Na start prawdopodobnie jeden z najlepszych blockbusterów XXI wieku. Odrestaurowana kultowa historia w postapokaliptycznej rzeczywistości nadaje zupełnie nową jakość gatunkowi. Fenomenalne praktyczne efekty specjalne w trakcie pościgów na pustynnych terenach, Junkie XL z idealnie skomponowanym soundtrackiem i znakomita postać Furiosy (Charlize Theron), która dostanie własny film.
Dalej mamy produkcję Łukasza Palkowskiego. Twórca Bogów wypuścił inspirująca opowieść bazującą o na życiu Jerzego Górskiego – człowieka, który podniósł się z dna, by następnie ukończyć bieg śmierci i ustanowić rekord świata w zawodach triathlonowych. Na plus natchniony Gierszał w głównej roli.
Ponownie zmieniamy klimat. S. Craig Zahler, który później stworzył całkiem udaną Krew na betonie z Melem Gibsonem, w 2015 roku przedstawił nam dość niepokojący film na Dzikim Zachodzie, gdzie grupa mężczyzn stara się ocalić jeńców porwanych przez kanibali. Dodatkowo gwiazdorska obsada w postaci Kurta Russella, Patricka Wilsona czy Richarda Jenkinsa.
Niezwykle ciekawą pozycję jest także historia pewnego młodego rapera. Lupus marzy o wydaniu własnej płyty, choć na jego drodze stoją głównie przeszkody, w tym problemy w domu. Na domiar wszystkiego zostaje zatrzymany za posiadanie narkotyków.
W zasadzie moglibyśmy tutaj zamieścić całą serię, ale jako że niedawno mieliśmy kinową premierę „czwórki”, niech zatem posłuży za przedstawiciela. Stanowi bowiem absolutny wzór jak zamykać dłuższe historie. Chad Stahelski buduje satysfakcjonujące, ociekające praktycznymi efektami specjalnymi sceny w różnych miejscach na świecie i nie pozwala nam wytchnąć aż do wybuchowego finału.
25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komedy
I kolejny polski przedstawiciel na liście – tym razem od Jana Holoubka. Ponownie mamy do czynienia z historią opartą na faktach, ale znacznie bardziej dramatyczną. Tytułowy bohater został niesłusznie skazany na ćwierćwiecze odsiadki za morderstwo i gwałt, których nie popełnił. To film o poruszającej i wieloletniej walce o duszę niewinnego człowieka.
Wracamy do Dzikiego Zachodu, ale znacznie bardziej podkręconego. Quentin Tarantino zabawił się bowiem historią pewnego niewolnika (Jamie Foxx), który zostaje uwolniony przez łowcę nagród (jak zwykle genialny Christoph Waltz) i z czasem wraz z nim stara się uwolnić ukochaną żonę. Django w zasadzie trafił już do absolutnego kanonu kina, wywracając do góry nogami gatunek.
Pomyśleć, że minęło już 14 lat, odkąd Guy Ritchie wypuścił tę znakomitą produkcję. Zupełnie odmienne spojrzenie na historię najsłynniejszego detektywa świata, typowe dla tego twórcy Porachunków sztuczki i oczywiście Robert Downey Jr. oraz Jude Law w świetnej formie. Dodajmy jeszcze interesujący wątek złoczyńcy granego przez niezawodnego Marka Stronga.
Cofnijmy się jeszcze bardziej i przejdźmy do produkcji F. Gary’ego Graya z 1998 roku. Samuel L. Jackson wchodzi w rolę negocjatora, który został oskarżony o zabójstwo kolegi. Doprowadzony do ostateczności, bierze zakładników osobiście. Aby zapobiec tragedii, na miejsce przybywa inny wybitny ekspert w tej dziedzinie, Chris Sabian (Kevin Spacey). Tak oto rozpoczyna się niebezpieczna rozgrywka.
Na deser zostawiliśmy prawdziwy rarytas. Michael Mann stworzył w 1995 roku swoje magnum opus: opowieść o świetnie zorganizowanej grupie przestępców, których kłopoty rozpoczynają się od nie do końca udanego napadu na opancerzoną furgonetkę. Tym samym na trop McCauleya i jego grupy trafia znakomity i oddany sprawie stróż prawa. Wybitny obraz, który wychodzi daleko poza gatunkowe ramy, w dodatku dochodzi do spotkania dwóch gigantów kina: Ala Pacino i Roberta De Niro.