American Vandal – recenzja 1. sezonu

Kto by pomyślał, że poszukiwania twórcy 27 penisów namalowanych na samochodach nauczycieli mogą być tak ciekawe. Oczywiście nie należy do tej sprawy podchodzić z powagą. Tutaj nie ma dla niej miejsca. W końcu mówimy o najnowszym serialu komediowym Netflixa – American Vandal.

Muszę przyznać, że było to moje pierwsze spotkanie z gatunkiem mockument, czyli jak mówi uwielbiana przez wszystkich Wikipedia: „fikcją udającą film dokumentalny, często przyjmującą formę satyry lub parodii”. To jedno zdanie idealnie opisuje American Vandal. Mamy w nim zawartą parodię dokumentów kryminalnych oraz satyrę na dzisiejszy świat nastolatków. Netflix udowodnił już nieraz, że dobrze czuje się w młodzieżowych klimatach i produkcje skierowane do „młodych dorosłych” świetnie mu wychodzą. Tutaj jest podobnie. Scenarzyście udało się wykreować niezwykle realistyczny świat nastolatków, z którego wyciągnął wszystkie skrajności.

Mamy tutaj dwóch nerdów: Petera Maldonado (Tyler Alvarez) i Sama Ecklunda (Griffin Gluck), którzy starają się rozwikłać zagadkę, kto jest twórcą 27 penisów namalowanych na autach nauczycieli. Dyrekcja szkoły nie ma wątpliwości, kto jest winny. Za autora zbereźnych rysunków uznają Dylana Maxwella (Jimmy Tatro), który znany jest ze swoich niewybrednych wybryków i kawałów. Ze względu na jego złą reputację, prawie cała szkoła przekonana jest o jego winie. Jednak czy aby na pewno to on jest sprawcą? A może kryje się za tą sprawą coś więcej?

Zobacz również: Blood Drive – recenzja 1. sezonu

av 101 unit 00042r 820x490

American Vandal jest świetnym przykładem, jak powinno się robić ciekawe komedie. Choć ostrzegam: humor nie każdemu może pasować. Do jednych przemówi, inni uznają go za żenujący. Faktycznie – momentami żarty są trochę nieprzyzwoite, jednak obserwując otoczenie młodych ludzi, mogę stwierdzić, że to w zasadzie norma. Możliwe, że starsi widzowie będą zgorszeni niektórymi urywkami lub w ogóle ich nie zrozumieją. Jednak młodzież świetnie się w tym wszystkim odnajdzie. Niby jest to zwykła komedia obśmiewająca dzisiejszych nastolatków, jednak pod płaszczem żartów i lekkiego tonu skrywa ważne przesłanie, a może przesłania. Myślę, że to już zależy od widza, co z tego serialu wyniesie. Niektórzy po prostu będą się dobrze bawić, inni może zastanowią się nad sobą.

Faktem jest, że to dobra pozycja na deszczowy wieczór. 8 odcinków, po pół godziny każdy, można „połknąć” praktycznie w jeden dzień. Szczególnie że fabuła jest całkiem interesująca. Twórcy zadbali nie tylko o humor, lecz i o historię. Nie jest to tylko pusta komedia, jakich wiele. Tutaj faktycznie coś się dzieje, a każdy element, choć początkowo może się wydawać bez sensu, jest fragmentem całej układanki. Intryga jest ciekawsza, niż w niejednym polskim serialu kryminalnym, choć o to akurat nietrudno. Od początku do końca (no, może poza drugim odcinkiem) widzimy na ekranie napięcie.

Zobacz również: Riverdale – ponad 15 fotosów promujących premierowy odcinek 2. sezonu!iverdale – ponad 15 fotosów promujących premierowy odcinek 2. sezonu!

american vandal s01e01 30m53s44436f 2 820x490

Również pod względem technicznym nie ma się do czego doczepić. Serial skonstruowany jest tak jak każdy inny dokument. Mamy wywiady z bohaterami, narrację zza kadru oraz piękne widoczki miasta, które przeplatają się ze zwykłymi nagraniami z telefonów uczniów. Twórcy wpletli nawet komputerowe rekonstrukcje, które momentami były dość bezwstydne (szczególnie w drugim odcinku) i zabawne. Operatorzy i montażyści postarali się o realizm nagrań i zadbali o każdy drobny szczegół. Ta techniczna dokładność i powaga bohaterów aż razi w porównaniu z tematyką śledztwa, co jest jednym z głównych gagów serialu.

Choć początkowo byłam nastawiona sceptycznie do fabuły i nie wierzyłam, że można z tego wykrzesać coś więcej, muszę przyznać, że się myliłam i twórcy naprawdę się postarali. Zarówno bohaterowie, jak i rozgrywana na ekranie historia są naprawdę dobrze skonstruowane. Chciałabym napisać, że nie ma tutaj żadnych przestojów w akcji – niestety, nie mogę tego zrobić przez drugi odcinek, który okazał się nieporozumieniem i szczytem żenady. Na szczęście był to tylko chwilowy zastój, a serial ruszył potem z kopyta, serwując nam co rusz nowe wątki, także w śledztwie. Im bliżej było końca, tym humor stawał się mniej żenujący (a może po prostu się do niego już przyzwyczaiłam), a twórcy bardziej skupiali się na głównym torze śledztwa. Końcówka nie powala na kolana, ale nie żałuję ani jednej minuty spędzonej na oglądaniu tego serialu. A przecież o to tutaj chodzi: by czerpać przyjemność z oglądania. 

Zdjęcie wprowadzenia: Netflix – materiały prasowe

Stały współpracownik

Studentka dziennikarstwa. Miłośniczka kina. Zafascynowana Azją, a w szczególności koreańską kinematografią. Fanka Sherlocka. W wolnych chwilach ogląda seriale, podróżuje lub rozczytuje się w romansidłach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?