MIEJSCE 5.
Incepcja (2010), reż. Christopher Nolan
Miejscem piątym rozpoczynamy „złoty okres” w karierze aktora. Najbliższe trzy pozycje pojawiły się bowiem na przestrzeni nieco ponad roku i stanowią swego rodzaju „świętą trójcę” Josepha Gordona-Levitta. Pierwszą z nich jest doskonale przyjęta przez światową widownię produkcja Christophera Nolana pt. Incepcja. Film ten doczekał się już masy interpretacji i pogłębionych analiz, lecz my pozostańmy przy sferze faktów. A stanowią je przede wszystkim obsada aktorska oraz ich prezencja na ekranie. Co do jednego nie możemy mieć złudzeń – teoretyczną i praktyczną gwiazdą jest Leonardo DiCaprio, który jeszcze nie wykazywał znaczących objawów nadmiernej ekspresji w pogoni za upragnionym Oscarem. Tym samym każdy, kto stawał z nim wówczas w szranki, znajdował się na straconej pozycji. Myśleliście, że Gordon-Levitt powierzył zatem swą kreację siłom wyższym? Nic bardziej mylnego! Wziął sprawy w swoje ręce i stanowił godnego kompana dla legendarnego już DiCaprio. Grany przez niego Arthur skrywał bowiem pod garniturem nienagannej elegancji niemałą gamę tajemnicy oraz dwuznaczności. Gdy okazywało się, że przejrzeliśmy jego osobowość na wylot, ten znika na kilka chwil z pola widzenia, aby powrócić z niespodzianką, zaprzeczającą naszym dotychczasowym wyobrażeniom dotyczącym tejże postaci. W porównaniu do filmu Mroczny Rycerz powstaje aktor dostaje znacznie więcej możliwości, a Christopher Nolan doskonale wiedział gdzie znajdują się w nim pokłady niekwestionowanego talentu.
MIEJSCE 4.
Pół na pół (2011), reż. Jonathan Levine
Kolejna komedia w dorobku naszego bohatera, lecz tym razem ze znacznie bardziej doniosłym przesłaniem. Tematem przewodnim filmu Pół na pół są bowiem osobiste i społeczne reperkusje choroby nowotworowej. Ta poważna kwestia została jednak umiejętnie wpleciona w konwencję komedii, dzięki czemu zamiast patosu i sztucznej wzniosłości oferuje nam „ludzkie” podejście, posypane szczyptą ironii i dobrego żartu. Grany przez Gordona-Levitta Adam jest postacią naturalną, niejako pogodzoną z konsekwencjami swej choroby, lecz skrupulatnie wydobywającą się z objęcia kostuchy. Niesamowity urok oraz ciepło od niego bijące powodują u widzów poczucie sympatii i utożsamienia się z problemami głównego bohatera, pomimo tego, że są to tak niezrozumiałe kwestie dla osób niedoświadczonych nowotworem. Za tę rolę Gordon-Levitt uzyskał nominację do Złotego Globu i choć ostatecznie nagrody tej nie otrzymał, to nadał swej kreacji rozgłos, na jaki z pewnością zasłużyła.
MIEJSCE 3.
Hesher (2010), reż. Spencer Susser
W życiu każdego człowieka jest taki okres, gdy buntuje się przeciwko całemu światu i wszystkim jego zasadom. W aktorskiej karierze Josepha Gordona-Levitta okres ten przypadł na 2010 rok, kiedy to do swych rąk otrzymał kreację tytułowego Heshera. Niepokorny chłopak ciało swe ma przyozdobione bogatą paletą tatuaży, pali jak smok, a w jego mieszkaniu, które stanowi zagracona furgonetka, non stop wybrzmiewa symfonia Metallici. Na tej drodze pokoju i wolności pewnego dnia pojawia się młody chłopiec, który aktualnie pogrążony jest w żałobie po stracie matki. Zaintrygowany sposobem życia Heshera, przystaje na jego towarzystwo i przechodzi swoistą „szkołę życia”. Rola Gordona-Levitta stanowiła nowy akapit w należącej do niego księdze aktorskiego wizerunku, ujawniając przy okazji elastyczność i możliwości w nim drzemiące. Tworząc postać Heshera filmowcy wzorowali się na zmarłym basiście Metallici Cliffem Burtonem, a dzięki Josephowi nabrała ona niemal autentycznych kształtów. Biorąc pod uwagę kult, jakim cieszy się niniejszy zespół muzyczny, zadanie to wydawałoby się niemożliwe do zrealizowania. Niemożliwe było ono jednak tylko dla tych, którzy nigdy nie próbowali się go podjąć, a Gordon-Levitt zdecydowanie do nich nie należał.
MIEJSCE 2.
W głąb siebie (2001), reż. Jordan Melamed
Rolę buntownika aktor przyjął jednak już znacznie wcześniej bo w 2001 roku. Wtedy to wcielił się w nastoletniego chuligana, mającego wyraźnie problemy emocjonalne. Na tyle wyraźne, iż z własnej woli zgłasza się do odpowiedniej instytucji, aby znaleźć panaceum na swe zmartwienia. Tytuł sugeruje, w jakim kierunku podążyła dalsza akcja filmu, choć z pewnością nie otrzymujemy wyłącznie dramatu psychologicznego. Przede wszystkim obszernej analizie został oddany wpływ środowiska na reakcje jednostki, co oczywiście nadaje produkcji charakter obyczajowy. Jak natomiast spisał się Gordon-Levitt? Cóż, powiedzmy, że każdy aktor na początku swej wielkiej kariery miał na koncie udany i poruszający obraz dramatyczny – Leonardo DiCaprio miał Przetrwanie w Nowym Jorku, Andrew Garfield Chłopca A, a Joseph Gordon-Levitt W głąb siebie. Dość powiedzieć, że pojawiają się głosy przyrównujące niniejszy film do Lotu nad kukułczym gniazdem …
Zobacz również: TOP 30 – najlepsze gangsterskie filmy w historii!
MIEJSCE 1.
Zły dotyk (2004), reż. Gregg Araki
2004 rok stanowił przełom w karierze Gordona-Levitta. Rolą w Złym dotyku zapewnił sobie bowiem stałe miejsce w annałach publicznej świadomości. Od tego momentu jego nazwisko figurowało w notatnikach wielu światowej sławy reżyserów. Zanim jednak do tego doszło, aktor zawędrował na plan filmu Gregga Arakiego. Twórca, kojarzony głownie z powodu wysokiego poziomi kontrowersyjności swych produkcji, powierzył mu niesamowicie rozbudowaną postać chłopaka zmagającego się z traumatycznymi doświadczeniami z dzieciństwa. Choć w życiu codziennym uporał się z przykrymi wspomnieniami, to nadal w jego umyśle obecne jest tajemnicze nazwisko, które z pewnością zna odpowiedzi na nurtujące go pytania. Araki w pełni zaufał możliwościom Gordona-Levitta, pozostawiając mu niemal całą scenę na wyłączność. Dzięki temu aktor, nie odczuwając presji (czasu), w wyważony i stopniowy sposób prezentuje nam skrupulatnie zawiłą konstrukcję umysłu bohatera. Nie ujmując niczego jego przyszłym wcieleniom, to właśnie tutaj w pełni wykorzystał posiadany warsztat, tworząc najdojrzalszy i najbardziej emocjonalny portret prowadzonej przez siebie postaci.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
hesher! <3