Zastanawiałem się długo czy film ten zasługuje na miejsce tutaj, jednak stwierdziłem w końcu, że jeśli w rankingu tym kino typowo popcornowe dać chcę (a chcę, bo przecież oglądam go bardzo dużo), to musi to być Infinity War. Film ma na barkach ciężar jednego z najciekawszych zjawisk popkulturowych ostatnich lat, jakim jest niewątpliwie Marvel Cinematic Universe. Ten ciężar dźwiga, stanowiąc potężną produkcję, pełną fantastycznej rozrywki. Sami zresztą powiedzcie, czy Endgame nie jest gdzieś koło szczytu tego, na co w tym roku czekacie najbardziej? No właśnie…
O ile Córki dancingu mogły być jeszcze rodzynkiem, który narodzin gwiazdy nie musiał zwiastować, o tyle po Fudze wszyscy już musimy się zwrócić ku Agnieszce Smoczyńskiej z niemałym podziwem. Zrobić drugi film tak odmienny od pierwszego, a jednocześnie nawet bardziej udany to jest już sztuka, która nie udaje się każdemu. A wręcz przeciwnie, udaje się tylko jednostkom, które potem będą w stanie w cuglach wygrywać nagrody na największych festiwalach. Choć w przypadku Fugi kawałek tego niesamowicie smacznego tortu trzeba oddać Gabrieli Muskale. Zarówno rola, jak i scenariusz są bowiem wybitne. Czasem czeka się na takie całe życie. Niezwykle się cieszę, że mogę ten film umieścić na swej liście.
Jak stwierdziłem kiedyś po seansie The Room, o ile kult Tommy’ego Wiseau jak najbardziej rozumiem i potrafię zrozumieć, skąd się wziął, o tyle samo dzieło jego życia już mnie zmęczyło. To było po prostu złe, a kwestie Tommy’ego bawiły mnie dopiero w reinterpretacji. Wtedy gdy wypowiadał je James Franco, a obok mieliśmy tę całą pokręconą historię dwóch dziwaków wyłożoną w filmie. Wyszło fantastycznie, prześmiesznie i z miłością, której często brak hollywoodzkim biografiom. W Disaster Artist James Franco nie śmieje się z Wiseau. Śmiejemy się z niego my. I za to temu filmowi chwała.
W kinie najłatwiej kupić mnie narracją. Nic tak nie przykuwa do fotela kinowego w napięciu, jak ciekawa historia, równie ciekawie opowiedziana. Dlatego uwielbiam Narcos czy kino Martina Scorsese. A przedstawicielem tego typu opowiadania historii w roku 2018 był Craiga Gillespie. Film sportowy z tempem, które zawstydzi niejednego akcyjniaka, aktorstwem, które zawstydzi mocniej docenione w sezonie nagrodowym produkcje, czy historią, która zawstydzi filmy o dużo większych, niż tylko Tonya Harding. Na przykład taki jeden film o Queen.
Nie jest to łatwy film. To film, w który trzeba wsiąknąć. Jednak jak już wsiąkniesz, to jego beznadzieja Cię wręcz przytłoczy. To produkcja, po której chce się wziąć urlop w pracy i zastanowić nad swoim życiem. Nie wiem, czy przełożony poszedłby na takie usprawiedliwienie, ale wtedy zawsze możecie mu polecić film najbardziej znanego współczesnego rosyjskiego reżysera. Tytułowa Niemiłość to tutaj bohater, atakujący widza z każdej strony. Ze strony narracji, przez bohaterów, właściwie przez wszystko. Film Zwiagincewa przez cały seans cechuje taka beznadzieja, taki smutek, że to wszystko aż zachwyca. Parę minut po seansie zajmuje wypowiedzenie pierwszych słów.
Horror Ari Astera wielkim filmem jest dlatego, że nie straszy mnie wcale duchami, egzorcyzmami czy innymi opętaniami, jak setki innych, a tym, czego się naprawdę boję. beznadziejnością sytuacji zniszczonej rodziny, której nie da się już odratować. Gęsty klimat potęgują genialne, wyłamujące się kliszom milczące sceny i znakomicie dobrana obsada z Toni Collette na czele. Jak nie lubię kina grozy, tak ten film jest znakomity. W naszym redakcyjnym podsumowaniu i rankingu najlepszych 2018 prawie wygrał, u mnie jest nieco niżej, bo będą tu jeszcze produkcje, których broniłem z większym zawzięciem, ale mniejszym pozytywnym odzewem.
Gdybym taki ranking robił za rok 2017, na podium wpadłoby w nim Manchester by the sea Kennetha Lonergana. Dlatego też koniecznością w tym jest wyróżnić obraz Paula Dano, który jest, jeśli nie na tej samej, to tylko pół półki niżej od produkcji z Casey Affleckiem. Filmy, w których są emocje, a ich wielkie erupcje są wywoływane tak prostymi środkami, to coś, co w moim pojmowaniu kina ma specjalne miejsce. Dlatego też ta kameralna, a jednocześnie buzująca prawdą i emocjami historia się tu znalazła. Tymi emocjami jednak w mocniejszy i bardziej krzykliwy sposób buzuje następna pozycja…
Tak jak Climax nie buzowało w 2018 nic. Energetyczny psychothriller (choć na to określenie francuski reżyser na pewno by się obraził) twórcy Love to absolutna bomba, której oglądania to nie jest znowu taki zwykły seans. To eksplozja zmysłowości, ruchu, a przy okazji prawdziwego piękna kina. Gaspar tutaj nie udaje wizjonera czy kontrowersyjnego artysty i tym chyba najbardziej wygrywa. Zabiera nas w podróż tak szaloną, jak to tylko możliwe, w której po odrobinie ochrzczonej czymś sangrii wyostrzają się wszystkie zmysły. Oj będę do tego tripu wracał, kiedy tylko będzie można zrobić to w domu.
Zobaczyć coś takiego to jest roz****ol do końca życia. Nie zapomnisz tego, nie ma szans! – rzuca jedna z bohaterek w filmie i podczas zakończenia trailera. I najlepiej definiuje to, co myślę i będę myślał o fantastycznej komedii Pawła Maślony, która jest dla mnie absolutną perełką polskiego kina ubiegłego roku. Powiecie że za wysoko, że gdzie wśród takich tuzów na podium polski film, ale tutaj nie ma szans na moją zgodę. To bowiem jedna z tych produkcji, które na mojej półeczce z filmami wskoczy na specjalne miejsce i będę do niej wracał dużo częściej niż powinienem. Tak, to ja jestem powodem dla którego film Maślony znalazł się w dziesiątce naszego ogólnoredakcyjnego rankingu. Jak widzicie jednak, u mnie jest wyżej.
Na pierwszym miejscu musiałbyć przecież laureat Złotego Glo… no dobra, wszyscy już się pośmialiśmy, to jeszcze puśćmy odrobinę muzyki Queen, bo to przez nią wiele osób stwierdziło że to do bólu przeciętne dziełko to świetny film, a potem mówmy na poważnie…
Przed chwilą wyznawałem w kilku zdaniach miłość Atakowi paniki, natomiast nie dałem go na pierwsze miejsce dzięki właśnie tej perełce. Bo tutaj podobny miłosny pean mógłbym pisać o wszystkich elementach, jak i o każdym z osobna. Martin McDonagh stworzył film, w którym fantastyczne jest wszystko i które zawiera wszystko, czego szukam i co kocham w kinie. Kapitalne dialogi, cudownie opowiedziana historia zgrai fantastycznych bohaterów i znakomicie oddany małomiasteczkowy klimat sprawiają, że mimo iż bardzo ponury to film, chce się do niego wracać. Tej ekranowej ponurości w tak jasnych barwach w taki sposób nie potrafi uchwycić nikt inny. Czapki z głów.