Dark – recenzja 1. sezonu serialu określanego jako niemiecki Stranger Things

Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Wszystko jest ze sobą połączone. Każdy czyn ma swoje konsekwencje. Te tendencyjnie brzmiące frazesy otrzymują zupełnie nowy wymiar w niemieckiej propozycji od Netflixa – Dark. Jeżeli wsiąkniemy w historię odległego miasteczka Winden i damy się ponieść przedstawionym wydarzeniom, dostaniemy jedną z najlepszych produkcji traktujących o podróżach w czasie, jakie kiedykolwiek powstały.

Na początku nie dziwi porównanie Dark do Stranger Things. Małe miasteczko, gdzie wszyscy się znają, życie szkolne dzieci przeplata się z perypetiami rodziców w cieniu ogromnego komplesku elektorwni atomowej. Na początku poznajemy mieszkańców Winden – Hannę i jej syna Jonasa, Ulricha i Katharinę i ich trójkę dzieci oraz Reginę prowadzącą wraz z mężem hotel i ich syna Bartosza. Już w pierwszym odcinku dowiadujemy się, że ojciec Jonasa powiesił się i pozostawił po sobie tajemniczy list, który opieczętował prośbą o otwarcie o dokładnej godzinie danego dnia. Oraz, że 33 lata wcześniej zaginął brat Urlicha – Mads. Teraz miasteczko nawiedziło kolejne zaginięcie – plakaty porozwieszane w całym Winden informaują o Eriku, rudowłosym chłopaku znanym z zamiłowania do miękkich narkotyków, który zaginął bezpowronie trzy tygodnie wcześniej. Wszystko wskazuje na to, że zniknął on bez śladu w pobliżu tajemniczych jaskiń w lesie. Nadaje to tym bardziej złowieszczego chakateru następnemu zdarzeniu – zaginięciu najmłodszego syna Urlicha, Mikkela. 

dark 1

I tu rozpoczyna się historia właściwa. Nieudolność policji i brak jakichkolwiek śladów każą mieszkańcom na własną rękę odkryć prawdę. I oprócz tajemnic, które kryją się w dosłownie każdym domu, na jaw wychodzi jeszcze jedna – niesamowita właściwość jaskini znajdujacej się w pobliskim lesie. Przemiszczanie się między czasowymi wymiarami w odstępach 33 lat, a dokładnie między latami 1953, 1986 i 2019, pozwala na zmianę biegu historii. Ale nie tylko w linearnym znaczeniu. Ponieważ w Dark wszystko jest ze sobą połączone. Wszystko jest teraz. Nie tylko możemy mieć wpływ na przyszłość, ale możemy zmienić przyszłość i tym samym wpłynąć na bieg przeszłych wydarzeń. Tylko czy nie jest to zbyt potężne narzędzie? Czy zapobieganie osobistym tragediom nie wpłynie negatywnie na inne osoby, czy całe rodziny? Czy jesteśmy w stanie wymazać całą egzystencję jednego człowieka? I tutaj im dalej w las, nomen omen, tym historia staje się coraz bardziej skomplikowana.

dark

Zobacz również: Outlander – recenzja 3. sezonu!

Gdzie jest Mikkel? – pytają przytłaczające nagłówki gazet. W przypadku Dark właściwym pytaniem powinno być jednak: Kiedy jest Mikkel? I czy w czasach gdzie jest, rzeczywiście powinien być? Uważnie trzeba śledzić kolejne odcinki, aby się w historii nie pogubić. Nie zauważyłam jakiejś fabularnej niekonsekwencji, w którą nietrudno wpaść twórcom przy tworzeniu tak złożonego świata – z tyloma bohaterami dramatu i to w trzech wymiarach czasowych. Oprócz przyjemności śledzenia wydarzeń pojawia się jednak pewne zmęczenie, na które widz narażony jest przy takiej ilości informacji i przy tak dużym skupieniu jakie trzeba serialowi poświęcić. Jest to jednak jedyna wada Dark. I całkowicie rekompensują ją wyśmienita gra aktorska, przepiękne zdjęcia i niesamowita ścieżka dźwiękowa. 

dark

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 2. sezon The Grand Tour

Dark polecam wszystkim, których interesuje zagadnienie podróży w czasie, ponieważ jest ono w serialu ukazane w bardzo ciekawy sposób. Również fani Stranger Things znajdą w Dark coś dla siebie, jednak porównanie do sztandarowej produkcji Netflixa tylko na początku wydaje się zasadne. Dark jest dziełem osobnym i na swój sposób unikalnym. Wszyscy ci, którzy lubią paradoksy czasoprzestrzenne, również znają w niemieckiej serii coś dla siebie. I chociaż podobne tematy poruszane były w serii Powrót do przyszłości czy filmie Donnie Darko, Dark jest o wiele bardziej szczegółowy, co sprawia, że na tle poprzedników traktujących o podróżach w czasie jest najbardziej oryginalny. I na dodatek posiada to co serialowi wilbiciele kochają najbardziej – zaskakujące zakończenie.

Stały współpracownik

Fanka różnorodnej twórczości filmowej - od Lyncha, poprzez Dolana aż po Tarantino. Uwielbia festiwale filmowe, w szczególności Camerimage, który od kilku lat gości w jej rodzinnym mieście.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?