Tajemnica Filomeny – ścieżka dźwiękowa [Recenzja i odsłuch]

Tajemnica Filomeny w kinach zadebiutowała w 2013 roku. Judi Dench wcieliła się w główną rolę kobiety, która po 50 latach szuka syna, oddanego do adopcji przez siostry zakonne. Pomaga jej w tym dziennikarz śledczy Martin Sixsmith, którego urzekła ta kontrowersyjna historia. Film nominowany był m. in. do Oscarów (w czterech kategoriach) oraz do Złotych Globów (w trzech). Muzyka także była wielokrotnie stworzona. Przypomnijmy, że odpowiedzialny za nią był Alexandre Desplat. Co można powiedzieć o skomponowanej przez niego ścieżce dźwiękowej?

Philomena to utwór otwierający album i symbolizujący całą główną bohaterkę. Słyszymy tu radość, szczęście, momentami nostalgiczne czy melancholijne cierpienie. Pasuje on idealnie do granej przez Judi Dench oraz Sophie Cennedy Clark (młoda Philomena) postaci będącej prostą, zwykłą i religijną osobą. Philomena niesie w sobie zarazem pewną delikatność, a także skromność. To zdecydowanie najpiękniejszy i najlepszy utwór z tego albumu.

Martin po znakomitym otwarciu wydaje się być utworem bez wyrazu, bladym. Czy symbolizuje on dziennikarza pomagającego Philomenie? W moim odczuciu nie do końca. Martin był postacią błyskotliwą, różnił się także znacząco światopoglądem od Philomeny. Ten utwór powinien być nieco bardziej oryginalniejszy, zmienny oraz bardziej pasujący do postaci energicznej. Adoption jest natomiast bardzo adekwatny do zaistniałej sytuacji. Nosi w sobie smutek i utratę, która wiąże się z cierpieniem Philomeny. Cieszę się, że w tej kompozycji (w sumie w innych także) brak jest słów. Przecież jakie słowa mogłyby skomentować te wydarzenia z fabuły filmu?

Anthony’s Story pobudza do wzruszeń i jest utworem, który pojawia się w najważniejszym momencie filmu. Od pierwszej minuty zmienia on nieco tonację, mimo wszystko potęguje on ukryte cierpienie głównej bohaterki. Sister Hildegarde jest pod tym względem podobny. Momentami czuć w nim ciche dźwięki dreszczowca, które pasują do wymienionej w tytule postaci. Jak dla mnie ta kompozycja od połowy traci nieco na swojej mocy, ale w kontekście do sceny, w której się pojawia, jest to zrozumiałe. 

Alexandre Desplat postarał się. Soundtrack jest starannie dopracowany, pokazuje różnorodne emocje (a przypomnijmy, że jest to film, w którym aż kipi od nich) oraz momentami jest poezją muzyki filmowej. Tajemnica Filomeny dzięki 19 utworom na wysokim poziomie oraz fenomenalnej (jak zawsze) Judi Dench staje się znakomitym filmem, w którym wszystko gra jak powinno. Soundtrack warto także posłuchać bez obrazu – w takiej postaci także jest piękny i oryginalny.

 

Ocena: 80/100

 

Redaktor

Interesuję się literaturą i filmem. Sięgam po różnorodne gatunki, najczęściej po skandynawskie kryminały (Kurt Wallander, Harry Hole). Fanka Harry'ego Pottera i Sherlocka Holmesa.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?