Nie tak dawno temu świat oszalał na punkcie serialu Stranger Things wyprodukowanego przez internetową platformę Netflix. Produkcja ta czerpie garściami z filmowych hitów lat 80., które większość z nas zna z dzieciństwa. Zabieg ten spowodował, że oglądając serię zanurzamy się w nostalgii minionych lat i jeszcze raz przeżywamy to co w tym okresie było najlepsze. Jednakże jak zapewne wiecie serial to nie tylko ładne obrazki. Liczy się również wykończenie, w którego skład wchodzi omawiana przez nas muzyka. Kto by się spodziewał, że soundtrack do serialu zrobi taką furorę, w szczególności, że z reguły wiele osób nie zwraca na takie rzeczy uwagi. A więc w czym tkwi sekret tej ścieżki dźwiękowej?
Zobacz również: Recenzja serialu Stranger Things!
Na początku należy zaznaczyć, że muzykę do serialu stworzył nieznany szerszej publiczności duet Kylea Dixona i Michaela Steina, który po sukcesie Stranger Things zdecydowanie się wybije. Ale nie o panach dzisiaj mowa tylko o muzyce, którą skomponowali. Ta zaś z kolei okazuje się być równie popularna co sam serial. Jak do tego doszło? Nie mam bladego pojęcia, ale żeby się dowiedzieć sięgnąłem po pierwszą wydaną część soundtracku z produkcji telewizyjnej. Oczekiwałem olśnienia, ale niestety się rozczarowałem. Wtedy tym bardziej zaszokował mnie fenomen tej ścieżki dźwiękowej jak jej duża popularność. Stwierdziłem, że odpowiedź musi się kryć na drugim krążku dlatego niezwłocznie po niego sięgnąłem. Czy dostałem to czego oczekiwałem?
To co już z samego początku mnie zaciekawiło odnośnie muzyki ze Stranger Things to sam fakt ukazania się dwuczęściowego albumu z utworami. Z reguły wydawcy nie stosują takich praktyk nawet przy dużej ilości materiału. Wolą bezpiecznie wydać jeden krążek nie przejmując się twórcą muzyki, ani jego kompozycjami. Jednakże Lakeshore Records słynie z wydawania takich podwójnych soundtracków, więc ze Stranger Things nie mogło być inaczej. Niestety Część 1. okazała się mocno rozczarowująca, a co za tym idzie niezbyt zniechęcająca do sięgnięcia po dalsze utwory. Szkoda, że tak się właśnie stało, albowiem Cześć 2. to materiał, którego wyczekiwałem. Przede wszystkim należy podkreślić, że powraca do nas klimat z wcześniejszych utworów. Pełen tajemnic, grozy, mroku oraz blasku neonów. A sama ścieżka dźwiękowa jest jeszcze bardziej wyjątkowa niż poprzednio. Kompozycje prezentują sobą całkiem inny poziom i są dużo bardziej odważniejsze oraz oryginalniejsze. Twórcy wyjątkowo zadbali o ten aspekt i zaserwowali nam nie lada ucztę. Ciągle eksperymentując i bawiąc się dźwiękami dostarczyli nam pełen niezwykłych brzmień soundtrack, który ujmuje nas swoją ekstrawagancją. Tym razem jednak nie postawiono na ciężkie i mroczne utwory, które przodowały Części 1. ale na lekkie, przaśne, pełne nowych i wyjątkowych brzmień kompozycje, które idealnie wpisują się w neonowo-klubowy styl lat 80. Duet Kylea Dixona i Michaela Steina nieustannie stara się wprowadzić do muzyki coś nowego dzięki czemu tym razem nie można mówić o podobieństwie i powtarzalności się utworów czy też dźwięków. Kompozytorzy niejeden raz zaskoczą nas coraz to ciekawszymi i śmielszymi utworami, które w rewelacyjny sposób kształtują klimat serialu jak i samego krążka. Podczas odsłuchu muzyki po raz kolejny jesteśmy w stanie przenieść się do innej krainy i zasmakować nieznanego. Uczucie to jest jeszcze bardziej wyrazistsze niż poprzednio, albowiem teraz ścieżka dźwiękowa składa się niemal wyłącznie z tych psychodelicznych, pełnych świeżości, nowych doznań oraz niekonwencjonalnego podejścia utworów. Kompozytorzy zadbali również, aby na krążku pojawiły się także piosenki nieco odbiegające od neonowej stylistyki. Wśród nich mozemy znaleźć te mroczniejsze, cięższe i gęstsze kawałki, albo te całkiem spokojne kompozycje. Dzięki temu zabiegowi ścieżka dźwiękowa jest rewelacyjnie zróżnicowana i nie ma mowy nawet o odrobinie nudy, ani o powtarzających się motywach. Wszystko to czyni soundtrack niezwykle lekkim oraz bardzo przystępnym. Natomiast odsłuch utworów sprawia nam niebywałą przyjemność czego potwierdzeniem są beztrosko mijające minuty. Biorąc pod uwagę ilość utworów (39) można powiedzieć, że jest to ogromny sukces.
Zobacz również: Recenzja Części 1. ścieżki dźwiękowej do Stranger Things!
Muszę przyznać, że nie spodziewałem się po Cześci 2. tak drastycznej zmiany w stosunku co do 1. Przede wszystkim utwory zostały zdecydowanie lepiej zróżnicowane dzięki czemu soundtrack nie jest tak uciążliwy i monotonny w odsłuchu. Postawiono na pełne barw i niecodziennych dźwięków utwory co automatycznie sprawiło, że ścieżka dźwiękowa stała się jeszcze bardziej klimatyczna niż kiedykolwiek. Kompozytorzy natomiast nieustannie bawią się swoimi utworami przez co nigdy nie wiadomo co nowego nam zaserwują. Z doświadczenia wiem, że potrafią zaskoczyć także pilnujcie się. Nigdy nie wiadomo gdzie, ani kiedy porazi nas jakieś niesamowite brzmienie. Na tym krążku można wyróżnić kilka niezwykle wyjątkowych utworów jak: Breaking and Entering, Rolling Out the Pool, Gearing Up czy Hopper Sneak In, które są w stanie zwalić z nóg. Tym razem Kyle Dixon i Michael Stein pokazali na co ich stać i udowodnili, że muzyka z serialu Stranger Things również jest wyjątkowa. Teraz zaczynam rozumieć fenomen tych kompozycji, ale trzeba było drugiego krążka, żeby mnie do tego przekonać. Pierwszy niestety nie ma takiej mocy. Dlatego też gorąco polecam muzykę z Części 2. serialu Stranger Things.
Ocena: 86
Lista utworów: 1. Hopper Sneaks In (1:38) |