O Denisie Villeneuve zrobiło się głośno po premierze Labiryntu, który zachwycił zarówno krytyków jak i widzów. Chwalono mrok i tajemniczość opowieści oraz rewelacyjnie zbudowane napięcie, które trzymało widza do ostatniej sceny. Sukces ten pozwolił twórcy powrócić rok później z nowym filmem o tytule Sicario. Publika po raz kolejny nie mogła przestać się nad nim zachwycać. To samo spotkało również tegoroczny Nowy początek, który nieco łamie zasady klasycznego sci-fi. W przygodzie na szczyt reżyserowi towarzyszył skandynawski kompozytor muzyki filmowej, który skomponował ścieżki dźwiękowe do wyżej wymienionych filmów. Dzisiaj przyjrzymy się jego soundtrackowi do Nowego początku.
Zobaz również: Recenzja filmu Nowy początek!
Mowa oczywiście o Jóhannie Jóhannssonie, którego większość z nas zapewne kojarzy ze współpracy z panem Villeneuve. Albowiem to właśnie dzięki niemu Hollywood usłyszało o kompozytorze. Jego kompozycje mogliśmy usłyszeć w Labiryncie, Sicario oraz Teorii wszystkiego za którą zgarnął Złotego Globa. Twórca ma na swoim koncie również kilka nominacji a wśród nich do Oscarów za muzykę do Teorii wszystkiego i Sicario.
Soundtrack do Nowego początku to już trzecia współpraca reżysera z kompozytorem. Co więcej jest to bardzo udana współpraca, która dostarcza nam niesamowitych emocji zarówno podczas oglądania filmu oraz samodzielnego odsłuchu muzyki filmowej. Jóhann Jóhannsson już przy muzyce do Sicario udowodnił, że świetnie mu idzie komponowanie do mrocznych, pełnych napięcia i grozy produkcji, które potrafią nas chwycić za gardło. W Nowym początku bardzo zgrabnie podtrzymuje to przekonanie i ponownie serwuje nam całkiem nowe i zaskakujące brzmienia. Niestety nie do końca sobie radzi z mrokiem, który królował w poprzednim soundtracku. Oglądając produkcję ciężko się nie zachwycić niesamowitymi i niecodziennymi brzmieniami jakie prezentuje nam kompozytor. Czuć w nich nie tylko powiew świeżości, ale pewnego rodzaju inność oraz wyjątkowość. Po przerzuceniu się na samą muzykę filmową nadal czujemy jej urok, ale już nie w takim stopniu jak podczas seansu. Przede wszystkim ze względu na to, że dużą część ścieżki dźwiękowej zajmują niezwykle mroczne, ciężkie i mało melodyjne utwory, które nieco nas odpychają. Wszystko to za sprawą powtarzanych w kółko pomruków, pisknięć czy przeciągniętych elektrycznych dźwięków, które niestety nie są w stanie zrobić na nas większego wrażenia. Co innego natomiast mogę powiedzieć o tej drugiej grupie utworów, które znajdziemy na krążku. To niezwykle intrygujące, pełne ciekawych i niespotykanych u Jóhannssona innowacji, które sprawiają, że jego muzyka brzmi jak coś kompletnie nowego. Utwory te tworzą niesamowity kontrast do całej reszty piosenek na tym soundtracku. Są niesamowicie pomysłowe, pełne niekonwencjonalizowanych oraz zaskakujących dźwięków, które z momentu urzekają nas swoją niecodzienną konstrukcją. Widać wyraźnie, że kompozytor bardzo się starał urozmaicić swoje utwory czymś całkiem nowym, czego jeszcze u niego nie słyszeliśmy. Do tego dochodzą jeszcze ciekawie wplecione w muzykę elektryczne dźwięki oraz zaskakująco komponujące się z całością chórki, które dodają utworom niepowtarzalnego uroku. Niektóre z nich brzmią nawet jak głosy dzieci co dodatkowo wzbogaca muzykę o kolejne ciekawe innowacje. Prawdę mówiąc gdyby nie tak duża ilość mroku i ciężkich brzmień muzyka filmowa do Nowego początku prezentowałaby się znacznie lepiej. Zdecydowanie wolałbym gdyby kompozytor skupił się przeważnie na tych nowych i niespotykanych dotąd u niego dźwiękach, albowiem to one tak naprawdę tworzą zarówno klimat jak i urok całego soundtracku. To one są jego najmocniejszą stroną i to właśnie one najbardziej przyciągają naszą uwagę. No bo jak można się nie zachwycić utworami takimi jak The Shell, Approaching the Shell czy Fear of the Shells v3, które świetnie łączą w sobie zarówno mrok, dynamizm jak i ciekawe brzmienia. Albo jak można przejść obojętnie obok kompozycji takich jak: Logogram Breakthrough, Teaching Montagne, Dycyphering czy Louise Calls Chang, które są najlepszym przykładem niesamowitych zdolność kompozytora. Na uwagę zasługuje również pompatyczne Shells Rising czy End Credits.
Przeczytaj również: Recenzja muzyki filmowej Sicario!
Ścieżka dźwiękowa do Nowego początku potrafi zachwycić, aczkolwiek ma również jedną poważną wadę. Zbyt dużo uwagi poświęca na mroczne i monotonne kompozycje, aniżeli na świeże, pełne oryginalnych i zaskakujących brzmień utwory, które ukazują nam prawdziwy potencjał kompozytora. Wciąż nad tym ubolewam, albowiem mogę sobie wyobrazić jak niezwykły byłby ten soundtrack gdyby składał się wyłącznie z tych niecodziennych kompozycji. Ale jak widać nie można mieć wszystkiego. Jest bardzo dobrze, ale nie rewelacyjnie.
Ocena: 83/100
Lista utworów: 1. Shells Landing (1:30)
Czas trwania albumu: 1:00:12 |
Soundtrack dostępny jest w wersji podstawowej i rozszerzonej. W moje ręce wpadła wersja rozszerzona natomiast na Spotify znajdziecie tą podstawową. Różnica pomiędzy nimi jest niewielka, albowiem zaledwie 4 minutowa także bez obaw możecie sięgnąć po obojętnie którą wersję chcecie.