5. Frankenstein (1994), reż. Kenneth Branagh – taniec śmierci Viktora i Elżbiety
Nie mogłem w zestawieniu umieścić Sweeney’a Todda, więc odbiję to sobie na Frankensteinie. Znamienny jest fakt, iż w obu tych filmach, ba, obu najlepszych scenach tanecznych wystąpiła Helena Bonham Carter. Ile w tym mojego zauroczenia niniejszą aktorką, a ile rzeczywistej jakości … Nie wiem. Ale wiem za to, że scena tańca Viktora Frankensteina (Kenneth Branagh) ze „zmartwychwstałą” Elżbietą (Helena Bonham Carter) była i jest jednym z najpoważniejszych przeżyć, jakich kiedykolwiek doznałem podczas oglądania jakiegokolwiek filmu. Wzbudza ona we mnie jednocześnie żal i odrazę, zrozumienie i lęk, zauroczenie i przerażenie. Miłość doprowadzona do swoich skrajnych granic przerodziła się tutaj w chorą obsesję. Zrozpaczony Viktor „wskrzesza” ukochaną ze szczątek innych nieboszczyków, aby wraz z nią oddać się swoistemu danse macabre. Następna scena tylko podkreśla obłęd w jaki popadli bohaterowie, a wszystko kończy się ponowną (ludzie złoci!) śmiercią Elżbiety. Pamiętajcie, aby wziąć parodniowy urlop z pracy po seansie całego filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=CjsIOS1WmWo&t=18s
4. Ojciec chrzestny/Ojciec chrzestny III (1972/1990), reż. Francis Ford Coppola – walc i tylko walc
Tak, oczywiście, w rankingu prezentującym najlepsze sceny taneczne w filmach – nie mogło zabraknąć Ojca chrzestnego. Jeśli prześledzicie moją radosną twórczość na stronie, to zorientujecie się, że wciskam materiały z trylogii wszędzie, gdzie się tylko da. Cóż jednak począć, gdy ma się do czynienia z dziełem kompletnym, ponadczasowym i ostatecznym? W tym punkcie pozwoliłem sobie ponadto na wytypowanie dwóch scen z dwóch filmów, choć prawdę powiedziawszy jest to jedna scena w dwóch różnych ujęciach. Nie zmienia to jednak faktu, iż w obu przypadkach główną rolę odgrywa walc Nino Roty. Walc, którym stoi cała trylogia. Widzimy zatem Vito Corleone (Marlon Brando) tańczącego ze swoją córką Connie (Talia Shire) na jej ślubie oraz powtarzających ten fragment Michaela Corleone (Al Pacino) i jego potomkini Mary (Sofia Coppola) na balu dobroczynnym wiele lat później. Siłą tych scen jest coś, o czym sam Francis Ford Coppola wielokrotnie wspominał w kategoriach wyjątkowości swego dzieła. W skali 1:1 oddał on bowiem istotę charakteru włoskich, wielopokoleniowych rodzin. Tak wyglądają ich śluby, tak wygląda celebracja ważnych uroczystości, tak prezentują się konwenanse zachodzące między poszczególnymi członkami rodziny. A wszystko to mogliśmy ujrzeć już na początku pierwszego epizodu. Poza tym są to niezwykle kunsztowne i urocze sceny, a gdy dodamy do nich nostalgię 3. części, to aż ciarki przechodzą po plecach …
https://www.youtube.com/watch?v=eqlAHqqENes&feature=youtu.be
https://www.youtube.com/watch?v=LPmt7cFAAxg
3. Pulp Fiction (1994), reż. Quentin Tarantino – twist
Quentin Tarantino już po raz trzeci gości w naszym rankingu. Wpierw jako scenarzysta Od zmierzchu do świtu, potem jako reżyser Wściekłych psów i teraz powraca z Pulp Fiction. Być może obrał zły zawód – może powinien spróbować szczęścia w choreografii tanecznej albo jakieś studio powinien założyć … Nie! Bez Tarantino na stołku reżyserskim ten świat byłby nudny! Na dowód tego prezentuję wam legendarny już twist w wykonaniu Johna Travolty oraz Umy Thurman. Travolta pokazał, że doświadczenie z Gorączki sobotniej nocy procentuje, a Thurman? Aktorka u Tarantino mogłaby zagrać kogokolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek, a i tak wypadłaby olśniewająco. Znajdźcie nam tylko kogoś kto nigdy nie widział niniejszego twista, a natychmiast go naprostujemy!
https://www.youtube.com/watch?v=sTBhKboufF4
2. Czarny łabędź (2010), reż. Darren Aronofsky – scena finałowa
Na początek postawmy sobie sprawę jasno: Darren Aronofsky jest reżyserem, którego styl albo się podziwia albo nienawidzi. Nie ma stanów pośrednich. Niesamowicie zawiłe (zdaniem niektórych pretensjonalne) i ekspresyjne (zdaniem niektórych pretensjonalne) konstrukty fabularne to coś, z czego Aronofsky uczynił swojego konika i jeździ na nim bez przerwy już od prawie 20. lat. Nie inaczej było z Czarnym łabędziem, którego seans „odświeżający pamięć” urządziłem sobie specjalnie na potrzeby rankingu. I co się okazało? To w jaki sposób reżyser naigrawa się z percepcji widza zakrawa wręcz o czyn karalny! Jeśli w trakcie oglądania wydaje wam się, że zaczynacie łapać o co chodzi i że łączycie ze sobą kolejne elementy układanki to czeka was spore zaskoczenie, gdy tylko rozpocznie się scena finałowa. Scena finałowa, która tak naprawdę jest jednym wielkim przedstawieniem baletowym. Przedstawieniem baletowym, po którym nie wiecie czy płakać, czy popełnić samobójstwo, czy może zapisać się na lekcje baletu. Niemniej jednak mamy do czynienia z niesamowitym rzemiosłem technicznym, a taniec, choć odgrywa w tym konkretnym przypadku drugoplanową rolę, prezentuje poziom najwyższych lotów. Zapytacie mnie wobec tego, dlaczego ten film nie znalazł się na pierwszym miejscu? Ano dlatego że …
https://www.youtube.com/watch?v=Vn36vcQ3VEI
https://www.youtube.com/watch?v=hVO6VGqfWwQ
Zanim poznacie odpowiedź na to nurtujące pytanie, to warto wpierw zwrócić uwagę na kilka pozycji, które z powodu ograniczeń ilościowych rankingu nie znalazły się w czołowej dziesiątce. Nie martwcie się – pamiętamy o Was!
Poradnik pozytywnego myślenia (2012), reż. David O. Russell ZOBACZ SCENĘ
Nieustraszeni pogromcy wampirów (1967), reż. Roman Polański ZOBACZ SCENĘ
Sok z żuka (1988), reż. Tim Burton ZOBACZ SCENĘ
Sin City – Miasto grzechu (2005), reż. Robert Rodriguez, Frank Miller, Quentin Tarantino – Tarantino nie daje za wygraną! ZOBACZ SCENĘ
Mechaniczna pomarańcza (1971), reż. Stanley Kubrick – a mówiłem, że pojawi się Deszczowa piosenka! ZOBACZ SCENĘ
1. Zapach kobiety (1992), reż. Martin Brest – tango
Nie mogło być inaczej. Absolutny lider nad liderami – scena tanga z Zapachu kobiety. Scena w pełni zaimprowizowana, gdyż niepotrafiący opanować właściwych kroków Al Pacino rzekł do reżysera, aby nagrywał na przysłowiowego „żywca”. Dzięki temu otrzymaliśmy jedno z (nie bójmy się tego sformułowania) najmocniejszych ujęć w historii kina. Tango stanowi tutaj bowiem alegorię życia – jest ono nieprzewidywalne, zaimprowizowane, bezpośrednie. Trzeba mieć jaja, aby pogodzić się z rzeczywistością, wyzbyć się kompleksów trawiących naszą osobowość i poprosić tę piękną, wyjątkową kobietę do tańca. Podobnie jak życie, tango pełne jest namiętności i przyjemności, lecz trzeba wiedzieć gdzie i jak ich szukać. Symptomatyczny jest również fakt, iż Al Pacino gra osobę niewidomą … No powiedzcie mi, czy osoba niewidoma potrafiłaby zagrać samą siebie lepiej niż zrobił to Al Pacino?
https://www.youtube.com/watch?v=F2zTd_YwTvo
Ilustracja wprowadzenia: timeart.co.uk