaun powrócił i ponownie muszą stawić mu czoła. Paradoksalnie, choć obfituje w masę scen grozy i z dużo mniejszą gracją potęguje napięcie, stawiając na zamiar przestraszenia odbiorcy… po prostu nudzi. Od połowy serialu aż do końca będziemy bardziej znużeni, niż przestraszeni. Twórcy najwidoczniej machnęli ręką na klimat, machnęli ręką na poziom gry dorosłych aktorów, machnęli również ręką na narrację… czyli, kolokwialnie rzecz ujmując, lipa po całości. Oczywiście, w drugiej części znajdzie się parę momentów, w których można z zapartym tchem śledzić wydarzenia, ale nadal znacząco odbiega od pierwszego odcinka. Wielka szkoda!

https://www.youtube.com/watch?v=hAUTdjf9rko

Podsumowując, choć nie jest to tytuł obowiązkowy, to wydaje mi się, że warto zapoznać się z nim przed obejrzeniem nadchodzącego remake’u. 

Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe

Stały współpracownik

Fan Tarantino, Kubricka i Kazika. Autor "Kalesonów Sokratesa". Jedyny członek redakcji urodzony w XXI wieku.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?