„Ról kobiecych jest mniej i są mniejsze, ale to się zmienia” – wywiad z Ireną Melcer o filmach Lokatorka, Sonata, Aida i innych rzeczach..

Popraw mnie jeśli się mylę, ale chyba ty również z pochodzenia jesteś gdynianką? Czy miało to wpływ na twój odbiór festiwalu? Dwie duże role w filmach na festiwalu u siebie?

Tak, zgadza się. Chodziłam do liceum w Sopocie, a do gimnazjum w Gdyni, dlatego też jestem bardzo związana z trójmiastem. Odezwały się w związku z tym stare znajomości, ludzie gratulowali, mówili, że to super, iż się realizuje i spełniam swoje marzenia, dlatego też wracanie do Gdyni mając jeszcze filmy w konkursie jest przeżyciem. Bardzo lubię to miasto. A festiwal dostaje trochę więcej fajności właśnie przez to, że jest tam. Dodatkowym plusem jest fakt, że mogłam na filmy zaprosić rodziców, którzy mieszkają w Redzie pod Gdynią.

Jak natomiast przedstawiały się reakcje odnośnie twoich filmów? Czy miałaś okazję pozbierać ich trochę podczas festiwalu?

Wiem, że bardzo podoba się Sonata. Sama również bardzo lubię ten film i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co wykonał tam Michał Sikorski, grający głównego bohatera, bo jest to naprawdę kawał fantastycznej roboty. Lokatorka wzbudza różne uczucia. Dostawałam reakcje pozytywne na mój występ, różne w przypadku samego filmu. Myślę jednak, że w tym przypadku jestem trochę za blisko tego, żeby ktoś mówił mi o filmie szczerze, ale i żebym sama racjonalnie do tego podeszła.

Wracając natomiast do reszty? Masz jakiś ulubiony film z tegorocznego festiwalu, odrzucając te w których zagrałaś?

Ogromne wrażenie zrobił na mnie Powrót do tamtych dni. Nie tylko zresztą na mnie, miałam okazję porozmawiać o nim z ludźmi, którymi się otaczałam i wrażenia były podobne. Wszyscy jesteśmy blisko tego typu historii, nawet jeśli nas samych coś takiego nie dotyka. Każdy miał takiego sąsiada. Oprócz tego Żeby nie było śladów. Był dla mnie trudny i ciężki, ale też wydaję mi się, że takie uczucia mają towarzyszyć widzowni podczas oglądania tego filmu.

fot. Paulina Pawłowska

Wróćmy więc może do tych, o których możesz coś powiedzieć z uwagi na to, że w nich zagrałaś. Gdybyś mogła krótko opowiedzieć o swoich bohaterkach. Na początek może o tej większej roli, z Lokatorki.

Moja bohaterka w Lokatorce to policjantka, z którą w tej historii dojrzewamy. Pochodzi z małego miasta, przeprowadza się do Warszawy, mając nadzieję, że tutaj jej praca będzie nieco bardziej poważna. Na jej oczach rozgrywa się ludzki dramat Janiny Markowskiej z mafią reprywatyzacyjną. To postać fikcyjna, co podkreślam z uwagi na fakt, że fantastycznie by było gdyby ktoś taki w tej historii się nie znalazł. Oczami Anny widzimy to, jak system jest zagmatwany. Słyszałam głosy zarzucające bohaterce naiwność, jednak wydaje mi się, że taki był nasz cel. Bez tej cechy, choć od razu określanej pejoratywnie, mogłaby po prostu nie chcieć dalej pchać się w bagno, które film przedstawia. Sama osobiście też mogłabym mieć z tym problem.

Jak dużo Ty wiesz o aferze reprywatyzacyjnej i sprawie Jolanty Brzeskiej, a jak dużo wiedziałaś przed pracą nad filmem?

Na pewno nie chcę pozować na specjalistkę i wypowiadać się o politycznym aspekcie tej sprawy. Jestem twórcą, artystką, która po prostu brała udział w filmie. Uważam, że jest ważny i świetnie, że powstał, jednak nie może być źródłem wiedzy o prawdziwych zdarzeniach. W jakimś stopniu jednak oczywiście musiałam dowiedzieć się o nich więcej. O Pani Jolancie Brzeskiej słyszałam, ale były to tylko szczątkowe informacje. Nie wiedziałam nic politycznie, dlatego też musiałam zarysować sobie jakoś o co w ogóle chodzi w tej historii. Widać tam masę sprzeczności i to, że właściwie nikomu nie zależy na tym, żeby tę sprawę rozwiązać. Absolutnie nadal nie jestem znawcą, jednak jest to dla mnie bardzo przykre. Czuję ogromną wewnętrzną niezgodę na fakt, że naprawdę istnieją ludzie, którzy tak postępują z innymi. Do rozwiązania tego trzeba wymyślić natomiast nowe prawa, bo jedna i druga strona ma swoje argumenty. To niezwykle skomplikowana sprawa.

Mieliście okazję spotykać się z ofiarami?

Wiem od reżysera i Barbary Jonak, która grała córkę pani Jolanty (w filmie Janiny – przyp.red.), iż zapadła decyzja, żeby tego nie robić, aby nie rozdrapywać świeżych jeszcze ran. Ja również nie spotkałam się z nikim, jednak z uwagi na fakt, że moja postać jest fikcyjna, miałam nieco łatwiej zbudować ją na innych źródłach. Szukałam informacji o tym, jak traktuje się młode policjantki na służbie. Również na to chcieliśmy położyć nacisk. Wiedzieć dlaczego zdanie młodej kobiety w policji liczy się mniej.

A jakieś szkolenie z samych procedur?

Tak, miałam szkolenie z broni i z tego jak poruszać się w służbowym stroju. Zaczynam jako krawężnik z drogówki, więc musiałam wiedzieć jak się poruszać i zapinać te wszystkie pasy. Oprócz tego miałam kilka spotkań z byłym komendantem, który używając wielu anegdotek wprowadził mnie w policyjny klimat. Szkolenie profesjonalisty jest bardzo ważne, bo pozwala szybko wytknąć błędy. Wiem to po sobie, bo np. jako że grałam kiedyś na skrzypcach, potrafię rozpoznać który aktor czy statysta trzymał je pierwszy raz w życiu.

Redaktor prowadzący działu recenzji filmowych

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.

Kontakt pod [email protected]

Więcej informacji o
, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?