Powrót do przeszłości – recenzja filmu „Kung Fu Panda” (2008)!

Niezdarny mistrz Po!

Film „Kung Fu Panda” okazał się przed laty prawdziwym kasowym przebojem, niszcząc na wiele lat konkurencje i nie mówię tutaj tylko o sektorze poświęconemu animacji. Według rankingu sporządzonego przez portal Filmweb.pl produkcja znajduje się na 96 miejscu najbardziej dochodowych filmów w historii kinematografii bijąc na głowę wiele marvelowskich czy disnejowskich hitów, a w tym obie części „Iron Mana”, „Ant Mana”, aktorską wersję „Kopciuszka” czy nawet „Zaplątanych”. Zapytacie się zapewne, w czym tkwi magia tego filmu bądź zarzucicie, że wynik jest zasługą sprytnego marketingu, nie mylę się? Z pewnością będziecie mieli rację, to przecież zwyczajna, z pozoru przygłupia bajeczka traktująca o Dalekim Wschodzie, która jednakże niemal z miejsca podbiła serca milinów widzów na całym świecie, dzięki przezabawnej otoczce, barwnym postaciom i oryginalnemu pomysłowi na obraz, zrealizowanemu niemalże w stu procentach. Nie wierzycie? Przekonajcie się o tym sami po lekturze poniższego tekstu.

Kung Fu Panda 1

Rzecz trzeba zacząć od tego, że „Kung Fu Panda” to swego rodzaju przemyślana parodia azjatyckich produkcji związanych ze sztukami walki, a także szeroko pojętego kina kopanego. Któż z Was nie pamięta takich filmów jak „Wąż i cień orła”, „Karate Kid” czy nawet „Kickboxer”? Animacja studia DreamWorks to najprawdziwsza farsa, przedstawiająca w krzywym zwierciadle znane z rzeczonych obrazów schematy oraz motywy. Przebieg historii zatem możecie odgadnąć niemalże od pierwszych minut obrazu.

Kung Fu Panda 2

Bohaterem animacji, jak nietrudno się domyślić zerkając na jej tytuł, jest znudzona swoim życiem Panda o imieniu Po. Niepozorny protagonista całym sercem pragnie wyrwać się z okowów ograniczającej go codzienności i spełnić swoje najskrytsze marzenia, które niestety są odległe niczym gwiazdy na niebie, a raczej schody prowadzące od wioski pod stopy ogromnego klasztoru. Nic więc dziwnego, że w momencie, gdy zostaje ogłoszona ceremonia wybrania Smoczego Wojownika, protagonista pędem udaje się na uroczystość, jednak mimo szczerych chęci musi pocałować klamkę antycznej wręcz bramy. Szczęście w nieszczęściu bohater przypadkiem wpada na odbywające się widowisko i to nie w byle jakim stylu! Po zostaje wybrańcem, a jego marzenia mają okazje się właśnie ziścić, lecz… czy aby na pewno takiego losu pragnęła niespełniona i ambitna panda?   

Kung Fu Panda 3

Przedstawiona przez twórców historia stanowi standardowy szkielet każdego dobrego filmu opowiadającego o sztukach walki. Główny bohater to zatem niezdarny i nieokrzesany młodzieniec (w tym przypadku panda), który w wyniku nieoczekiwanego splotu wydarzeń zostaje uczeniem szanowanego trenera, a następnie zmuszony jest stawić czoła niepokonanemu przeciwnikowi – same schematy i znane nam wszystkim wzorce. Fabuła animacji pełni więc funkcję pretekstu do kolejnych niezwykle zabawnych gagów i scen, które są kwintesencją komediowego widowiska akcji. Tak, siła produkcji nie leży w jej ogranej warstwie fabularnej, lecz spowijającej dzieło otoczce udanych żartów, ironii, komizmu sytuacyjnego oraz prześmiewaniu rządzących gatunkiem schematów. Twórcy wyolbrzymiają i przekoloryzują postacie, jak również dziejące się na ekranie wydarzenia. Dzięki temu „Kung Fu Pandę” śledzi się z niegasnącym na twarzy uśmiechem i ogromną przyjemnością, niejednokrotnie podziwiając pomysłowe rozwiązania twórców oraz zabiegi filmowe, które często zahaczają o absurdalność i niedorzeczność. Widzowie otrzymują zgrabnie skrojoną parodię bezlitośnie wyśmiewającą się z filmów opowiadających o sztukach walki. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że to najprawdziwsza farsa, gdzie uwypuklone zostają błędy poszczególnych postaci, co prowadzi do kuriozalnego punktu kulminacyjnego i zakończenia obrazu. Należy też dodać, że historię przedstawiono z ogromnym wyczuciem. Dodatkowo charakteryzuje się ona szybkim tempem akcji, więc możecie zapomnieć o jakichkolwiek dłużyznach. Seans trwa jedynie nieco ponad godzinę, dzięki czemu całość sprawia wrażenie dynamicznej i interesującej bajeczki, która w żaden sposób nie męczy, co najwyżej pozostawia uczucie niedosytu – chciałoby się niewątpliwie więcej tak dobrze skrojonego obrazu. 

Kung Fu Panda 4

Animacja od strony audiowizualnej to techniczny majstersztyk. Kadry wypełnione są zarówno pełnymi słońca, barwnymi i ciepłymi lokacjami – górzysta wioska, wieloletni klasztor spowity chmurami, jak również mrocznymi i słabo oświetlonymi miejscami – więzienie, w którym przetrzymywany jest główny szwarccharakter filmu – Tai Lung. Tak wyraźnie kontrastujące obrazy wzbudzają ciekawość i pobudzają naszą wyobraźnię, nie pozwalając przy tym się nudzić. Jednakże koniecznie trzeba wspomnieć o widowiskowych pojedynkach wręcz. Jak na film o sztukach walki przystało, są niezwykle efektowne, dynamiczne i zapierające dech w piersiach. Będziecie zachwyceni, mogę Wam to zagwarantować. Przy okazji warto dodać, że elementy komediowe zostały również wplecione do samych pojedynków.  

Kung Fu Panda 5

Na osobny akapit zasługuje nietuzinkowy wydźwięk dzieła. Byłem naprawdę zdziwiony dojrzałym morałem animacji, szczególnie ze względu na obraną przez twórców konwencję. W obrazie „Kung Fu Panda” mowa o akceptacji, pogoni za marzeniami oraz urzeczywistnianiu ich. W filmie widzowie mają okazję zobaczyć, jak spełnia się najskrytszy sen głównego bohatera, który niestety nie jest taki idealny. Po zderza się z brutalną rzeczywistością i tylko dzięki własnej determinacji oraz nieoczekiwanemu wsparciu trzeciej osoby udaje mu się osiągnąć zamierzone cele i pozyskać szacunek. Opisana powyżej sytuacja dowodzi, że o własne marzenia musimy dbać i niczego w zasadzie nie dostajemy od losu w prezencie – to pouczająca lekcja.

Kung Fu Panda 7

Równie ciekawa jest wymowa traktująca o przeznaczeniu. Twórcy filmu chcą kinomanom powiedzieć, że nic nie dzieje się bez przyczyny; każde wydarzenie czy osoba stanowi część wielkiej maszyny, jakiegoś bliżej nam nieokreślonego planu. Zatem, mimo iż mamy w pewnym stopniu mamy wpływ na własny los, to określone rzeczy pozostają poza naszym zasięgiem. Jedyne, co możemy w takich wypadkach zrobić, to postarać się zrozumieć przytrafiające się nam „przygody” i wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski. Ponadto animacja w niezwykle zabawny sposób stara się uświadomić wszystkim widzom, że nawet najbardziej bolące nas wady i słabości, mogą równie dobrze okazać się naszymi zaletami i najsilniejszymi atutami. Warto o tym pamiętać.

Kung Fu Panda 6

„Kung Fu Panda” to jedna z nielicznych bajek, która w tak prosty, a zarazem niezwykle pomysłowy sposób potrafi połączyć ze sobą wartką akcję, przemyślane gagi oraz udany komizm sytuacyjny, jak również przyprawić całość niebanalną wymową z pouczającym morałem. Produkcja to stające na wysokim poziomie kino familijne, idealne na wspólny rodzinny seans w święta lub weekendy. Pociechy będą rozanielone, a rodzice rozśmieszeni na kilka kolejnych dni. Polecam!

„Kung Fu Panda” reż. Mark Osborne, John Stevenson – Ocena Movies Room to: 79/100

Plakaty 3

Redaktor

Miłośnik kina akcji lat 80., produkcji młodzieżowych oraz wysokobudżetowych filmów przygodowych, fantasy i science-fiction. Widz szczególnym podziwem darzący oldskulowe animacje, a także pełne magii i wdzięku obrazy Disneya. Ukończył Politechnikę Gdańską i z wykształcenia jest specjalistą w dziedzinie szeroko pojętej chemii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?