Od pewnego czasu seriale, a dokładniej ich ścieżki dźwiękowe, to nagromadzenie tego, co we współczesnej muzyce rozrywkowej najlepsze. W popularnych teen drama króluje alternatywa, a produkcje Netflixa, takie jak Stranger Things czy 13 Reasons Why czerpią garściami z lat 80. i 90. Peaky Blinders również osiągnęło swój niepowtarzalny muzyczny styl. Ciężkie brzmienie byłoby określeniem zbyt mocnym, ale utwory wykorzystane w serialu zdecydowanie nie należą do lekkostrawnych. Za przykład niech posłuży zespół Nick Cave & The Bad Seeds. Australijska grupa nie gra nawet typowego rocka. Band para się czymś na pograniczu post punku, country rocka, bluesa i indie rocka. Takie klimaty pasują jednak do zabłoconych i zadymionych uliczek Birmingham jak ulał. Pociągający głos pana Cave’a intryguje i nadaje bohaterom w kaszkietach jeszcze bardziej tajemniczego charakteru. Równie nietuzinkowo działa w warstwie dźwiękowej inny legendarny wokal. David Bowie pojawia się na soundtracku tylko raz, ale w jednej z najbardziej przejmujących scen i jeśli wierzyć na słowo odtwórcy głównej roli, Cillianowi Murphy’emu, sam Bowie wystosował do twórców serialu prośbę, aby jego utwór znalazł się na ścieżce.
Nieco młodsze pokolenie, dominujące muzycznie w prawie każdym odcinku, reprezentuje między innymi multiinstrumentalistka Polly Jean Harvey, znana pod pseudonimem PJ. Brytyjska wokalistka rockowa idealnie wpasowuje się w atmosferę Peaky, gdy to kobiety z rodu Shelby przejmują inicjatywę i zaczynają rozdawać karty. Żeńskiego pierwiastka dostarcza również kilkukrotne przywołanie dorobku The White Stripes, który w połowie zawdzięczamy byłej żonie Jacka White’a – Meg White. Zwalniając i spuszczając od czasu do czasu z tonu, na ścieżce dźwiękowej Peaky Blinders odnajdziemy również takie utwory jak przepiękną delikatną balladę Laury Marling pt. What He Wrote czy kilka nostalgicznych kawałków Radiohead.
Najbardziej atrakcyjnie brzmią jednak w głośnikach telewizorów ulubieńcy Brytyjczyków – Arctic Monkeys. Zadziorny głos Alexa Turnera, który wyśmienicie współgra z buńczucznym charakterem Tommy’ego Shelby’ego, w połączeniu z agresywnymi gitarami i perkusją, podkręcają tempo każdej sceny i podkreślają niepokorność bohaterów. Nic dziwnego, że fani zespołu, w momencie gdy ten zdecydował się wydać w ubiegłym miesiącu szósty studyjny album, który odbiega od dotychczasowego image’u Małpek diametralnie, mieli ogromne problemy z zaakceptowaniem i przestawieniem się na ten nowy styl. Słowa krytyki i bezradności opierały się przede wszystkim na narzekaniach, że do spokojnych utworów z Tranquility Base Hotel & Casino nie można wyobrazić sobie Thomasa Shelby’ego kroczącego dumnie ulicami Small Heath. Czy to rzeczywiście prawda? Musicie ocenić sami, najpierw organizując sobie maraton Peaky Blinders, a następnie na kilka godzin zanurzając się w dyskografii Arctic Monkeys. Ani jednej, ani drugiej aktywności na pewno nie pożałujecie.
Ocena: 90/100