Oczywiście warto byłoby zacząć od tej podstawowej gry. Zapewne każdy wie, na czym ona polega, jednak na szybko przedstawię to dla osób, które do tej pory żyły pod kamieniem i nie chciały tykać tej “gry dla dzieci”. W tytule Minecraft niszczymy, budujemy, walczymy, bronimy się, zwiedzamy, kradniemy, handlujemy, tworzymy maszyny, jemy, pijemy, łowimy, uprawiamy pole… długo by wymieniać. Ogólnie staramy się przetrwać i ułatwić sobie życie. Wszystko to w bardzo kanciastej oprawie opartej na sześcianach. To jednak nie sprawia, że gra musi być brzydka. Dzięki funkcji śledzenia promieni światła, tytuł potrafi naprawdę zachwycić. Do tego kultowa już ścieżka dźwiękowa nadal może spodobać się każdemu. W grze nie tylko rozwijamy się kreatywnie, ale także musimy zwracać uwagę na potrzeby głównej postaci. Mowa tu o potrzebie jedzenia czy picia. Musimy również uważać na zdrowie, aby nie zginąć w trakcie pojedynku, upadku, od ognia czy czegoś innego, co może nas jeszcze zabić. Ponadto tytuł pozwala nam zaspokajać te potrzeby dzięki tworzeniu coraz to bardziej zmyślnych mechanizmów. Mowa tu na przykład o automatycznych farmach, dzięki którym jedzenie samo będzie się dla nas zbierało, czy o innych, potężnych maszyneriach, które mogły tworzyć system często tak skomplikowany, że nawet ich twórca gubił się, gdy próbował zaprezentować, w jaki sposób one działają. Najlepszym przykładem będzie tutaj PewDiePie, którego seria z Minecrafta dała tytułowi drugie życie. Zaczynał on starając się po prostu przetrwać. Ostatecznie skończyło się na ogromnej willi typowego złego bohatera, która pod sobą miała liczne mechanizmy sprawiające, że gracz nie musiał już skupiać się na zdobywaniu zasobów, czy zaspokajaniu podstawowych potrzeb. To wszystko robiło się za niego.
Kolejny tytuł miał zgoła inne założenia. Możemy chodzić po naszym realnym świecie z telefonem w dłoni i zbierać zasoby, dzięki którym w rzeczywistości rozszerzonej będziemy w stanie zbudować coś na naszych planszach, a to dzięki funkcji AR. Minecraft Earth garściami czerpało ze słynnego Pokemon GO i nawet przez jakiś czas o tytule było dość głośno. Niestety rozgrywka nie obroniła się i ostatecznie gra upadła w czerwcu 2021 roku. Trzeba jednak przyznać, że sam pomysł był naprawdę ciekawy i gdyby tylko twórcy odpowiednio zainwestowali w rozwój tytułu oraz dbali o społeczność, byłaby szansa, że gra zyskałaby drugie życie. To jednak tylko moje przypuszczenia.
Zdecydowanie większą popularnością wśród graczy cieszył się tytuł Minecraft: Story Mode. Studio Telltale, które zasłynęło przede wszystkim z historii takich, jak The Walking Dead, czy The Wolf Among Us wzięło na celownik w końcu właśnie klockowy świat. Nie ukrywam, że z początku byłem bardzo sceptyczny co do tej produkcji, jednak grając w tę grę coraz bardziej się wkręcałem i chciałem poznawać kolejne elementy fabuły. Nie dość, że gra była po prostu ładna, to broniła się także pomysłem na rozgrywkę. Otrzymaliśmy coś bardzo zbliżonego do rozwiązań, które w poprzednich produkcjach zdążyło nam już zaprezentować studio. Masę tekstu z możliwością podejmowania decyzji, eksplorację małych terenów, krótkie elementy akcji zmuszające nas do wciskania określonych przycisków w odpowiednim momencie i przede wszystkim historię, która wciąga, zaskakuje i która w mniejszym, bądź większym stopniu jest zależna od naszych wyborów; tego, co zrobimy, czy powiemy. Minecraft: Story Mode miał pięć podstawowych epizodów, które już tworzyły spójną całość, jednak poza tym, twórcy wypuścili także trzy dodatkowe epizody tworzące spójną kontynuację przygody, którą poznaliśmy w podstawowej historii. Jeśli do tej pory nie dane Ci było zagrać w produkcję, zdecydowanie warto to nadrobić, ponieważ oferuje ona masę emocji. W tym radość, spełnienie, czy nawet smutek i złość. Postaci są bardzo barwne, a twórcy nie dość, że poradzili sobie ze stworzeniem dobrej gry w uniwersum Minecrafta, to jeszcze genialnie wykorzystali mechaniki, które znamy z podstawowej wersji gry.
Kolejnym ciekawym pomysłem w tym klockowym uniwersum jest gra Minecraft Dungeons. O ile z początku może się wydawać, że nie jest to nic specjalnego, o tyle nie ukrywam, że ja grając w ten tytuł, bardzo się wkręciłem. Ktoś tam wpadł bowiem na pomysł, że można zrobić Diablo w świecie Minecrafta. Wydaje się głupie? Że niby jak można połączyć grę dla prawdziwych mężczyzn z tymi śmiesznymi klockowymi ludzikami? Pomysł jednak się obronił! Widok z góry, walka z przeciwnikami, zbieranie lepszego wyposażenia i możliwość gry w kooperacji nie tylko przez internet, ale i lokalnie sprawia, że nawet po przejściu gry, chce się do niej znów wrócić. Ponownie dostajemy ładną grafikę i bardzo wciągający gameplay. Chciałbym móc coś powiedzieć o fabule, jednak niestety po tych trzech latach od premiery w ogóle jej nie pamiętam. Nie sprawia to jednak, że wspominam ten tytuł źle. Wręcz przeciwnie! Bawiłem się przy nim naprawdę dobrze i mogę go zdecydowanie polecić. Będąc osobą, która nigdy nie grała w Diablo, poczułem że Minecraft Dungeons świetnie przedstawił mi radość płynącą z gier hack and slash. Jeśli do tej pory nie dane Ci było spróbować tego typu produkcji, to Minecraft Dungeons zdecydowanie jest grą dla Ciebie!
No i przyszedł czas, aby przejść do najnowszej gry z tego zestawienia. Nie ukrywam, że biorąc pod uwagę fakt, jak dobrze bawiłem się przy poprzednich produkcjach osadzonych w blokowym uniwersum, czekałem na Minecraft Legends ze zniecierpliwieniem. Chłonąłem każdy artykuł, oglądałem każdy zwiastun i nie mogłem się już doczekać, aby dostać kod na tę produkcję. Po aktywowaniu go i uruchomieniu tytułu przywitała mnie ładna grafika (jak zwykle z resztą), przyjemne, bajkowe udźwiękowienie i pełny, polski dubbing. To ostatnie zaskoczyło mnie najbardziej. Było to jednak zdecydowanie zaskoczenie pozytywne. W Minecraft Legends mamy widok z trzeciej osoby i już to bardzo zaskakuje. Świat przemierzamy na koniu, a za pomocą stworków, które nas słuchają, zbieramy materiały takie jak kamień, drewno, żelazo i tak dalej, aby móc budować fortyfikacje czy spawny innych, walczących stworków. Gra reklamowana była jako przygoda i strategia w jednym. Trochę się to zgadza, jednak w moim przypadku rozgrywka sprowadzała się raczej do klepania pojawiających się wrogów na oślep i posyłaniu na nich mojej małej armii. Tytuł zapewne może się spodobać, jednak mi po godzinie wybuchała głowa od powtarzalnych dźwięków, monotonnej rozgrywki i wybuchów kolorków na ekranie. To jest moim zdaniem najsłabsza produkcja ze świata Minecrafta.
A który z tytułów Twoim zdaniem najbardziej zasługuje na miano najgorszej gry z uniwersum Minecraft? A może jakąś grę pominąłem? Koniecznie daj mi znać w komentarzu!
Ilustracja wprowadzenia: kolaż z materiałów prasowych