Krzyk - oto nowy plakat filmu! "Zabójca znajduje się na plakacie"
Krzyk - oto nowy plakat filmu! "Zabójca znajduje się na plakacie"

Krzyk – recenzja filmu. Kura, która wciąż znosi złote jaja.

Ciężko nie odnieść wrażenia, że slashery stały się rodzajem horroru, o którym powiedziano już naprawdę wiele. Prawdziwy wysyp filmów spod tego znaku miał miejsce jeszcze w latach 80. To wówczas powstały klasyki pokroju Koszmaru z ulicy Wiązów, czy Piątku trzynastego. Z czasem królować zaczęły wątpliwej jakości sequele znanych marek, liczne rebooty oraz remake’i. Niezwykle ciekawym zjawiskiem na tle innych slasherów stała się seria Krzyk. Cztery części, mogłoby się zdawać, zdążyły wyśmiać wszystko, co związane z obranym konceptem. Czy najnowsza produkcja tej marki staje się zatem piątym kołem u wozu?

Wes Craven, jak mało kto, znał się na swoim fachu do tego stopnia, by móc stanąć obok i skrytykować rodzaj horrorów, do którego rozwoju sam się przyczynił. Doprowadził serię Krzyk do apogeum parodii – jego filmy żartowały nie tylko z klisz slasherowych, ale także ze swoich własnych pomysłów na ich wyśmianie! Piąta część staje się jednak punktem zwrotnym dla serii. Nie tylko zachodzi zmiana na stołku reżyserskim (Wesie Cravenie – spoczywaj w pokoju), ale także zwalnia się z tonu w kontekście metafilmowej zabawy.

Krzyk

Kadr z filmu Krzyk, Paramount Pictures

Nowy Krzyk ogranicza motyw „filmu w filmie” do tego stopnia, by nie prezentować pamiętnego schematu powieści szkatułkowej (jak to miało miejsce w poprzedniej części), zamiast tego skupia się na tym, by ów lejtmotyw był bardziej epizodyczny. Tym sposobem, bohaterowie miejscami komentują status serii zainspirowanej wydarzeniami w filmie Krzyk, jednak komentarze te są odpowiednio dawkowane, by nie popełnić kalki „czwórki”. Reżyserzy skupiają się na czymś innym.

Zobacz również: Krzyk – klasyk powraca w finałowym zwiastunie

W filmie wprowadzony jest termin „requelu”. Właśnie tym staje się piąta część. Łączy ona znane tropy fabularne z oryginału, stając się w istocie rebootem, jednak – przy jednoczesnym przedstawieniu nowych postaci – nie rezygnuje z legendarnych twarzy znanych z poprzedniczek. Konwencja ta wypada bezbłędnie: starsi bohaterowie z ironią w głosie komentują klisze, które już dobrze znają. Nowi zaś – starają się rozgryźć intrygę za pomocą znajomości tropów kina grozy. Nostalgiczna podróż łączy się zatem z – ponownie – samoświadomym dziełem, które przesuwa granice postmodernistycznego komentarza na temat własnej serii.

Krzyk

Kadr z filmu Krzyk, Paramount Pictures

Nowy Krzykobdarty z intertekstualnej otoczki, zdaje się bronić nawet jako autonomiczne dzieło. Sceny zabójstw mogłyby stać się finisherami w Mortal Kombat; jest krwawo, pomysłowo i – miejscami – naprawdę groteskowo. Suspens budowany jest niezwykle rozsądnie. Ciężko przewidzieć zaserwowane przez twórców jump scare’y, co naturalnie świadczy o wysokiej jakości reżyserii. Chemia między bohaterami jest widoczna niemalże od momentu ich poznania. Szkoda natomiast, że nie rozwinięto bardziej osobistego wątku głównej bohaterki. Pozostaje mieć nadzieję, że potencjalna kolejna część serii to zrobi.

Zobacz również: 355, Krzyk oraz O czym dzisiaj marzą zwierzęta premierowo w Multikinie!

Reżyserzy nie psują dobrej passy cyklu. Ciężko wskazać spośród filmów spod znaku Krzyk produkcję nieudaną. Piąta odsłona udowadnia, że – pomimo zmiany twórcy – marka nie zjada własnego ogona i potrafi dostarczyć nowe, okołoslasherowe obserwacje. Nie atakuje nachalnym lub wszechobecnym fanserwisem, który jest ostatnio dość popularny w kinie *mrug mrug*. Film jest przy tym bardzo przystępny do oglądania dla tych, którzy nie są zaznajomieni z serią. Mimo, że miejscami część mnie chciała obejrzeć więcej szaleństwa z części czwartej, to jednak pomysł na requel okazał się być trafiony w przysłowiową „dziesiątkę”.

Krzyk

Kadr z filmu Krzyk, Paramount Pictures


Ilustracja wprowadzenia: kadr z filmu Krzyk

Student filmoznawstwa, pasjonat muzyki. Najbardziej lubi zbierać kurz z płyt winylowych przed ich przesłuchaniem. Pochłaniacz zarówno kina mainstreamowego, jak i arthouse'u.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?