{Grzegorz Damięcki} Lubię, kiedy bohater podejrzewany o charakter wybitnie negatywny nagle zaskakuje cechami przeciwnymi. Uważam, że w życiu też tak jest. Nie ma ludzi do końca idealnych lub złych. Jako widz również lubię być zaskakiwany. Ciekawe wydało mi się to, że Paweł Borkowski funkcjonuje w małej społeczności, gdzie trudniej się ukryć komuś kto ma nie do końca czyste sumienie. Z punktu widzenia psychologii postaci bardzo mnie to klasyfikowanie ludzi w małych wspólnotach interesuje. Znam przypadki osób, które latami musiały udowadniać brak garba. Niezwykle łatwo przychodzi powiedzieć o kimś, że jest zły, słowa mogą zabijać.
Może to, że nic nam nie jest zabrane, ani dane na zawsze… Jeżeli mamy tak jak Paweł, poukładany dobry i harmonijny związek, szczęście rodzinne i tak dalej to, musimy o to dbać. Nie można tego tak po prostu zostawić. Ten związek jest tyle wart, ile sami z siebie do niego dokładamy. Może chciałem trochę opowiedzieć, właśnie o tym. Żyjemy w warunkach zamknięcia, bardzo dużo czasu spędzamy sami ze sobą, z własnymi myślami. Zauważam kryzys takich wartości, jak życie rodzinne. Dlatego właśnie warto o tym opowiadać. O tym co nami powoduje. Czemu podejmujemy drastyczne i obiektywnie fatalne decyzje. Czemu się ukrywamy przed światem z naszymi potrzebami.
Tak właśnie prowadziliśmy postać Pawła. Jakiś czas temu w teatrze Ateneum brałem udział w przedstawieniu pod tytułem Gra w życie. Główny bohater ma możliwość przejścia przez wszystkie najważniejsze decyzje swojego życia od nowa i dokonać zupełnie innych wyborów. Otrzymuje tę sposobność od jakiejś wyższej siły, może Pana Boga. I co ciekawe, okazuje się, że zawsze te decyzje z przeszłości i tak były dla niego najlepsze. Wielkie znaczenie ma jego intuicja… Myślę, że Paweł Borkowski też działa pod wpływem intuicji i impulsu. Jego intencje są jak najlepsze, ale to okazuje się dużo później. Dla konstrukcji dramaturgicznej to sytuacja idealna. Bohater ma zdemolowane życie osobiste, ale nie jest to wyłącznie jego wina. Każdy człowiek ma prawo do poszukiwania szczęścia i nikt, nie ma prawa nas pobieżnie osądzać. Wyłącznie jakaś wyższa siła może to robić. Może także my sami mamy do tego prawo patrząc codziennie w lustro. Paweł postępuje więc pod wpływem impulsu i intuicji, która podpowiada mu akurat tak ryzykowne moralnie wybory. Drogi, które bohater wybiera są dla niego najlepsze, najbardziej naturalne i jedyne jakie w danym momencie mogły przyjść mu do głowy.
Lubię kino angielskie, zwłaszcza czarne komedie. Jest pewien film, który wszystkim polecam. To Z miłości do… opowiada o bardzo trudnej miłości dwojga starzejących się ludzi. Nie będę zdradzał treści. Może tylko dodam, że w tym związku istnieje szereg schematów, stereotypów, niedopowiedzeń, które narosły przez lata. Można odnieść wrażenie, że ci państwo tak naprawdę się w ogóle nie lubią, nie kochają i nie wiadomo, dlaczego ze sobą są. Być może to małżeństwo istnieje tylko siłą rozpędu, bo tak jest wygodniej. W pewnym momencie jedno z nich umiera…I nagle ujawnia się cały bezmiar miłości jaki był między nimi i pustki, która teraz powstała. Film jest z jednej strony dramatyczny, mocny i prawdziwy, ale też bardzo śmieszny.
Nie. Parafrazując Marka Grechutę, ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy. W mojej pracy pociąga mnie krajobraz górzysty. Niech moja droga ma nawet małe nierówności terenu. Wtedy trasa wije się między tymi pagórkami i nie wiadomo co jest za zakrętem, nie wiadomo co jest najciekawsze.
Lubię moich bohaterów teatralnych. Może dlatego, że teatr jest sztuką ulotną, żyje tylko w pamięci. Na ogół sztuki nie są rejestrowane. Lubię moje wspomnienia na temat wybitnych koleżanek i kolegów z którymi spotykałem się na scenie i czekam na kolejne spotkania. Generalnie nie lubię wracać do rzeczy, które zrobiłem. Oceny pozostawiam innym. Ale nie przywiązuję się do nich, można by od tego zwariować. Wszystkie zdania odbiorców naszej pracy, to wielka amplituda różnic. Jeden krytyk powie, że aktor głównie się uśmiechał drugi, że to dzieło wybitne… Czego więc się trzymać? Jeżeli jakaś moja rola coś dobrego komuś dała, otworzyła zamknięte dotąd drzwi, to w tym mieści się, że się tak wyrażę górnolotnie, posłannictwo aktorskiego zawodu.
Dalsza część wywiadu na następnej stronie