Komiksy z Batmanem czytam nałogowo już od dziecka, co pozwoliło mi wyrobić sobie określoną opinię na temat preferowanych historii. Osobiście jestem fanem Mrocznego Rycerza w wydaniu z lat 80. i 90., a jego wcielenie z Nowego DC Comics jakoś niespecjalnie mnie grzało (z małymi wyjątkami w postaci Wiecznego Batmana). Czasem jednak zdarzy się jakaś perełka, która oczarowuje już od pierwszego spojrzenia na okładkę. Tak właśnie było w tym przypadku, ale trudno się dziwić, kiedy pierwsze skrzypce w Ostatecznej rozgrywce ponownie gra sam Joker. Czy tym razem odwieczna wojna dobra ze złem zakończy się na dobre?
Siódmy tom przygód Batmana pisanych przez Scotta Snydera zaczyna się trzęsieniem ziemi, niczym u Hitchcocka. Tajemniczy gaz rozpylony nad Gotham zmusza służby porządkowe do ewakuacji większego obszaru miasta. To właśnie tam Człowiek-Nietoperz zostanie zaatakowany – najpierw przez Wonder Woman, a potem przez innych członków Ligi Sprawiedliwości. Dlaczego dawni przyjaciele nagle odwrócili się od Bruce’a Wayne’a i chcą tylko jego śmierci? Odpowiedź okaże się przerażająca, kiedy na scenę z hukiem wleci Superman opanowany przez Jokera. Oprócz superbohaterów, tajemniczy wirus infekuje też zwykłych ludzi. Czasu do zagłady Gotham pozostało coraz mniej.
Tym razem walka Batmana z Jokerem to nie przelewki: gra toczy się o najwyższą stawkę, a jest nią życie i śmierć. I to na poważnie. Ostateczna rozgrywka ma wszystko to, za co pokochałem wybrane zeszyty z TM-Semica w latach 90., czyli mrok, brutalność i ciężki, poważny klimat. Tu nie ma miejsca na półśrodki, jest za to przemoc, krew i ofiary w ludziach. W mojej ocenie taki właśnie powinien być komiks z Batmanem.
Trzeba przyznać, że interpretacja Jokera w runie Snydera jest więcej niż interesująca. Odkąd „stracił twarz” i popadł w jeszcze większe szaleństwo, stał się jeszcze bardziej nieobliczalny (o ile to w ogóle możliwe). Na dodatek zna tożsamość Batmana i wie, jak uderzyć w jego najbardziej czuły punkt. Nie cofnie się przed niczym. Brawo, Panie scenarzysto, to naprawdę przerażająca postać, która zmusi Mrocznego Rycerza do podjęcia kroków, których w normalnych okolicznościach nigdy by nie wykonał, w tym do zawarcia kilku niecodziennych sojuszy i zgłoszenia się po pomoc do śmiertelnych wrogów.
Ostateczna rozgrywka to kolejny tom serii, rysowany przez Grega Capullo, którego surowy i mroczny styl idealnie pasuje do snutej przez Scotta Snydera historii. Nie mogę napatrzeć się na Jokera w jego wykonaniu, który zdecydowanie jest jedną z najlepszych interpretacji tej postaci w historii przygód Mrocznego Rycerza. Szczególnie, że autor bawi się też jego genezą, sugerując coś dotąd niespotykanego, ale jednak akceptowalnego z punktu widzenia wiernego czytelnika.
Ostateczna rozgrywka, jak sama nazwa wskazuje, sprowokuje kilka zmian w uniwersum. Kolejny, ósmy tom, zatytułowany Waga superciężka, zostanie wydany przez Egmont w marcu i z pewnością zaskoczy niejednego czytelnika. Czy jednak zmiany przypadną nam wszystkim do gustu? Odpowiedź poznamy już za kilka miesięcy. Póki co, tomu siódmego nie powinien przegapić żaden miłośnik ani Batmana, ani Jokera.
Tytuł oryginalny: Batman vol. 7: Endgame
Scenariusz: Scott Snyder
Rysunki: Greg Capullo
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 176
Ocena: 80/100