Aktorzy skupieni byli nie tylko na obowiązkach medialnych. Wielokrotnie machali, pozdrawiali, uśmiechali się do nas i odpowiadali na pytania, zaczepki, sympatyczne okrzyki czy przyśpiewki. Powietrze wypełniały pozytywne emocje i atmosfera spełnianych marzeń. Główny event, zorganizowany z pompą i dopięty na ostatni guzik, po takich wrażeniach był już tylko miłym i równie efektownym dopełnieniem całości. Dobra widoczność w całej arenie, spektakularna scenografia, euforia panująca na trybunach hali. A na scenie oprócz aktorów największe gwiazdy, z wykonującą tytułową piosenkę Cecilią Krull na czele.
Podobno wydarzenie to przygotowywano na miejscu od tygodnia. Jeszcze od godzin porannych na całych schodach z pieczołowitością rozkładano i przyklejano czerwony dywan. Nawet pan zdmuchujący wszelkie zanieczyszczenia ze schodów poświęcił na to kilka ostatnich godzin i widać było, że i w takich detalach nie ma miejsca na bylejakość. Bo to Casa de Papel. A po tym dywanie w trakcie eventu miała – jak się później okazało – przejść cała gwiazdorska obsada.
Czas oczekiwania na trybunach, wypełniany wspólnymi śpiewami, zabawami jak meksykańska fala czy zapalanie latarek w telefonach komórkowych, oklaski, okrzyki i radosne powitania burzą braw każdego z wchodzących do hali aktorów. A do tego pełna mobilizacja, by dbać o wzajemne bezpieczeństwo. Wszyscy w maskach nie tylko w hali, ale też przez cały dzień w kolejce. Nawet film instruktażowy emitowany na telebimie przed rozpoczęciem, mówiący o tym, jakie środki zapobiegawcze stosować czy w jakiej kolejności bezpiecznie opuścić wydarzenie po jego zakończeniu, wywołał zrozumienie i oklaski.