najlepsze filmy 2019
najlepsze filmy 2019

Najlepsze filmy 2019 roku! | RANKING TOP 30

Skończyliśmy nasze zagwozdki, pokłóciliśmy się, powyrzucaliśmy z tego rankingu parę tytułów, innym daliśmy miejsce w rankingu, ale w końcu możemy przemówić. 30 najwybitniejszych filmów 2019 roku według Movies Room już tu jest. Czytajcie, komentujcie polemizujcie. Zaznaczamy oczywiście to co zawsze, że chodzi o polską premierę kinową w ubiegłym roku. Zaczynajmy i zobaczcie, co znalazło się na liście przedstawiającej najlepsze filmy 2019 roku:


Najlepsze filmy 2019 roku!

30. (Nie)znajomi, reż. Tadeusz Śliwa

Zestawienie wskazujące najlepsze filmy 2019 roku rozpoczyna polska produkcja. Film będący remakem włoskiej komedii Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. Odgrzewanie starych filmideł lub przenoszenie zagranicznych produkcji na rodzime podwórko to nie pierwszyzna, a w ostatnich latach trend ten się mocno nasilił. Mimo wszystko nadal rzadko się zdarza, aby remake’owi udało się pobić pierwowzór. A dokładnie tak stało się w przypadku (Nie)znajomych. Włoski film był po prostu okej, za to polska produkcja udała się pod prawie że każdym aspektem. Niewinne spotkanie starych znajomych przeradza się w szokujący wieczór wyznań, a to za sprawą prostej gry imprezowej. W punkt trafiają tutaj żarty, a świetnie zagrane postacie idealnie oddają emocje, które występują tutaj dość intensywnie. (MCh)

29. Supernova, reż. Bartosz Kruhlik

Perła, która podwyższyła niesamowicie taki sobie poziom tegorocznego konkursu głównego w Gdyni. Film z najlepiej zastosowaną jednością miejsca i czasu jaką widziałem od bardzo dawna, a jednocześnie bardzo celny komentarz społeczny, mimo iż nie pada w nim choćby pół nazwiska, a wszystkie funkcje jakie pełnią bohaterowie, to co najwyżej wpływowy polityk. Jeśli nie widzieliście, to czym prędzej pędźcie do kina (o ile jeszcze jest) albo czekajcie na jakąś wersję w sieci. Polecam to zrobić z czystą głową, jak najmniej o tym filmie wiedząc. Życzę smacznego. (ŁK)

28. Rocketman, reż. Dexter Fletcher

Bohemian Rhapsody jaki był, taki był. Swoje jednak osiągnął, co zachęciło twórców do dalszego eksploatowania życia znanych gwiazd muzyki. Tym razem padło na Eltona Johna, a że ekscentryczną osobą jest, nie trzeba nikomu mówić. Gotowy scenariusz na film więc już jest, została tylko kwestia podejścia twórców do materiału. I tym razem odrobiono pracę domową. Film nie skupia się jedynie na muzyce, jak pewien już wspomniany przeze mnie tytuł. W zamian otrzymaliśmy historię życia, mogłoby zdawać się idealnego, a tak naprawdę mocno dającego w kość muzykowi. Wspaniale zagrany przez Tarona Egertona w pierwszoplanowej roli, który idealnie oddaje targające Eltonem emocje, wynikające z problemu zaakceptowania swojej seksualności oraz z licznymi używkami, w których piosenkarz szukał ucieczki. Ostatnia scena to istne katharsis, stanowiące idealne podsumowanie. (MCh)

27. Le Mans 66, reż. James Mangold

Wyścig zbrojeń pomiędzy gigantami przemysłu motoryzacyjnego – Fordem i Ferrari – niewątpliwie był wdzięcznym tematem do zekranizowania. Wyzwania tego podjął się James Mangold i wyszedł z tego obronną ręką.  Największą siłą tego filmu jest przede wszystkim relacja Bale-Damon, w której czuć chemię od pierwszej do ostatniej minuty. Patrzenie jak ich dwójka w pełni oddaje się motoryzacyjnej pasji w miedzyczasie oklepujac się po gębach daje sporo satysfakcji. Mimo calkiem długiego metrażu, film Jamesa Mangolda trzyma całkiem dobre tempo, co jakiś czas pozwalając nam wytchnąć, by następnie wrzucić kolejny bieg. Całość zrealizowana jest na naprawdę wysokim poziomie, przez co momentami w nozdrzach daje się wyczuć zapach smaru czy palonej gumy. (DD)

26. Mandy, reż. Panos Cosmatos

To jest po prostu ten Graal, którego szukałem, Cage, na którego liczyłem i rage, którego się nie spodziewałem. Dzieło Cosmatosa sprawia wrażenie, tak jakby reżyser był długoletnim fanem Cage’a i w końcu stwierdził fuck it, zrobię z nim film i użyję go tak, jak trzeba. Nick w tym filmie bierze LSD i walczy z gościem na piły mechaniczne, co oczywiście w moim słowniku figuruje jako p e r f e k c j a. (PS)

25. Pewnego razu… w Hollywood, reż. Quentin Tarantino

Ah, jakie to było oczekiwanie. Z każdym kolejnym newsem na temat obsady, oczekiwania wobec prawdopodobnie przedostatniego filmu w karierze Quentina Tarantino rosły do niebagatelnych rozmiarów. I właśnie pewnie ten hype train doprowadził do podziału widzów Pewnego razu… Nie da się jednak ukryć, że Quentin po raz kolejny zrobił to co robi najlepiej – film w absolutnie swoim stylu ze świetnymi dialogami, brawurowo poprowadzoną obsadą oraz finałem, wybitnie rozliczającym się z czarnymi stronami historii Hollywood. Klasa sama w sobie, a na rozszerzoną wersję z kolejną porcją ujęć zimnego łokcia Brada Pitta czekamy z niecierpliwością! (DD)


24. Gdyby ulica Beale umiała mówić, reż. Barry Jenkins

Bohater wykalkulowanej pomyłki Akademii sprzed lat trzech w roku ubiegłym (a dla siebie to właściwie w 2018) powrócił w wielkim stylu. Powolne snucie się po rodzinnych wydłużonych sprzeczkach i obdartym z jakiejkolwiek sensacji śledztwie daje filmowi zaskakujące pogłębienie i dosercową celność. W innych rękach ulica Beale pewnie krzyczałaby bólem i rozczarowaniem. U Jenkinsa odnajduje jednak chwilę na zadumę. (MS)

23. Monument, reż. Jagoda Szelc

Jedna z niewielu twórczyń, które pojawiły się w tym rankingu przed rokiem i teraz. Jagoda Szelc trzyma więc poziom i prezentuje w polskim kinie filmy, których ponad wszelką wątpliwość nie prezentuje nikt inny. Mocno arthouse’owe, stylistycznie przemyślane i wymagające od widza nieco więcej, niż tylko bezmyślnego patrzenia na ekran. Monument to film dyplomowy, a takie do kin trafiają już naprawdę rzadko jak nie nigdy. Ten trafił i wśród polskich krytyków od razu zyskał szereg zwolenników. Są co prawda tacy, którzy zarzucają mu nic więcej ponad nabzdyczoną pretensję, ale tak to już jest z tego typu produkcjami. Im skrajniej, tym lepiej.

22. Vice, reż. Adam McKay

Chyba nikt, jak Adam McKay nie umie opowiadać w sposób tak przystępny o rzeczach skomplikowanych dla przeciętnego szarego obywatela. Tym razem twórca Big Short zabiera nas za kulisy amerykańskiej polityki w centrum historii umieszczając Dicka Cheneya – szarej eminencji najpotężniejszego kraju na świecie. Nie brakuje tutaj zgrabnego montażu, ciętego humoru i znakomitej obsady. Christian Bale znowu zmienia się nie do poznania, ale metamorfoza w żadnym stopniu nie przysłania jego aktorskiego talentu. Ciekawe, za jaki ciężki temat McKay weźmie się z kolejną produkcją. (DD)

Redaktor

W kinie szuka pozycji, która przebije Pulp Fiction, w telewizji - Breaking Bad oraz Rodzinę Soprano, w świecie gier - serie Bioshock oraz God of War.
Kontakt: [email protected]

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Adam pisze:

Irlandczyk wyżej niż Joker, proszę was

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?