Film miał swoją premierę w roku 1993 i możecie w nim zobaczyć rozrabiającego Bena Afflecka czy Matthew McConaugheya oraz młodziutką Millę Jovovich. Bohaterowie chcą zaszaleć na imprezie, ale zostaje ona odwołana. Pałętają się więc w różnych miejscach dokonując większych lub mniejszych zniszczeń mienia publicznego, zadowalając się przy tym używkami i dobrą muzyką. Na soundtracku nie brakuje prawdziwych tuzów rocka, ale też i wykonawców, którzy w naszym kraju są raczej średnio rozpoznawalni. Znacie Ricka Derringera? Słyszeliście kiedyś Foghat, Black Oak Arkansas albo Sweet? Podejrzewam, że tych wykonawców znają jedynie starzy, rock’n’rollowi wyjadacze. Warto się przysłuchać tym numerom, bo choć nie są to utwory powszechnie pamiętane, to maja w sobie imprezową moc tamtych czasów.
Pozostali wykonawcy i ich utwory to właściwie klasyka. Jest TheRunaways i ich Cherry Bomb, jest znany głównie z utworu Low Rider zespół War (którego cover popełnili m.in muzycy grupy Korn). Mocno upalony, trwający ponad osiem minut Strangehold Teda Nugeta to właściwie jego wizytówka. Na imprezowego kaca świetną odtrutką jest Tuesday’s Gone Lynyrd Skynyrd. Posiadacze złamanych serc mogli sobie popłakać w latach 70-tych do Love Hurts Nazareth. A Ci, którzy nie chcieli się niczym przejmować i po prostu poszaleć tańcowali do Tush ZZ Top, Highway Star Deep Purple czy Rock N Roll All Nite przebierańców z KISS. A o tym, że życie to jednak ciężki kawałek chleba, i niejednego przyprawiło o świra niech świadczy umieszczone na samym końcu stawki Paranoid z repertuaru Black Sabbath.
Nie ma się co za bardzo nad tymi kawałkami rozwodzić, bowiem to jest po prostu esencjonalna ścieżka dźwiękowa dla imprezy-rozpierduchy z lat 70-tych. Polecam zarówno posłuchać jak i obejrzeć ten, lekki, a i świetnie portretujący wyzwoloną młodzież tamtych czasów film. I zapewniam Was, że w przyszłym miesiącu posłuchamy sobie równie dobrej muzyki!