Następną pozycję zajmuje oryginalna i odświeżająca produkcja koreańska. Fabuła niby jest prosta – bo koncentruje się na pasażerach pewnego pociągu, którzy starają się przetrwać atak zombie – ale realizacja i pewne uszczknięte motywy związane z lokalnymi problemami naprawdę podwyższają ostateczną ocenę. Jeden z najlepszych filmów z zombie na Netflix i w ogóle w historii.
Film Burtona jest bardziej hybrydą różnych gatunków aniżeli pełnoprawnym horrorem, ale dla uroku projektu reżysera i świetnej obsady zdecydowaliśmy się na małe odstępstwo. Golibroda wraca do wiktoriańskiego Londynu, by zemścić się na porywaczu żony i córki. We współpracy z sąsiadką otwiera zakład fryzjerski, dzięki któremu restauracja wspólniczki zaopatrywana jest w nadzienie do pasztecików.
Pierwszą dziesiątkę poprzedzają dwie pozycje z jednej serii. Na pierwszy ogień wstawiliśmy tę późniejszą, choć obie trzymają o dziwo na tyle wyrównany poziom, że równie dobrze mogłyby się bez szkody zamienić. Jamie Lee Curtis powraca jako Laurie Strode, by po 40 latach ponownie stanąć do walki z Michaelem Myersem.
Mimo wszystko jednak wyżej stawiamy klasyk Johna Carpentera. To w nim Laurie Strode spotyka po raz pierwszy spotkała niebezpiecznego psychopatę, a Jamie Lee Curtis uzyskała trampolinę do sławy. Sequele oprócz poprzednika na liście można sobie równie dobrze darować. Nie bez powodu kolejni twórcy je ignorują. Klasyk!
Europejsko-azjatycki horror o nawiedzonym domu na Bliskim Wschodzie. Trzymający w napięciu psychologiczny dreszczowiec o samotnej matce, która pogrąża się w rozpaczy i samotności podczas rozgrywającego się na zewnątrz konfliktu Iranu z Irakiem. Interesujące kino w stylu Babadook.
Chyba nikogo nie powinna dziwić, nomen omen, obecność tego tytułu w finałowej dziesiątce. James Wan stworzył niezapomniany dreszczowiec, którego głównymi bohaterami są prawdziwe postacie – małżeństwo Warrenów, które pomagało niegdyś rodzinom, u których zagnieździły się siły nieczyste. Film z budżetem zaledwie 20-milionowym zarobił w światowym box office wielokrotność tej sumy. Nie ma się co dziwić, że praktycznie rozpoczął małe horrorowe uniwersum.
Choć Polański jest ostatnio atakowany ze wszystkich stron, to abstrahując od jego występków w Hollywood w latach 70., jest on bez wątpienia jeden z najwybitniejszych reżyserów Hollywood ostatnich kilku dekad. Jednym z dowodów na to jest magnetyczna i niepokojąca historia pewnego bibliofila z Nowego Jorku (perfekcyjnie pasujący do tej roli Johnny Depp), który otrzymał zlecenia na odnalezienie tytułowej książki.
Kiedy na świecie zachwycamy się Greyem, a w Polsce Massimo z 365 dni, należy pamiętać, że sado-maso oraz pikanteria w łóżku może być nie tylko motywem przewodnim banialuków dla znudzonych seksem kobiet, ale również dreszczowca. Na Netflix znajdziecie thriller w którym przykuta do łóżka kobieta musi przeżyć. Jej przeciwnikami są czas, głód i strach.
Jak to się dzieje że lśnienie zawsze jest tak wysoko w rankingach?
Przecież to gniot.
Gra aktorska to jakaś pomylka
Nawet Nikolson się nie popisał o Duvall lepiej nie wspominać.
King zwyczajnie nie ma szczęścia do ekranizacji swoich powiesci
sam jesteś gniot i nikt nie ma pretensji. nie znasz się więc lepiej zamilcz.
Oczywiście że to gniot. Sam King tak twierdził ale wy znawcy wiecie lepiej. Przypominacie mi tych wszystkich z Bożej łaski artystów podążających z swoimi guru jak stado baranów. Widać to szczególnie w galeriach sztuki. Potraficie się podniecać bananem przyklejonym do ściany bo wmówiono wam że to sztuka wysokich lotów albo znawców mody. Z resztą nie raz was ośmieszali 🙂
Ja też nie rozumiem fenomenu tego filmu.
Serio? Każdy z tych filmów, to gówno. Nuda. Doceniam kunszt Nicholsona, ale Lśnienie to nudny, przestarzały syf. Pozostałe są takimi horrorami, jak widok sali sejmowej: trochę straszne, trochę rubaszne, mocno żenujące, nudne i przewidywalne.
Już wiem że ten artykuł to ściema. Jak film „Death Note” jest horrorem i to dobrym to ja nie chce wiedzieć jakie filmy uważa za złe. Death Note (film) nie trzyma się materiału źródłowego, postacie są przedstawione bardzo źle odwzorowane, fabuła w filmie jest zerowa w porównaniu do mangi i anime. Dziękuję nie pozdrawiam…
A może jeszcze Mordercza opona,same dno!