101 Dalmatyńczyków (1961), reż. Hamilton Luske, Clyde Geronimi
Listę otwieramy klasyczną baśnią wytwórni Disney w całości poświęconą naszym czworonożnym pupilom. 101 Dalmatyńczyków to obowiązkowa pozycja dla wszystkich szczęśliwych właścicieli psów i ich ukochanych dzieci. Zatem historia kręci się wokół pewnej zwierzęcej pary – Ponga i Perdity oraz ich piętnastu uroczych szczeniakach. Przyszłość sympatycznych dalmatyńczyków rysuje się w kolorowych barwach – mają troskliwych opiekunów, własny dom czy też siebie nawzajem… a przynajmniej tak było do pojawienia się Cruelli Demon, która uprowadzenia pociechy piesków. W tym momencie rozpoczyna się pełna przygód i poświęcenia podróż mająca na celu odzyskanie bezbronnych szczeniąt. Poruszająca opowieść o miłości rodzicielskiej, oddaniu i odwadze. Na przykładzie zwierzęcych bohaterów Disney ukazuje jedną z najważniejszych wartości dla małych dzieci – rodzinę, której starania zazwyczaj w ogóle nie doceniamy, lub zauważamy ją dopiero, gdy jesteśmy dorośli.
9 (2009), reż. Shane Acker
Co powiecie na małą zmianę klimatu? Zamiast kolorowych, pełnych światła i odznaczających się charakterystycznym baśniowym urokiem kadrów, twórcy wykorzystali mroczne, słabo oświetlone, pełne brudu oraz cechujące się postapokaliptycznym klimatem ujęcia, tworząc niebezpieczny, szary, jak również pozbawiony nadziei świat. Brzmi okropnie, a może intrygująco bądź zagadkowo? Niezależnie od udzielonej przez Was odpowiedzi, 9 ujmuje świetną atmosferą i naprawdę gęstym, niepowtarzalnym klimatem. Wyobraźcie sobie, że budzicie się w zdewastowanym świecie, jako jedna z dziewięciu lalek, na które polują straszliwe maszyny. Czemu przyszło Ci żyć w takiej rzeczywistości? Jaki jest Twój prawdziwy cel? Kim jesteś? Być może odpowiedzi na zadane przed chwilą pytania przyniosą ratunek całej ludzkości. Zapytacie: Dlaczego? Po odpowiedź zapraszamy do seansu animacji 9.
Aladyn (1992), reż. John Musker
Klasyka, kto nie widział, powinien się naprawdę wstydzić. Macie dość tradycyjnych bajek i szukacie czegoś niepowtarzalnego? Zapraszamy zatem do krain Bliskiego Wschodu, gdzie przeżyjecie niesamowitą przygodę jako ubogi chłopiec, w którego ręce wpada lampa z dżinem mogącym spełnić wszystkie wasze najskrytsze życzenia. Za mało? Na wyciągnięcie ręki macie niebywała piękność tej orientalnej krainy – Dżasminę. Czyżbym zapomniał wspomnieć, że jest ona również księżniczką, poszukującą aktualnie wolności i miłości, a Ty znajdujesz się akurat na jej radarze? Jedyne, co musisz zrobić, to zaimponować ojcu swojej przyszłej dziewczyny i pokonać złowieszczego wezyra – wielkiego Dżafara. Podejmiecie się wyzwania i weźmiecie udział w przygodzie swojego życia?
Anastazja (1997), reż. Don Bluth
Bajka sprawiająca wrażenie klasycznej produkcji wytwórni Disney, ten sam urok, charakterystyczna dla poczatków wspomnianego giganta kreska oraz zaskakująca i poruszająca historia wypełniona znanymi wzorcami bądź wartościami. Tymczasem Anastazja to animacja Fox Animation Studios. Historia koncentruje się na tytułowej bohaterce, księżniczce Rosji, która w wyniku nieszczęśliwego splotu okoliczności trafia do sierocińca i traci pamięć. Dziewczyna wiele lat później udaje się w pełną przygód i niebezpieczeństw podróż, dzięki której rozwikła zagadkę swojej przeszłości. Być może odkryje też własne miejsce na świecie, naprawdę zakocha oraz odnajdzie odebrane jej dawno temu szczęście. Anastazja stanowi połączenie urokliwego romansu, wyważonego musicalu, zabawnej komedii i zuchwałego kina przygody. Jeśli taka mieszanka Wam niestraszna, to sięgajcie śmiało, omawiane dzieło mieni się niczym diament w słońcu niegasnącym do lat światłem.
Atlantyda: zaginiony ląd (2001), reż. Kirk Wise
Kino Nowej Przygody w wersji dla najmłodszych. Początkowo prosta i przewidywalna historia wraz z rozwojem fabuły okazuje się być brutalna i o wiele bardziej dojrzała niż w większości tego typu produkcji aktorskich. Choć starsi widzowie mogą się tu poczuć momentami znużeni (ileż można wałkować motyw wybrańca) o tyle dla młodszych Atlantyda będzie z pewnością niezapomnianą przygodą.
Balerina (2016), reż. Eric Summer, Éric Warin
Co powiecie na podróż do Francji, a dokładniej rzecz ujmując, uroczej stolicy tego pięknego kraju – Paryża, gdzie podobno spełniają się sny i marzenia? Śniliście kiedyś o byciu wspaniałą baleriną i występach przed międzynarodową publicznością? A może wolelibyście być uczniem pewnego uzdolnionego wynalazcy, pod którego skrzydłami zachwycilibyście świat i odmienili jego oblicze? Cóż, jeśli odpowiedź na jedno z powyższych pytań jest twierdząca, to nie jesteście sami. Podobne marzenia mają bohaterowie filmu Balerina, Felicie i Victor, którzy są niespełnionymi sierotkami, co nie przeszkadza im śnić i planować ich wspólną przyszłość. Razem podejmują się wielkiej ucieczki z sierocińca, a potem prą ku gwiazdom! Mimo iż marzenia niełatwo spełnić, brak pieniędzy i głód daje się nastoletnim dzieciom we znaki, to nie poddają się i uparcie dążą do realizacji celów, odkrywając po drodze, iż na życiowe szczęście trzeba sobie zasłużyć ciężką pracą, a dojrzewanie to niezwykle skomplikowany okres, pełen trudnych decyzji. Brzmi zachęcająco? To na co jeszcze czekacie, łapcie za tę francuską baśń, z pewnością nie będziecie zawiedzeni!
Bambi (1942), reż. Ben Sharpsteen
Kto nie płakał na Bambim? Opowieść o jelonku, który w tragiczny sposób stracił mamę, ma już 75 (!) lat, a nadal wzrusza tak dzieci, jak dorosłych. To piękny przykład ręcznej animacji użytej w słusznym celu: ma pokazywać najmłodszym, że przyjaźń i odwaga są nieodzowne, by przetrwać. Co ciekawe, w momencie premiery film zbierał bardzo mieszane opinie – był często krytykowany za brak elementów fantastycznych czy za pokazywanie dramatycznej walki zwierzaków o przetrwanie. Bambiego nazywano nawet “nieprzyjemnym”! Na szczęście przez lata odbiór filmu zmienił się drastycznie. Jak tu go nie polecać?
Epoka lodowcowa (2002), reż. Chris Wedge
Któż nie kojarzy naszego wesołego stadka, w którego skład wchodzi mamut, tygrys szablozębny i leniwiec. Ciekawa zbieranina. Epoka lodowcowa była jedną z pierwszych udanych animacji komputerowych, które nie wyjechały z taśmiociągu Disneya. Poruszająca opowieść, w której zwierzęta okazują więcej uczuć niż sami ludzie. Pierwsza część serii, która liczy obecnie aż 5 filmów (ostatnie z nich okazały się niestety przeciętnymi tasiemcami) okazała się bezapelacyjnie najlepszą. Zabawna, pouczająca, godna polecenia nielicznemu procentowi osób, które jeszcze jakimś cudem go nie zobaczyły. Niechaj żałują.
Fantastyczny Pan Lis (2009), reż. Wes Anderson
Disney, Ghibli, Pixar odmieniamy tutaj przez wszystkie przypadki, ale próżno szukać wielkich reżyserów Hollywood. Dopóki nie spojrzymy w kierunku Fantastycznego Pana Lisa. Wes Anderson znalazł tutaj złoty środek między prostszym dla bajek opowiadaniem historii a swoim unikatowym i niepowtarzalnym stylem dzięki temu dostaliśmy jedną z najbardziej oryginalnych animacji ostatnich lat. Może nie jest dobrym pomysłem oglądanie jej ze swoimi najmłodszymi pociechami, to gdy trochę podrosną warto im wpisać ten film na listę Must see!
Gdzie jest Nemo? (2003), reż. Andrew Stanton
Najpopularniejszy film rynku DVD w historii i jedna z tych bajek, które na stałe wbiły się do świadomości kinomanów na całym świecie. Piękna opowieść o młodości, o relacji ojciec dziecko, a także, a może przede wszystkim, pięknie kontrastująca zachowania Marlina i młodego Nemo. Nie jest to może wybitnie odkrywcza historia, ale osiąga poziom mistrzowski jeśli chodzi o realizację. Ocean w dalszym ciągu robi wrażenie, a epizody z rekinami czy meduzami to jedne z mocniejszych elementów filmu.
Herkules (1997), reż. John Musker
Jeden z ważniejszych przedstawicieli złotych dla Disneya lat 90. Mój ulubiony, ponieważ biorący na warsztat znane już postacie i znakomicie bawiący się konwencją. To nie jest Herkules jako poznacie u Parandowskiego czy innych autorów, którzy spisali grecką mitologię. To przezabawna, wzruszająca i wciąż aktualna opowieść narysowana przepiękną kreską, która ani odrobinę się nie zestarzała. To w końcu jeden z lepszych przykładów na to jak zrobić polski dubbing dobrze. To też wśród młodszych widzów dodaje mu kilka dodatkowych punktów.
Iniemamocni (2004), reż. Brad Bird
Kto by pomyślał, że najlepszym filmem o Fantastycznej Czwórce, będzie film bez praw do Fantastycznej Czwórki. Da się? Da. Pixar stworzył jeden z najlepszych filmów superbohaterskich w historii, dając nam niezapomnianych bohaterów (Pan Iniemamocny z głosem Piotra Fronczewskiego to coś co pamięta się na zawsze) tworzących wizerunek rodziny, normalnej w swej nienormalności. Humor połączony z przemocą, zabawa i prawdziwe ludzkie rozterki… Proszę Państwa, oto Disney Pixar w pełnej okazałości! Czekamy na zapowiedziany sequel!
Jak ukraść księżyc (2010), reż. Chris Renaud, Pierre Coffin
Nie jest to film, który zasłużyłby na miejsce na tej liście, gdyby decydowały o tym kryteria tylko i wyłącznie jakościowe. Ma to szczęście, że można się załapać nieco okrężną drogą. Na przykład dając światu coś rozpoznawalnego, coś co osiągnie szaloną popularność. A dzięki Jak ukraść księżyc mamy Minionki. A Minionki kocha cały świat. Są urocze, wszyscy je lubią i nieprzerwanie od ukazania się pierwszego filmu z nimi, rządzą światem. Dlatego ma on swoje miejsce w panteonie popkultury.
Jak wytresować smoka (2010), reż. Dean DeBlois, Chris Sanders
Historii o przyjaźni jest wiele? Cóż, nie będę się sprzeczał, iż motyw ten jest całkiem popularny, jeśli chodzi o animacje, jednak twórcom Jak wytresować smoka udało się zrobić ponadprzeciętną produkcję, zostawiając w tyle konkurencję, poprzez ukazanie tego znanego wszystkim wątku, w zupełnie nowym świetle. Bohaterem widowiska jest, powiedzmy to sobie szczerze, pierdołowaty młodzieniec Czkawka, sprawiający swojemu tacie, królowi osady Wikingów, sporo powodów do zmartwień – wstyd się przyznać do takiego syna przed zgrają pewnych siebie wojowników, chyba przyznacie mi rację. Jednakże pewnego dnia chłopakowi przez przypadek udaje się ustrzelić Mroczną Furię – jednego z najniebezpieczniejszych smoków nękających jego krainę. Od tej pory rozpoczyna się pełna wzruszeń i śmiechu opowieść o przełamywaniu schematów wpierw bądź uprzedzeń, a następnie tolerancji oraz przyjaźni czy w końcu oddaniu, jak też poświęceniu. Zatem porządnie zastanówcie, chociażby przez chwilę. Czy oddalibyście życie za swojego wroga? Czy zaryzykowalibyście własną przyjaźnią w celu zaprzestania bezsensownej wojny utartej od lat w zgorzkniałych lecz odważnych sercach Wikingów? Film pokazuje, jak zgubne potrafią być uprzedzenie i jak jak łatwo ulegamy pozorom. Daje do myślenia? No ja myślę!
Kraina Lodu (2013), reż. Chris Buck, Jennifer Lee
Co tu dużo mówić. Krainę Lodu widzieliśmy wszyscy i wszyscy byliśmy nią wielokrotnie zachwyceni. Oscar za piosenkę Let It Go w wykonaniu Idiny Menzel to tylko jedna z licznych nagród na jakie animacja zasłużyła. Utrzymana w baśniowej konwencji fantasy, luźno czerpiąca wątki z Królowej Śniegu Andersena to pokaz tego co w świecie Disneya najlepsze: świetnie zarysowanych postaci (#teamOlaf), humorystycznych gagów połączonych z nieustającą przygodą, oraz, oczywiście końcowego przesłania i morału, którym w tym przypadku okazuje się siostrzana miłość.
Król Lew (1994), reż. Rob Minkoff, Roger Allers
Dla wielu z Was będzie to bajka z dzieciństwa, wspomnienie niemalże sprzed wieków. Tak przynajmniej jest w moim wypadku. Muszę Wam powiedzieć, że z perspektywy lat kultowe dzieło Disneya, w przeciwieństwie do mnie, praktycznie się nie starzeje. Co więcej, w przypadku Króla Lwa pokusiłbym się o stwierdzenie, iż jest to animacja, która dorasta wraz z widzem. Ponadczasowa opowieść o Simbie to nic innego, jak najprawdziwsza lekcja życia. Będąc dzieckiem kinomani utożsamiają się z młodym lwiątkiem przeżywając te same problemy, co rzeczony bohater, a są nimi: śmierć bliskiej osoby, wyalienowanie w nowym otoczeniu, nawiązywanie przyjaźni, pierwsza miłość, akceptacja czy dojrzewanie i stanie się dorosłym. Z kolei starsi widzowie odnajdują się w roli ojca Simby – dobrotliwego króla, żywiciela rodziny. Uczą się na jego przykładzie takich wartości, jak rodzina czy poświęcenie. Oprócz historii oferującej wzruszający i zabawny wykład z życia, mocnymi stronami obrazu są także przepiękna kreska oraz legendarny utwór samego Elton John – Can You Feel The Love Tonight.
Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków (1937), reż. David Hand
Od tego wszystko się tak naprawdę zaczęło. Oglądając dzisiaj kultową już Królewnę Śnieżkę, można się nie tyle zdziwić, co po prostu przerazić. Trudno uwierzyć, że Disney, który teraz serwuje nam co najwyżej kilka z lekka mrocznych scen w swoich filmach, przed wieloma laty zdobył się na coś takiego. Przerażająca sekwencja w lesie, chwilowa śmierć głównej bohaterki, pamiętny szturm krasnoludków na czarownicę… Dzieci nieprędko zapomną takie sceny. Gdyby film ukazał się w obecnych czasach, zapewne zostałby zbojkotowany przez rodziców. Przez dzieci zresztą też. Piosenki w tym filmie mogą im… nie przypaść do gustu.
Książę Egiptu (1998), reż. Simon Wells, Brenda Chapman
Jeśli nie przypadło Wam do gustu biblijne dzieło Ridleya Scotta podejmujące tematykę wyprowadzenia Żydów z ziem Farona przez Mojżesza – mowa o filmie Exodus: Bogowie i królowie to polecam Wam animowaną wersję tej znanej większości historii. Wykonana z większym wyczuciem i dbałością o postaci obraz z 1998 roku koncentruje się na relacji dwóch braci z innych matek. Tymi są Mojżesz oraz Rameses. Oddani i wierni sobie druhowie, najlepsi przyjaciele, z czasem stali się najgorszymi wrogami, których podzieliły racje i interesy. Przyglądający się cierpieniom swoich pobratymców Mojżesz nie mógł wyrzec się własnego pochodzenia i pozwolić zaślepionymu Faraonowi na dalsze wykorzystywanie jego braci krwi. Ramzes wyniszczony przez władzę nie ugiął się nawet przed samym Bogiem. Książę Egiptu to smutna historia o odkrywaniu własnego pochodzenia i celu w życiu, jak również podejmowaniu cieżkich decyzi i wybaczaniu.
Księga Dżungli (1967), reż. Wolfgang Reitherman
Były lata sześćdziesiąte XX wieku. Wolfgang Reitherman, mający już na koncie 101 Dalmatyńczyków, Miecz w kamieniu i Kubusia Puchatka (tak, dobrze myślicie, tworzenie animacji Disneya było sensem jego życia) został zaangażowany w kolejny projekt. Ekranizacja opowiadań Rudyarda Kiplinga to nie przelewki, więc niemiec podszedł do tematu bardzo poważnie. Może nawet zbyt poważnie, bo Księga Dżungli z 1967 okazała się jednym z najbardziej mrocznych filmów wytwórni Myszki Miki. Mimo to, nadzwyczaj dobrze przeszła próbę czasu i nadal warto po nią sięgnąć, aby przypomnieć sobie, jak wyglądały animacje zanim to humor zaczął stawać się w nich najważniejszym elementem…
Kubo i dwie struny (2016), reż. Travis Knight
Jedna z najnowszych pozycji w zestawieniu, ostatnie dziecko studia Laika. To dość sztampowa rodzinna opowiastka pomieszana z kinem drogi. Przyjemna i wzruszająca, jednak nikt nie umieszczałby jej pewnie w tego typu rankingach, gdyby nie jeden wyróżniający ją element. Wizualia! Ta animacja wygląda jak milion dolarów, jak powiedzieliby to ludzie świata mody o swoich najgorętszych modelkach. A do tego twórcy wypuścili przed jej premierą serię filmików pokazujących proces jej powstawania. Wszystko jest naturalne, robione ludzką ręką i robi piorunujące wrażenie. Może nawet większe od samego filmu, któremu w treści już co nieco brakuje.
Hej. super zestawienie. Miło przypomnieć sobie dzieciństwo 😀
W filmie ,,Jak wytresować smoka ,, nie jest mroczna furia tylko nocna furia