Apocalypse przebudził się i sprowadził na ziemię istną Apokalipsę niszcząc połowę globu. Jednakże jak wynika ze światowego box office’u najnowszy film z serii okazał się całkiem kasowy. Choć daleko mu do Pierwszej klasy i Przeszłości, która nadejdzie, to jednak koniec końców jest to film, który się przyjemnie ogląda. Na jego sukces składa się rewelacyjna obsada, bardzo dobre efekty specjalne, całkiem ciekawa historia oraz scena z Quicksilverem. Czy muzykę Johna Ottmana do X-Men: Apocalypse również można zaliczyć do plusów produkcji?
John Ottman jest 51-letnim kompozytorem muzyki filmowej, którego kompozycie mogliśmy usłyszeć w filmach takich jak Podejrzani, Uczeń Szatana, X-Men 2, Superman: Powrót czy z X-Men: Przeszłość, która nadejdzie. Ma na swoim koncie kilka nagród jak i nominacji, a jego najnowsze kompozycje pojawiły się w Nice Guys: Równi goście i serialu Battle Creek.
Jednakże wracając do pytania ze wstępu odpowiem wam krótko zwięźle i na temat. Otóż muzyka w X-Men: Apocalypse zdecydowanie nie jest plusem tej produkcji. Zacznijmy od tego, że kompozycje Ottmana ledwo da się wysłyszeć podczas oglądania produkcji. Na sali kinowej są dla nas niczym czwarty plan obrazu, który dopiero w połączeniu z wszystkimi innymi elementami jest w stanie utworzyć jakąś sensowną całość. Zostawmy już film i skupmy się na samym soundtracku. Niestety ku mojemu zdziwieniu muzyka podczas spokojnego odsłuchu w domowym zaciszu również nie wyróżnia się niczym szczególnym godnym uwagi. Jak to możliwe? Otóż kompozytor ewidentnie na siłę stara się stworzyć coś z niczego. Operuje szablonami, a nie stworzonymi w nowy sposób kompozycjami. Całość przypomina muzykę niczym z produkcji telewizyjnej. Przesadnie pompatyczną, bez polotu i z dziwnym uczuciem banalności. Nie pomagają ścieżce nawet rzadko pojawiające się ciekawe brzmienia, które bezskutecznie próbują przełamać schematyczność tej muzyki.
Niestety, ale podczas odsłuchu na sucho ścieżki dźwiękowej do X-Men: Apocalypse bardziej się zmęczymy niż zrelaksujemy. Jest to niewyobrażalna strata czasu, którą nie wiedzieć do czego porównać. Już chyba samobójstwo jest bardziej wymowne niż utwory na tej ścieżce dźwiękowej. Ta nijakość jest dobijająca. Moja teoria jest taka, że John Ottman po prostu olał X-Meny bo stwierdził, że ma ciekawsze rzeczy do roboty. Dlatego skopiował nieco muzykę z Przeszłości, która nadejdzie, dodał trochę nowych dźwięków i z uśmiechem na twarzy zajął się komponowaniem ambitniejszych soundtracków (oby). A jak było naprawdę? Sami zdecydujcie…
Ocena: 55/100
Lista utworów: 1. Apocalypse 3:43 |
Płytę do recenzji dostarczył dystrybutor: