Dużo krwi i zabawa konwencją? Zapraszamy do Domu w głębi lasu. Na początek zestawienia wskazującego filmy podobne do Wszyscy moi przyjaciele nie żyją prawdopodobnie najbardziej udana produkcja z całego zestawienia i zarazem najdrastyczniejsza, bo to horror, który znalazł się na liście głównie dlatego, że w bardzo ciekawy sposób bawi się ikonografią, schematami i kliszami, które oferuje gatunek. A zaczyna się, jak to zwykle bywa, niewinnie. Piątka niczego niepodejrzewających przyjaciół wybiera się do pewnego domu na odludziu – a przynajmniej tak się im wydaje.
Krwawa jatka w domu na przedmieściach oraz żonglowanie schematami? Sprawdźcie Opiekunkę! Kolejny na liście film to paradne skrzyżowanie horroru z komedią, sprowadzające do absurdu pewne klisze z różnych gatunków i bawiące się klasycznymi bohaterami kina grozy, co jest największym podobieństwem w stosunku do produkcji z Wieniawą. To historia pewnego zadurzonego we własnej opiekunce młodego chłopaka, który przypadkiem odkrywa, że należy ona do… satanistycznej sekty.
Rodzinna impreza, która zamienia się w festiwal gore? Tak streścić można kolejny film z Samarą Weaving, tytułową Opiekunką z poprzedniej polecanej produkcji. Tym razem wschodząca gwiazda Hollywood pojawia się w głównej roli, jako panna młoda, która wraz ze świeżo poślubionym małżonkiem wybrała się na kolację do jego wielkiej posiadłości rodzinnej. Na miejscu zmuszona zostaje do uczestniczenia w sadystycznej grze, której stawką jest przetrwanie.
Ten film jest w najmniejszym stopniu podobny do czarnej komedii Jana Belcla i Mitji Okorna, ale ma podobny motyw odkrywania przez widza wydarzeń zaskakujących, ekscentrycznych i pełnych różnego rodzaju humoru. Ponadto to wciąż swoisty powiew świeżości wśród zblazowanych, robionych na jedno kopyto amerykańskich komedii (co oczywiście nie przeszkadzało wpaść kolejnym częściom w podobny schemat). Ot, grupa przyjaciół postanawia zabrać swojego kumpla na niezapomniany wieczór kawalerski w Las Vegas. Niestety, ale po szalonej zakrapianej imprezie panowie nic nie pamiętają, a na domiar złego gubią…. pana młodego. To już jest mała klasyka, więc pewnie znacie, ale zawsze warto obejrzeć ponownie.
No dobrze, jeżeli ktoś, kto oglądał już Wszyscy moi przyjaciele nie żyją, jednak jeszcze nie sprawdził polskiej produkcji Bartosza M. Kowalskiego, niech najlepiej to zrobi. Tak samo jak w przypadku tego rocznej produkcji z Wieniawą, W lesie dziś nie zaśnie nikt prawdopodobnie albo znienawidzicie, albo pokochacie za nawiązania do klasyki i zabawę konwencją (a przynajmniej jej próbę). Tytuł opowiada o uczestnikach pewnego obozu przetrwania, którzy spotykają w lesie groźnych kanibali. Zdecydowanie coś na odmóżdżenie.
Bardziej Kac Wawa, a nie Kac Vegas, bo to ten sam gówniany poziom filmu.