Rudd wciela się w człowieka na rozstaju dróg. Po rodzinnej tragedii zupełnie nie może się odnaleźć w życiu. Ta sytuacja sprawia, że zgłasza się do opieki nad chłopakiem cierpiącym na dystrofię mięśniową. Po pewnym okresie – w którym obaj ze zmiennym szczęściem zawiązują więź – mężczyzna nakłania podopiecznego do podróży w celu spełnienia pewnych konkretnych marzeń.
Tym samym twórcy wysyłają naszych bohaterów na dość typową ścieżkę, która została wzbogacona niebanalnym podejściem. To nie jest kolejna komedyjka z marnymi próbami umoralniania widzów. Pracujący zarówno nad reżyserią, jak i scenariuszem Rob Burnett świetnie balansuje między gatunkami, wplatając w historie ważkie problemy i nie rezygnuje z tych zamysłów, obracając wszystko w żart, gdy robi się gorąco.
Nie udałoby się to, gdyby nie świetnie dobrany trzon obsady. Paul Rudd pokazał po raz kolejny, że stać go na coś więcej niż odgrywanie sympatycznego i zabawnego drugoligowego superherosa. Swoje pokazał też Craig Roberts, idealnie ukazując tragedię chłopca, który znajduje się w krytycznej sytuacji. Dobre dopełnienie duetu stanowi Selena Gomez jako wygadana autostopowiczka.
Film Burnetta nie jest arcydziełem, a jego konstrukcja opiera się na pewnych ogranych schematach. Ważne jest jednak to, że twórca zdaje sobie z tego w pełni sprawę i bardzo dobrze gra kartami, jakie mu dano. Tym sposobem dostajemy porządnego przedstawiciela lekkich komediodramatów. Warto sprawdzić na Netflix!