Grę osobiście nazwałbym skrzyżowaniem A Way Out z Little Big Planet. Posiada ona jednak ciekawe utrudnienie, ponieważ nie można w nią grać w pojedynkę. Potrzebujemy drugiej osoby, która posteruje parterem/partnerką jednego z bohaterów. W pierwszej chwili pomyślałem, że to nie fair, ale na szczęście mam dziewczynę. W It Takes Two wcielamy się w jednego z rodziców małej Rose, tatę o imieniu Cody lub mamę May (nie, to nie jest ciocia). Małżeństwo ma niezbyt dobre stosunki i można powiedzieć, że na moment przed wydarzeniami z gry postanawiają wziąć rozwód. Ich córka płacząc nad dwoma kukiełkami, które stworzyła na ich podobieństwo, pragnie ze wszystkich sił sprawić, by znów byli przyjaciółmi. Jej niewyobrażalny smutek lub chęć powoduje, że ciała jej rodziców zapadają w sen, a wspomniane zabawki ożywają. Ich świadomość zostaje tam przeniesiona. Gra przede wszystkim świetnie działa jako zabawa dla dwóch osób, co osiąga dzięki pomysłowej rozgrywce – takich pozycji naprawdę brakowało. (J. Szumiński)
Loop Hero to kolejny przedstawiciel gatunku Roguelite, jednak zdecydowanie nie nazwałbym go typowym. Twórcy z Four Quarters zafundowali nam wiele ciekawych urozmaiceń, obok których trudno przejść obojętnie. Za znak jakości niech służy fakt, że przy pewnym posiedzeniu z grą zdążyło mi się powiedzieć „jeszcze tylko jedno podejście” chyba z dziesięć razy. Loop Hero wciąga mocarnie, co jednoznacznie świadczy, że odwalono tu kawał dobrej roboty. Gameplay z początku zdaje się wręcz banalnie prosty – ot, mamy chodzić w kółko, pokonywać wrogów, a za zebrane surowce odbudowywać osadę będącą naszą bazą wypadową. Rozgrywka to jednak ciekawe połączenie gatunków roguelite, strategii oraz karcianki, a prawdziwa magia dzieje się, im głębie znużymy się w detale strategii. Odstraszać może jedynie mroczna, pixelartowa grafika, ale zdecydowanie warto się przemóc.
Kolejny Monster Hunter i kolejna zabójczo dobra gra. Monster Hunter Rise pokazuje, że aby osiągnąć sukces, nie trzeba koniecznie odkrywać koła na nowo, a wystarczy odpowiednio podrasować znaną i lubianą formułę, by w produkcje grało się jeszcze lepiej. Ponownie więc możemy spędzić setki godzin (sami lub ze znajomymi) na polowaniu na silne potwory, gdzie do każdego przeciwnika musimy przygotowywać się indywidulnie. Twórcy zadbali oczywiście o nowe monstra, a także o modyfikujące gameplay mechaniki (na przykład linka do wspinaczki). Do tego wydanie gry na przenośnego Switcha w tym konkretnym rodzaju rozgrywki było strzałem w dziesiątkę. Wszystko to przełożyło się na jedną z najlepszych gier roku, choć na pierwszy rzut oka to tylko kolejna odsłona serii.
Następna gra na PS5, która pokazała moc nowej konsoli, ale tym razem w pakiecie otrzymaliśmy też oryginalny pomysł na rozgrywkę oraz niebanalną historię. Podstawą rozgrywki jest tu system doskonale znany wszystkim fanom rogalików – śmierć oznacza przymus rozpoczynaniem gry od początku. A że gra do najłatwiejszych nie należy, to przyjdzie nam zaczynać zwiedzanie tajemniczej i wyjątkowo nieprzyjaznej dla nas planety niezliczoną ilość razy. Twórczy zadbali jednak o wiele urozmaiceń, które skutecznie zachęcają do „jeszcze jednego podejścia”. Gra jest prawdziwym wyzwaniem, które po ukończeniu smakuje niezwykle słodko. Właśnie dla takich gier nowej generacji nic nie robiliśmy.
Najlepsza z tych to moim zdaniem farcry, u mnie na tcl c82 to wygląda tak dobrze, ze ciezko to opisac haha. Fabuła super