Montag w Fahrenheit 451
Montag w Fahrenheit 451

Przeczytaj zanim obejrzysz #3 – Fahrenheit 451

Przeciwności losu

Po opisanym wydarzeniu bohater przenosi swój zbiór w inne miejsce. Bierze też dzień zwolnienia chorobowego i odpoczywa w domu. Przybywa do niego kapitan straży pożarnej Beatty (Cyril Cusack). To człowiek znający życie i paradoksalnie jest zapoznany z treścią wielu książek. W posłowiu Bradbury tłumaczy, że ten bohater zwątpił w literaturę ze względu na chorobę matki i samobójstwo ojca. Beatty uważa, iż w książkach nie ma rozwiązania tak fatalnych przypadków. Chce, aby Montag myślał identycznie. Protagonista wysłuchuje litanii zawierającej krytykę wszelkich pisarzy, od Arystotelesa po Szekspira. Ma to jednak skutek odwrotny – bohater staje się jeszcze bardziej zaintrygowany.

W ekranizacji Fahrenheit 451 przytoczony wątek jest poprowadzony inaczej. Choroba stanowi jedynie wymówkę, aby spotkać się z Clarrise. Ta w książce, według informacji straży, już nie żyła. Z tego powodu próba manipulacji Guya ma miejsce już w domu starszej kobiety, zaraz przed jej spłonięciem.

[…] książki nie mówią nic! Nic, czego byś mógł uczyć innych czy w co wierzyć. Mówią one o nieistniejących ludziach, tworach wyobraźni, jeśli należą do literatury pięknej.

Beatty i Montag w Fahrenheit 451

Fot. Kadr z filmu Fahrenheit 451

Ostateczne rozwiązanie kwestii światopoglądu

Beatty jest niezwykle fascynującym czarnym charakterem – jest oczytany i jednocześnie temu przeciwny. Znaj dobrze swojego wroga to podstawowa zasada, którą wyznaje. Jednocześnie jest bardzo przebiegły i dowodzi tego w działaniu.

Podejrzanych o posiadanie książek zgłasza się, zależnie od tego, którą wersję Fahrenheit 451 rozpatrujemy, za pomocą telefonu lub budki na zdjęcia. Korzysta z tego Mildred, kiedy nie może wytrzymać ze swoim mężem, jego zmianami oraz nowymi poglądami. Guy pracuje już wtedy od jakiegoś czasu, dlatego jedzie razem z Beattym na akcję.

Cóż za zdziwienie, gdy zatrzymują się przed jego domem. Cóż za zdziwienie zdradą żony. Montag musi spalić makulaturę, a także mieszkanie. Robi to samodzielnie, dzierżąc w dłoniach miotacz ognia. Ale to nie wszystko, co zostaje spalone. W akcie bezradności i ucieczki przed więzieniem, płomienie z miotacza protagonisty pochłaniają też kapitana i innych strażaków. Czytając i oglądając wiemy, że protagonista nie zejdzie już ze ścieżki wolności.

Wszyscy musimy być podobni jeden do drugiego. Wszyscy nie rodzą się wolni i równi, jak Konstytucja powiada, lecz każdego trzeba uczynić równym. 

Montag w Fahrenheit 451

Fot. Kadr z filmu Fahrenheit 451

Na drodze do wyzwolenia

Fahrenheit 451 to dzieło, które przede wszystkim pokazuje dążenie jednostki ku wolności. Bradbury zdecydował, że Montag podczas pościgu sam odnajdzie Ludzi Książki, natomiast u Truffaut pomaga mu Clarisse.  Informuje ona Guya o lokalizacji tej organizacji. Ale kim oni są? To osoby, które sprzeciwiają się panującym zasadom i kochają literaturę. Każda z nich jest inną książką, ponieważ dzięki pamięci fotograficznej zapamiętują jej zawartość. Rozumiem, żeby kilka osób tak potrafiło, ale każdy po kolei? Gratuluję umiejętności. Organizacja przyjmuje pacyfistyczny sposób działania. Uważają, że dzięki temu wiedza przetrwa.

W finale zarówno utworu, jak i adaptacji, bohater zostaje z nimi. Dzięki grupie ogrzewających się przy ognisku mężczyzn dostrzega, że ogień potrafi dawać, a nie tylko zabierać. Film przedstawia szczęśliwe zakończenie, natomiast książka nie do końca. W pierwowzorze na miasto zostaje zrzucona bomba atomowa. Montag nadal znajduje się wśród Ludzi Książki, ale nie ma pewności, czy jego żona przeżyła. Mimo całej jej pustki, on nadal ją kocha. W ekranizacji po prostu studiuje literaturę wraz ze swoimi nowymi towarzyszami.

Może książki pomogą nam choćby częściowo wyjść z tej klatki! Może mogłyby nas powstrzymać od popełniania wciąż tych samych cholernych wariackich błędów!

Clarisse i Montag w Fahrenheit 451

Fot. Kadr z filmu Fahrenheit 451

Czego zabrakło w adaptacji?

Fahrenheit 451 Truffauta to trochę zlepek scen, które się trzymają, ale nie do końca. Reżyser, zapewne ze względu na długość filmu, zrezygnował z dwóch kluczowych postaci – Fabera oraz Mechanicznego Psa. Faber to starzec, do którego Guy udaje się zaraz po zniknięciu Clarisse. W pewnym sensie to jego mentor, dzielący się swoją wiedzą o literaturze. Razem wymyślają plan, który polegałby na podrzucaniu strażakom książek do ich domów. Tak miałoby się walczyć z reżimem. Trochę mało skutecznie i wobec tego nie zostaje to przez nich zrealizowane. Faber w książce jest przy Montagu, gdy ten ostatecznie konfrontuje się z Beattym. Jest, ale w słuchawce, gdyż był on, można powiedzieć, głosem sumienia protagonisty. Naprawdę wspaniała postać. Starzec żałujący, że nie podjął wcześniej walki o literaturę i wolność, nie ma nic do stracenia, więc decyduje się pomóc.

Jeśli człowiek nie ma nic do stracenia, może ryzykować wszystko, na co mu tylko przyjdzie ochota.

Montag w Fahrenheit 451

Fot. Kadr z filmu Fahrenheit 451

Pies wydaje się być nieistotny, ale jest naprawdę ciekawym smaczkiem utworu. Początkowo śledzi Montaga, gdy ten ma pierwsze wahania co do swojego światopoglądu. Zaraz po zabójstwie kapitana straży pożarnej, wyrusza za nim w pościg. Ta postać to mechaniczny element grozy Fahrenheit 451, który nie daje czytelnikowi, a także Guyowi, spokoju.

Największą dziurą dzieła Truffauta jest brak przemyśleń protagonisty. Bradbury poświęca im praktycznie każdą wolną chwilę między dialogami. Wgryzanie się w znaczenie wielu na pozór prostych zdań, a także wnioski z obserwacji ludzi i świata – to wszystko buduje charakter. Narracja w filmie została poprowadzona w taki sposób, iż zmiany bohatera widzimy jedynie przez pryzmat rozmów i działań. Moim zdaniem to właśnie sposób myślenia Montaga czyni książkę tak interesującą.

Montag w Fahrenheit 451

Fot. Kadr z filmu Fahrenheit 451

To jaka w końcu jest ta adaptacja?

Po prostu delikatnie ograniczona i zmieniona w niektórych elementach, jak chociażby Faber wklejony w Clarisse. Uważam, że sama ekranizacja jest bardzo przyjemna do oglądania. Zgodzę się z Bradburym – muzyka w filmie jest wspaniała, ach te lata 60… Dodatkowo gra aktorska jest niezła, ale jest tu jeden problem – Clarisse i Mildred (Lindę) gra ta sama aktorka, co powoduje lekki dyskomfort. Dla osoby oglądającej film bez znajomości pierwowzoru może być to ciekawy smaczek. Jednak będąc oswojonym z treścią książki wolałbym dwie oddzielne aktorki.

Truffaut przekazał główną ideę. Przedstawił wypaczenie świata, który odrzucił literaturę oraz negatywne emocje. Jednocześnie fenomenalnie ukazał, na przykładzie Mildred, wpływ telewizji oraz radia na zanik samodzielnego myślenia. Bradbury mówił pozytywnie nie tylko o muzyce. Bardzo podobała mu się całość, a szczególnie zakończenie. Ta adaptacja nie jest tak dokładna jak Droga, której analizę też przeprowadzałem, ale zgodnie z tym co już pisałem – to nie jest złe. Jest po prostu inne i takie adaptacje są jak najbardziej w porządku.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Stały współpracownik

Mam ogromne źrenice, a w poprzednim wcieleniu byłem Chińczykiem. Uwielbiam Lema i wszelkie książki skłaniające do refleksji. Twin Peaks to mój ulubiony serial. Na co dzień jestem ojcem chrzestnym, maniakiem kultur i języków obcych oraz podróżnikiem (jeszcze bez busa).

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?