Battlefield 1 – recenzja najnowszego dzieła studia DICE!

Wojna w okopach

Blisko 100 lat po jednym z najkrwawszych rozdziałów w dziejach ludzkości, szwedzkie studio DICE pod batutą Electronic Arts, stworzyło kolejną odsłonę kultowej serii Battlefield zatytułowanej po prostu Battlefield 1. Okres I wojny światowej był ostatnio raczej pomijany przez twórców gier komputerowych, co sprawiło, że jeszcze z większym entuzjazmem oczekiwałem nowej gry studia DICE, której zwiastuny tylko zaostrzały apetyty graczy na całym świecie i sugerowały grę z wojną totalną w tle jakiej jeszcze nie było. Owszem, pojawiały się wcześniej tytuły o tematyce I wojny światowej jak np. komiksowa gra przygodowa Valiant Hearts, czy symulator lotów dwupłatowcami pt. Rise of Flights, jednak typowych „strzelanek” z pierwszej osoby było jak na lekarstwo. Ostatnia gra traktująca o tym ogólnoświatowym konflikcie z kategorii FPS to bodaj Verdun z 2015 roku. Tytuł ten odniósł swego rodzaju sukces na rynku gier nastawionych na rozgrywkę sieciową i zbierał niezłe recenzje, jednak to najnowszy produkt ze stajni EA pokazuje, że jeśli chodzi o tryb multiplayer to jak na razie nie ma sobie równych. Battlefield 1 również udowadnia, że okres pierwszego światowego konfliktu w dziejach ludzkości ma wcale nie mniejszy potencjał niż dosyć oklepany już w grach wojennych temat II wojny światowej.

goniec.jpg

Singiel daje radę

Poprzednie części Battlefielda charakteryzowały się wyśmienitymi trybami multiplayer. Jest to znak rozpoznawczy serii i powiedzmy sobie szczerze, że mało kto kupował te gry dla trybu zarezerwowanego dla pojedynczego gracza. Owe kampanie w większości przypadków były delikatnie mówiąc średniej jakości. Twórcy najnowszego Battlefielda tym razem zdecydowanie bardziej przyłożyli się do tego elementu gry, jednak idealnie też nie jest. Kampania podzielona została na 5 niezależnych od siebie opowieści rozgrywanych na różnych stronach konfliktu, a więc gracz może zobaczyć jak wyglądała wojna z różnych perspektyw m.in od górskiego masywu w Alpach, po gorącą pustynię skąpaną w słońcu gdzieś na Bliskim Wschodzie. Wyboru opowieści gracz dokonuje na mapie globu ziemskiego widzianego z perspektywy przestrzeni kosmicznej, dzięki czemu widzimy dokładną lokalizację, w jakiej toczyć się ma rozgrywka z udziałem danego bohatera. I tak poznajemy brytyjskiego czołgistę Daniela Edwardsa, włoskiego żołnierza Lucę Vincenzo Cocciolę, pilota Clydea Blackburna, australijskiego gońca Fredericka Bishopa, oraz buntowniczą beduinkę Zarę Ghufran. Choć bohaterowie walczą na różnych frontach, cechuje ich wspólny mianownik: wyjątkowe umiejętności strzeleckie i jak to na wojnie chęć przetrwania za wszelką cenę. W grze dosyć szerokie jest spektrum poruszania się postaci. Możemy jeździć m.in ogromnym czołgiem, sterować dwupłatowy samolot, a nawet jeździć konno. Ciekawa jest również opcja szarży z bagnetem, która może się okazać naszym jedynym wyjściem z opresji  gdy kończy nam się amunicja lub nie mamy jej wcale.  Jeśli chodzi o polski dubbing to może jakiejś wielkiej tragedii nie ma, choć wydaje się, że w akurat tej materii mogło być lepiej. Co prawda za polską wersję wzięli się prawdziwi eksperci jeśli chodzi o podkładanie głosu w osobach m.in Jarosława Boberka, czy Mirosława Zbrojewicza, jednak na pewno obaj panowie mają na koncie dużo o wiele lepszych ról dubbingowych. Na szczęście dla fanów oryginalnych lokalizacji, bez problemu możemy wybrać w grze inną wersję językową. Cieszy fakt, że nawet przy włączonym polskim dubbingu Niemcy mówią po niemiecku, Włosi po włosku itd. Dużym plusem nowej produkcji studia DICE jest na pewno ścieżka dźwiękowa, przygotowana przez szwedzkiego kompozytora Johana Söderqvista, który tworząc tę oprawę muzyczną w dużej mierze przyczynił się do stworzenia niezwykłego wojennego klimatu obecnego w Battlefield 1.Największym grzechem kampanii jest niestety jej długość. Tryb fabularny okazał się krótki. Za krótki. Przejście całości na normalnym poziomie trudności i to bez większych przystanków, zajmuje około 4-5h pozostawiając na koniec uczucie niedosytu. Pomimo tego myślę, że warto poświęcić te kilka godzin i przysiąść do kampanii, chociażby dlatego, by lepiej poznać mechanikę gry i przygotować się przed emocjonującymi starciami online.

samolot.jpg

Zobacz również: Militarna wersja Xbox One z okazji premiery Battlefield 1!

Sieciowy majstersztyk

Battlefield 1 jest jednak przede wszystkim tym, czego powinniśmy oczekiwać od gry nastawionej na multiplayer. Oprócz standardowych trybów, czyli zdobywaniu i obrony flag, utrzymywaniu dominacji, czy też typowego drużynowego deathmatchu, twórcy postanowili dodać inne rozwiązania do rozgrywki online. Wprowadzono dwie nowe opcje, aby jeszcze bardziej urozmaicić wieloosobową potyczkę. Tryb Operacje znany już wcześniej ze Star Wars: Battlefront polega na stopniowym przejmowaniu stref i uzyskiwaniu przewagi nad wrogiem, aż do naszej absolutnej dominacji. Całość rozgrywana jest na ogromnych mapach i raczej znajdzie zwolenników wśród graczy preferujących dłuższe pojedyncze sesje od klasycznej „szybkiej jatki”. Drugi nowy tryb o nazwie Gołębie wojenne podobny jest do klasycznego zdobywania i ochrony flag. Polega on na odnajdywaniu na mapie i przenoszeniu z miejsca na miejsce gołębi pocztowych w celu np. uzyskania wsparcia ze strony naszej artylerii. Obie nowe opcje wprowadziły do potyczek online serii Battlefield niewątpliwie powiew świeżości, jeszcze bardziej doskonaląc element rozgrywki, który wydawał się mając w pamięci poprzednie części wręcz idealny.

https://www.youtube.com/watch?v=YwSFUNMrWvk

Graficzna ekstraklasa

Mówiąc krótko fani, którzy cenią sobie wizualne walory gier powinni być zadowoleni. Nowe tytuły pokazują, że granica pomiędzy grami a filmami zaciera się coraz bardziej. Animacje są płynne, a modele postaci są bardzo dokładnie przygotowane. Mimika twarzy w połączeniu z angielską wersją językową daje efekt niezwykłego realizmu. Cutscenki, pełne dynamicznej akcji i ze świetnym udźwiękowieniem sprawiają, że naprawdę możemy poczuć się jak w kinie na dobrym filmie wojennym. Oprawa wizualna podczas samej rozgrywki również robi wrażenie. Co prawda wprawne oko wyłapie gdzieniegdzie pewne niedoróbki teksturowe, jednak wydaje mi się, że to nie powinno rzutować w końcową ocenę grafiki, która trzyma bardzo wysoki poziom i jest na pewno mocnym punktem tej produkcji.

zara.jpg

Podsumowanie

Weterani serii Battlefield powinni czuć się w pełni usatysfakcjonowani nowym wspólnym dzieckiem studia DICE i EA. Charakterystyczny dla tego tytułu tryb multiplayer nie stracił swoich walorów znanych z poprzednich części, a wręcz przeciwnie zyskał kilka nowych, które mogą okazać się ciekawą alternatywą dla graczy, których znudziły dotychczasowe typy rozgrywek online. Fajnie, że nie zlekceważono tym razem kampanii w trybie jednoosobowym, gdyż może to wyjść serii tylko na plus i przyciągnąć nowych graczy dla których świat grania nie kończy się tylko i wyłącznie na potyczkach wieloosobowych. Gra Battlefield 1 to shooter, który z pewnością będzie przez kolejne najbliższe miesiące stałym gościem napędów konsol i PC graczy na całym świecie, a zwłaszcza tych preferujących potyczkę w trybie multiplayer.

koń.jpg

Testowaliśmy Battlefielda 1 na konsoli PlayStation 4. Za udostępnienie egzemplarza gry dziękujemy Electronic Arts Polska

Znalezione obrazy dla zapytania electronic arts

Ilustracja wprowadzenia: EA.com

Dziennikarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?