Większość kojarzy go zapewne z – wybitną, rzecz jasna – rolą Jana Baptysty Grenouille’a w „Pachnidle: Historii mordercy” (2006). Od czasów wcielenia się w obdarzonego genialnym węchem i obsesją stworzenia równie idealnego zapachu mordercy, Ben Whishaw bynajmniej nie próżnował. Na liście jego aktorskich osiągnięć wyróżnić można co najmniej kilka pozycji równie godnych uwagi. Właśnie dlatego poniżej prezentujemy pięć dowodów na to, że Benjamin John Whishaw – obchodzący dziś trzydzieste piąte urodziny – jest człowiekiem drobnej postury, ale wielkiego talentu. Sobie i jemu życzymy kolejnych takich ról!
5. „Powrót do Brideshead” (2008), reż. Julian Jarrold
Rozpieszczony, ekstrawagancki, nonszalancki – taki właśnie jest Sebastian Flyte, bohater adaptacji powieści Evelyna Waugha pod tym samym tytułem. Fakt, że młodemu angielskiemu arystokracie nie sposób się oprzeć, choć bywa tak nieznośny i infantylny, to duża zasługa Whishawa, który idealnie uosabia dwuznaczną charyzmę dekadenckiego bogacza. Choć z pewnością na tle partnerujących mu Matthew Goode’a („Gra tajemnic„, „Stoker”) i Hayley Atwell („Agentka Carter„, „Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz„) sprawia wrażenie bezbronnego, drobnego chłopca, uważajcie – to tylko pozory. Jeśli dacie im się zwieść, dacie się również (pozytywnie) zaskoczyć.
4. Skyfall (2012), reż. Sam Mendes
Trudno wyobrazić sobieJamesa Bonda(Daniel Craig) nadążającego za nowinkami technicznymi współczesnego świata bez pomocy nieocenionego, błyskotliwego Q, dla dobra Wielkiej Brytanii gotowego poświęcić nawet swoją obiecującą karierę szpiegowską. Trudno też wyobrazić sobie jakiegokolwiek innego aktora, który w scenie pierwszego spotkania z Agentem 007 brzmiałby bardziej przekonująco, bezczelnie i dowcipnie zarazem, a oprócz tego szybciej wzbudziłby sympatię (Bonda i widza), prawda? Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że w „Skyfall” jeszcze kilka fragmentów należy do Whishawa. Druga, że – wraz ze swoim nieodpartym urokiem i biegłością – powróci w „Spectre„.
3. „Jaśniejsza od gwiazd” (2009), reż. Jane Campion
Jeśli lubicie kostiumowe melodramaty, pełne wzniosłych słów, porywów serca i baśniowych wprost ujęć, zatracicie się także w historii młodego, niepoprawnego – i nieporadnego – romantyka, który zakochuje się w dobrze urodzonej Fanny Brawne (Abbie Cornish), przez długi czas sądzi jednak, że nie stać go, dosłownie, na tę miłość. Samego siebie uważał za nieudacznika – dziś zalicza się do grona najwybitniejszych poetów wszech czasów. Johna Keatsa, bo o nim mowa, nikomu przedstawiać nie trzeba. Po seansie nikogo nie trzeba też będzie przekonywać, że Whishaw wcielił się w niego tak, jak nikt inny by nie potrafił.
2. „Lilting” (2014), reż. Hong Khaou
Kiedy ukochany Richarda (Whishaw) ginie w wypadku, mężczyzna postanawia zatroszczyć się o jego – mieszkającą w domu opieki – matkę. Dręczony przez ból po stracie partnera, tęsknotę i samotność, musi stawić czoła niechęci kobiety do siebie oraz ciężarowi sekretu, którego syn nie zdążył jej zdradzić. To nie jest film zrealizowany z hollywoodzkim rozmachem. To niezwykle kameralnie opowiedziana historia, której największym atutem jest bez wątpienia poruszająca prostotą i głębią zarazem kreacja Whishawa.
1. „Czas prawdy” (2011), reż. Abi Morgan
Lata 50. ubiegłego wieku. Freddie Lyon mógłby być wschodzącą gwiazdą raczkującego dopiero działu informacji BBC – na drodze do wielkiej kariery staje jednak jego cięty język, nieustępliwość i… afera szpiegowska, w którą zostaje wplątany. Dwa sezony brytyjskiego miniserialu sprawią, że taka wersja Whishawa – ambitnego, nieokrzesanego, zawsze wiernego swoim ideałom i momentami do bólu uroczego, na dobre utkwi Wam w pamięci.