Ekspansja komiksów Marvela na rynek filmowy trwa w najlepsze. Jeszcze nie tak dawno temu mieliśmy możliwość oglądać największy konflikt pomiędzy bohaterami uniwersum, a już teraz zostaje przedstawiony nam całkiem nowa postać, która dołącza to tego niezwykle rozbudowanego już uniwersum. Jest nią nie kto inny jak Stephen Strange, którego lepiej poznamy jako doktora Strangea posiadającego zdolności umożliwiające mu posługiwać się magią. Wraz z premierą jego filmu wchodzimy w niezwykły świat naszego bohatera i razem z nim odkrywamy jego tajemnice. Jednakże oprócz ciekawej historii, fenomenalnych efektów specjalnych i dobrego aktorstwa mamy również muzykę filmową w wykonaniu jednego z najpopularniejszych kompozytorów ostatniego czasu.
Zobaz również: Recenzja filmu Doktor Strange!
Mowa oczywiście o Michaelu Giacchino, który od kilku lat jest jednym z czołowych twórców muzyki filmowej w Hollywood. Twórczość pana Giacchino kojarzy nam się najbardziej z animacjami Disneya-Pixara, albowiem kompozytor odpowiada za muzykę do większości z nich. Zaczynając od Iniemamocnych, poprzez Ratatuj, Odlot (Oscar), Auta 2, W głowie się nie mieści, aż po hitowy Zwierzogród. Jednakże jego kompozycje usłyszymy również w Mission: Impossible III, Projekt Monster, Star Treku oraz jego kontynuacjach, Super 8, Mission: Impossible – Ghost Protocol, Jurassic World, Krainie Jutra oraz w Jupiter: Intronizacji. Kompozytor ma na swoim koncie również muzykę do seriali: Alcatraz, Lost – Zagubieni oraz Fringe: Na granicy światów. Do tego jeszcze 15 nagród oraz 21 nominacji.
Zobaz również: Recenzja ścieżki dźwiękowej do filmu Zwierzogród!
Jak już kiedyś wspominałem muzyka w filmach o superbohatera nie jest dla twórców produkcji najważniejsza. Wolą się raczej skupić na innych aspektach obrazu takich jak bohaterowie, fabuła oraz efekty specjalne. Czyli w zasadzie na tym co możemy zobaczyć. Sfera słuchu sprowadza się jedynie do pojedynczych dźwięków, a nie ciągłych kompozycji. Niemniej jednak kompozytorzy filmowi robią co w ich mocy by zmienić obecny stan rzeczy. Niestety środowisko im na to nie bardzo pozwala. To samo tyczy się soundtracku do Doktora Strangea. Ścieżka dźwiękowa rozpoczyna się niezwykle wartkim oraz dynamicznym kawałkiem, który tak samo jak film momentalnie wprowadza nas niemalże w sam środek akcji. Jest napięcie, dramaturgia oraz wartka narracja. Kompozytor zapoznaje nas z klimatem jego kompozycji i bez największych problemów wprowadza nas w ten niezwykle intrygujący świat. Muzyka zapowiada się na świeżą, oryginalną i pełną niesamowitych dźwięków kompozycję. Już po pierwszych dźwiękach słychać że Giacchino włożył duży wysiłek w połączenie różnorakich, a niekiedy nawet śmiesznych dźwięków tak aby tworzyły spójną i przekonująca całość. Kompozytor lubi również eksperymentować z egzotycznymi brzmieniami nadając im nowe znaczenie. Jego niekonwencjonalne podejście wielokrotnie nas zaskoczy, a nawet wzbudzi podziw. Niestety nie można tego powiedzieć o całym soundtracku. Pomimo swojej oryginalności oraz niebanalnej strukturze piosenki same w sobie wypadają przeciętnie. Głównie za sprawą właśnie swojej wyjątkowości. Eksperymentowanie jest dobre, ale nie wtedy gdy jest jedyną rzeczą określającą soundtrack. Michael Giacchino zapoznał nas z wieloma ciekawymi oraz nowymi brzmieniami, które niestety funkcjonują jedynie jako pojedyncze dźwięki. Kiedy kompozytor zaczyna łączyć je ze sobą nie zawsze jest w stanie sprawić by brzmiały przekonująco. Niekiedy nawet widać, że na siłę wciśnięto do poszczególnych utworów znacznie więcej materiału niż są w stanie przyjąć co oczywiście rzutuje na wszystkie jej aspekty. Przede wszystkim soundtrack z powodu tak dużego nagromadzenia przeróżnego kalibru dźwięków bardzo szybko nas męczy, nuży oraz sprawia, że dosłownie „wyłączmy się” podczas jego odsłuchu. Intensywność brzmień okazuje się bardzo szybko nie do zniesienia przez co przesłuchanie ścieżki dźwiękowej za jednym zamachem jest praktycznie niemożliwe. Słabo zróżnicowane piosenki po czasie usypiają naszą czujność i sprawiają, że jest tam kompletnie obojętne czego słuchamy. Oprócz tego kompozycje są strasznie monotonne, ciężkie i bez jakichkolwiek emocji. Muzyce nie pomagają również patetyczne chórki oraz nadęty ton całego krążka. Jednakże najgorsze jest to, że muzyka jest pozbawiona charakteru, który powinien być jej kluczowym elementem.
Niestety, ale pomimo dobrych chęci i wielkiego zaangażowania w poszukiwanie coraz to dziwniejszych dźwięków koniec końców kompozytor zaprezentował nam mało ciekawy misz marsz, który jest przerostem formy nad treścią. Giacchino zapomniał, że najważniejszy jest przekaz, a nie popisywanie się swoją konstruktywnością. Twórca miał zbyt wielkie ambicje, zbyt śmiałe pomysły, ale niezbyt dobrą ich realizację. Czasem warto zrobić coś prostego, ale wysmakowanego i przekonującego niż zbyt ambitnego i nie nadającego się do odsłuchu.
Ocena: 56/100
Lista utworów: 1. Ancient Sorcerer’s Secret (2:37) |