Recenzujemy Zjednoczone stany miłości prosto z Berlinale

Niemożliwe stany miłości są tematem w najnowszego filmu twórcy Płynących wieżowców. Mówi o uczuciach trudnych do zaakceptowania, zarówno przez tego, który jest gotów je wyrazić, oraz dla obdarowywanego. Rozgrywający się w prowincjonalnym polskim miasteczku na początku lat 90. ubiegłego stulecia historia ma kilka bohaterek, których drogi przeplatają się ze sobą niczym w dramacie Altamana. Podobnie jak w wyprane z koloru jest styl zdjęć w filmie, tak samo pozbawione prawdziwych emocji życie wiodą główne bohaterki.

zjednocznone 2

Od typowej polskiej imprezy, przy suto zastawionym stole, z wódką lejącą się strumieniami, gdzie zasiadają prawie wszystkie postacie dramatu, rozpoczyna film Wasilewski. Te kilka minut dostarczają nam wiele informacji o czasach, jak i o bohaterach. Mur w Berlinie runął, za nami pierwsze demokratyczne wybory, niektórzy próbują swoich sił w biznesie, czyjś mąż jest „na saksach” od kilku lat. Nowo kupione dżinsy w Peweksie są wspaniałym trofeum, by pochwalić się znajomym. Ale zauważamy też inne rzeczy – chłodną i nieobecną Agatę (Julia Kijowska), samotną Izę (Magdalena Cielecka), rozmawiającą przez telefon z mężem w Niemczech Marzenę (Marta Nieradkiewicz).

zjednoczone 3

Zjednoczone stany miłości zabierają nas niemal w podróż sentymentalną do lat przełomu. Wszystko, od tapet na ścianach, szarych blokowisk, przez rozciągnięte golfy, kasety VHS, po paprotki na ścianach korytarzy, dopracowane zostało w perfekcyjnych szczegółach. Ale jak bardzo jest to podróż bolesna, pokazują losy bohaterek. Agata tkwi od piętnastu lat w związku, który jest raczej raczej przyzwyczajeniem, niż miłością. Jej serce bije mocniej dla kogoś innego, ale jest to uczucie zakazane na wielu różnych poziomach. Iza uwikłana jest w romans z lokalnym lekarzem (Andrzej Chyra). Mężczyzna właśnie pochował swoją żonę, ale nie wydaje się, żeby był to moment na pokazanie swojego związku światu. Ponieważ mąż Marzeny jest od lat za granicą, kobieta próbuje zaaranżować swój czas dając lekcje tańca, aerobiku oraz myśli o karierze modelki, będąc łatwą ofiarą dla obleśnego łowcy telnetów. W końcu jest też czwarta bohaterka, z trochę starszego pokolenia – nauczycielka rosyjskiego Renata (Dorota Kołak), małomówna, z mieszkaniem w pełnym roślin i ptaków, podkochująca się w Marzenie. Wszystkie kobiety samotnie przeżywają swoje rozterki i rozczarowania.

Reżyser osadza wydarzenia w pewnej istotnej dla Polski czasoprzestrzeni, ale nie robi tego z pobudek politycznych czy kulturalnych. Ikoniczne odwołania do pewnych artefaktów, takich plakat Whitney Houston nad łóżkiem Agaty czy fanty z Peweksu, jest ważne dla niego, by zrozumieć pewną epokę. Czas przemian politycznych był dla Polaków w pewnym sensie otwarciem się na inne doznania. Jak powiedziała Julia Kijowska w czasie konferencji prasowej, ludzie poczuli, że klatka, w której więzieni byli niczym dzikie zwierzę przez lata, nagle została otwarta. I z jednej strony są tym faktem przerażeni, z drugiej powoli odzywa się w nich zew wolności. Gdzieś wewnątrz czują, że nie muszą już być niewolnikami własnych uczuć i społecznych konwenansów. Dla Wasilewskiego najciekawsze są właśnie postawy kobiet w tej nowej sytuacji – one nie doczekały się filmu, w których byłyby w centrum akcji. Zupełnie niezasłużenie, bo ich dedykacja, upór i poświęcenie, zasługują na coś więcej niż drugoplanowy epizod.

zjednoczone 4

Siła, z jaką oddziałują na widza poszczególne historie, jest nierówna. Motywowi Agaty poświęcono zbyt wiele uwagi, choć nie dźwiga on emocjonalnie tak silnego ładunku jak choćby romans Izy i jego konsekwencje. W kilku najmocniejszych ujęciach (fantastyczne zdjęcia Olga Mutu), jak choćby scena obiadu w wątku Agaty, obmywanie ciała czy przywodząca na myśl Kieślowskiego scena z zamarzniętą rzeką, film Wasilewskiego zbliża się do arcydzieła. Brutalna, surowa rzeczywistość i boląca miłość, wypalająca postacie od wewnątrz, pokazana została z wykręcającym wnętrzności naturalizmem. Podobnie jak z filmami Roya Anderssona, także tutaj forma, choć piękna i dopracowana, nie do końca pozwala współczuć oglądanym na ekranie postaciom.

Redaktor

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?