Już 7 grudnia za sprawą wydawnictwa Egmont na polski rynek trafi komiks Pamiętniki Sknerusa McKwacza Kariego Korhonena. Znajdziecie w nim przygody tego bohatera w czasach jego młodości, a sam album pod pewnymi względami nawiązuje do kultowego komiksu Życie i czasy Sknerusa McKwacza Dona Rosy. Zapraszamy Was do przeczytania wywiadu, w którym Kari Korhonen opowie o swoich początkach styczności z komiksami Disneya, zdradzi swoje plany na przyszłość, a także raz na zawsze rozwiąże odwieczny konflikt: kaczki czy myszy?
Piotr Pocztarek (PP): Czy pamiętasz swój pierwszy kontakt z komiksami Disneya? W jakich okolicznościach się z nimi związałeś?
Kari Korhonen (KK): Mój pierwszy kontakt z nimi nastąpił, kiedy miałem trzy lata. Dostałem kilka roczników Kaczora Donalda na Gwiazdkę i od tamtej pory wsiąkłem. Jako nastolatek pracowałem w sklepie z komiksami w Helsinkach. Poznałem kilku redaktorów fińskiego tygodnika Kaczor Donald, którzy byli też klientami i kilka lat później poprosili mnie, bym pokazał swoje prace przedstawicielom Disneya. Od tego momentu już poszło, powoli, ale pewnie. W przyszłym roku od tej chwili minie 30 lat.
PP: Kiedy zostałeś profesjonalnym twórcą komiksowym, miałeś 19 lat. Co czułeś, kiedy dostałeś pierwsze zlecenie związane z marką znaną na całym świecie? Byłeś podekscytowany czy raczej przerażony?
KK: „Przerażony” to słowo dobre jak każde inne. Na początku rysowałem głównie jednostronicowe historie. Nic specjalnego, ale pamiętam, że spędziłem nad nimi wiele czasu!
PP: Jaki miałeś plan na uzupełnienie Życia i czasów Sknerusa McKwacza swoimi Pamiętnikami Sknerusa McKwacza? Czy chciałeś coś naprawić albo może… poprawić?
KK: Chciałem zachować balans pomiędzy okazaniem szacunku poprzednim autorom i stworzeniem czegoś nowego. Mam nadzieję jeszcze bardziej rozwinąć legendą McKwacza. Jeszcze tyle o nim nie wiemy!
PP: Ile czasu zajęła ci praca nad albumem? Co było największym wyzwaniem?
KK: Historie w tym albumie były pisane i rysowane przez ponad trzy lata. Na początku zostały opublikowane w tygodnikach, w tym samym czasie pracowałem też nad innymi rzeczami. Największym wyzwaniem było okazanie szacunku tradycji wielkiego Sknerusa. Mam nadzieję, że mi się udało.
PP: Co twoim zdaniem definiuje postać Sknerusa? Przecież nie tylko skąpstwo, prawda?
KK: Myślę, że Sknerus jest w głębi serca kolekcjonerem. Nie chce pieniędzy by kupować ładne rzeczy czy zdobyć władze, zna za to historię każdej monety w swoim skarbcu (a przynajmniej tak mówi). Gotówka służy też za rodzaj pamiętnika. Owocu długiego życia. To czyni go romantykiem. Na pewno kocha swoje pieniądze.
PP: Wolisz historie osaczone w Klondike czy Kaczogrodzie? A może w Japonii lub w Egipcie?
KK: Najwięcej zabawy dawał Egipt. Jestem egiptofilem, nawet mieszkanie udekorowałem kilkoma egipskimi przedmiotami. Ale każde z miejsc miało swoje plusy.
PP: Kaczki czy myszy?
KK: Zdecydowanie kaczki.
PP: Chciałbyś zobaczyć swoje prace przełożone na film animowany albo serial telewizyjny?
KK: Rany, nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. To by jednak zamknęło pewien cykl, po filmy z pewnością mnie inspirują.
PP: Wolisz pracować sam jako scenarzysta i rysownik czy łączyć siły z innymi artystami?
KK: Teraz, kiedy robię się coraz starszy, wolę wszystko robić sam. Od historii w Egipcie sam nawet kolorowałem te komiksy. Ale są też plusy pracy w zespole. W rysunkach łatwo jest utknąć na “ciągle tym samym”. Zobaczyć jak pracują umysły innych to jak powiew świeżego powietrza. Mam nadzieję, że będę pracował i tak i tak.
PP: Czytasz recenzje swoich komiksów? Jak sobie radzisz z ewentualną krytyką?
KK: Nie czytam recenzji. Praca nad komiksami jest wystarczająco ciężka. Polegam na opinii i poradach utalentowanych redaktorów.
PP: Który twórca Disneya jest twoim ulubionym i dlaczego?
KK: Wciąż zachwyca mnie Papcio Barks, ale wielcy twórcy jak Branca czy Cavazzano nie pozostają daleko w tyle. Carl Barks stworzył ogromną część uniwersum, które my po prostu zamieszkujemy.
PP: Jakie są twoje ulubione komiksy, niekoniecznie z bohaterami Disneya?
KK: Lubię klasykę, od komiksów amerykańskich po frankofońskich gigantów. Hal Foster, Winsor McCay, Alex Raymond, Uderzo i Goscinny, Tabary, Franquin. Zbyt długo by wymieniać.
PP: Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
KK: Chciałbym kontynuować Pamiętniki przez jakiś czas. Świetnie się przy tym bawię! Napisałem też właśnie nową serię, która wystartuje na początku roku – Secrets of the Duck Family Tree (Sekrety kaczego drzewa genealogicznego – przyp. red.), o bohaterach, o których do tej pory wiemy niewiele.
PP: Czy dostrzegasz pokoleniową zmianę u współczesnych czytelników? Czy fascynują się komiksami Disneya równie mocno, co w latach 90.?
KK: Dziś świat jest inny niż wtedy, kiedy zaczynałem. Dla młodych ludzi czytanie nie jest już tak wielką rzeczą, jak w przeszłości, a szkoda. Jestem jednak wdzięczny, że wystarczająco wiele osób w różnym wieku uważa Kaczogród za fascynujący, podobnie jak ja. To pozwala nam pchać ten wózek do przodu!
PP: O ile pamiętam, gościłeś w Polsce na zaproszenie Egmontu ponad dekadę temu. Jak wspominasz nasz kraj i polskich fanów Disneya?
KK: Tak! Mam wspaniałe wspomnienia z Łodzi i Warszawy i mam nadzieję, że kiedyś tam wrócę. Nigdy nie spotkałem się z taką gościnnością, miłymi ludźmi. Jestem fanem Polski!
Dziękujemy za poświęcony czas i życzymy powodzenia w realizacji kolejnych projektów!